Tu nie chodzi o sam fakt pokazania przebicia bezbronnej osoby mieczem (na jej życzenie), ale o sposób w jaki zostało (czy raczej nie zostało) to pokazane. Przy czym nie chodzi mi o brutalność ( "przysłowiową krew i flaki" ), a to urwanie, które tak wytrąca z całego suspensu sceny. Zamiast pokazać towarzyszące wydarzeniu emocje (jak chociażby w trailerze "A Night to Remember"), czyli pokazać twarze umierającej postaci, czy też zadającej ostateczny cios wszystko się nagle urywa.
To tak jakby oglądając dobry horror, w najstraszniejszej scenie ktoś wszedł do pokoju, zapalił światło i siadając obok zaczął mówić "to wszystko jest tylko wytworem scenarzystów, nie ma się czego bać".
A czepiam się akurat tego fragmentu bo był on stosunkowo blisko końca i przez to najlepiej utkwił w mojej pamięci, ale podobnych scen (o zbliżonej wymowie) znalazłoby się więcej.
I założenie majtek w saunie jest jakieś niezwykle dziwne?
Tak, jest. Zwłaszcza na Skellige, gdzie kultura zdaje się być wyzbyta wstydliwości względem nagiego ciała. I tak (zapewne w oczach co niektórych wyjdę na zboczeńca, ale co tam...) w Wiedźminie 3 wyraźnie brakowało mi pełnego negliżu od którego nie stroniła poprzednia odsłona.