I ja właśnie ukończyłem dodatek i zanim przejdę do szerszego opisu moich wrażeń, na wstępie powiem - rany, to jest ka-pi-tal-ne!
Historia opowiedziana w rozszerzeniu jest rewelacyjna i nie przesadzam ani trochę. Wielowątkowa, wciągająca jak bagno i znacznie lepiej zarysowana niż ta w podstawce. Tak wciągnąłem się w opowiadane przez Serca wydarzenia, że w ogóle zapomniałem, że gdzieś tam, w tym świecie, jest Dziki Gon (no dobra, nie do końca, bo grałem na sejwie zrobionym już po końcu gry, ale wiadomo o co chodzi). Na całą przygodę składają się znakomicie napisane zadania. Questy związane z Baronem to mistrzostwo? Owszem. Ale, tak po prawdzie, to w dodatku są chyba lepsze - a jeśli nie są i przesadzam, to jest to minimum ten sam, cholernie wysoki poziom. A jakby tego było mało, to są tak różne klimatem i uzupełnione tak świetnie napisanymi dialogami, że... no naprawdę nie sposób się tutaj nudzić.
Warto zaznaczyć, że marketing nie kłamał - HoS to faktycznie min. 10 godzin rozgrywki, ale warto zaznaczyć, że dotyczy to tylko głównej fabuły rozszerzenia, a mamy przecież jeszcze zadania poboczne i oczywiście kolejne znaki zapytania. Produkcja mi zajęła niemal równe 20 godzin (fakt, niespiesznej, nie korzystałem choćby z szybkiej podróży) rozgrywki - jak na DLC to znakomity wynik, konkurencja za taką samą cenę (przecież wersja cyfrowa kosztuje niecałe 4 dyszki) oferuje znacznie, znacznie mniej - nie tylko długości zabawy, ale i dodatkowej zawartości.
Wspomniałem o znakach zapytania - rozsiane są one po nowych terenach (położonych na wschód od Oxenfurtu i Novigradu). Terenach, dodajmy, wymodelowanych ze starannością i komponujących się z mapą z podstawki wprost idealnie (gdy starałem się sobie przypomnieć gdzie wcześniej kończyła się lokacja - nie byłem w stanie). Wracając jednak do pytajników... Pamiętacie hasło rzucane podczas promocji Dzikiego Gonu, za każdą lokacją stoi jakaś historia? Cóż, jak wszyscy wiemy, wyszło to różnie, ale w przypadku nowego contentu spełniono tę zapowiedź. Nie chcę tutaj spoilerować, ale uwierzcie - większość znaków zapytania jest ze sobą powiązana, czytając notatki porozrzucane tu i ówdzie można stworzyć z kawałków jedną, większą całość. Nie zabrakło też nowych przedmiotów, w tym i kolejnych kompletów do zebrania oraz nowych przeciwników.
O tym, że nowe kawałki muzyczne są tak samo świetne jak te z podstawowej wersji gry, nie warto wspominać - zamiast tego lepiej posłuchać np. tego.
Co jeszcze? W podstawce narzekano na trudność gry. Fakt, walki szybko stawały się łatwe - w HoS na szczęście to nam to nie grozi. Potyczki są wymagające, już na samym początku gry zostałem zabity przez grupę nekkerów (a grałem na normalu), więc trzeba się było trochę ogarnąć. Warto także dodać, że kilka pojedynków jest tutaj naprawdę ciekawie zaprojektowanych. Szkoda tylko, że ten wzrost poziomu trudności można zaobserwować jedynie na nowych terenach...
Na koniec dodam, że oprócz nowości doczekaliśmy się też interesujących poprawek. Załatano sporo błędów występujących w poprawce, dodano kilka usprawnień do mechaniki (np. teraz można sobie do podręcznej kieszonki wrzucić cztery mikstury zamiast dwóch), grafika uległa poprawie (zmieniono chyba oświetlenie, dzięki czemu trochę rozrzedzono mgłę, przez co zasięg widzenia trochę się zwiększył), jednocześnie gra działa jakby płynniej. W opcjach gry można ustawić poziom trudności gwinta, dzięki czemu ten znowu stanowi wyzwanie. Trochę tego jest - ale muszę tutaj zaznaczyć, że pewnie sporą część tych rzeczy poprawia patch 1.10 (ostatnią ogrywaną przeze mnie wersją była 1.8.4), a nie dodatek sam w sobie.
Podsumowując - Serca z Kamienia całkowicie przerosły moje oczekiwania. Spodziewałem się kilku dodatkowych zadań wrzuconych na mapę podstawki, a dostałem coś, co chyba tę podstawkę po prostu przewyższa poziomem wykonania!
Ode mnie dyszka.
Jedyny zawód - znowu nie wykorzystano Diablego Dołu, a wydawało mi się, że gdzieś czytałem informację, że ta lokacja zostanie użyta w dodatku. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że znajdzie ona zastosowanie w Krwi i Winie, więc najpewniej ten dość rozbudowany kompleks pójdzie na straty...
Historia opowiedziana w rozszerzeniu jest rewelacyjna i nie przesadzam ani trochę. Wielowątkowa, wciągająca jak bagno i znacznie lepiej zarysowana niż ta w podstawce. Tak wciągnąłem się w opowiadane przez Serca wydarzenia, że w ogóle zapomniałem, że gdzieś tam, w tym świecie, jest Dziki Gon (no dobra, nie do końca, bo grałem na sejwie zrobionym już po końcu gry, ale wiadomo o co chodzi). Na całą przygodę składają się znakomicie napisane zadania. Questy związane z Baronem to mistrzostwo? Owszem. Ale, tak po prawdzie, to w dodatku są chyba lepsze - a jeśli nie są i przesadzam, to jest to minimum ten sam, cholernie wysoki poziom. A jakby tego było mało, to są tak różne klimatem i uzupełnione tak świetnie napisanymi dialogami, że... no naprawdę nie sposób się tutaj nudzić.
Warto zaznaczyć, że marketing nie kłamał - HoS to faktycznie min. 10 godzin rozgrywki, ale warto zaznaczyć, że dotyczy to tylko głównej fabuły rozszerzenia, a mamy przecież jeszcze zadania poboczne i oczywiście kolejne znaki zapytania. Produkcja mi zajęła niemal równe 20 godzin (fakt, niespiesznej, nie korzystałem choćby z szybkiej podróży) rozgrywki - jak na DLC to znakomity wynik, konkurencja za taką samą cenę (przecież wersja cyfrowa kosztuje niecałe 4 dyszki) oferuje znacznie, znacznie mniej - nie tylko długości zabawy, ale i dodatkowej zawartości.
Wspomniałem o znakach zapytania - rozsiane są one po nowych terenach (położonych na wschód od Oxenfurtu i Novigradu). Terenach, dodajmy, wymodelowanych ze starannością i komponujących się z mapą z podstawki wprost idealnie (gdy starałem się sobie przypomnieć gdzie wcześniej kończyła się lokacja - nie byłem w stanie). Wracając jednak do pytajników... Pamiętacie hasło rzucane podczas promocji Dzikiego Gonu, za każdą lokacją stoi jakaś historia? Cóż, jak wszyscy wiemy, wyszło to różnie, ale w przypadku nowego contentu spełniono tę zapowiedź. Nie chcę tutaj spoilerować, ale uwierzcie - większość znaków zapytania jest ze sobą powiązana, czytając notatki porozrzucane tu i ówdzie można stworzyć z kawałków jedną, większą całość. Nie zabrakło też nowych przedmiotów, w tym i kolejnych kompletów do zebrania oraz nowych przeciwników.
O tym, że nowe kawałki muzyczne są tak samo świetne jak te z podstawowej wersji gry, nie warto wspominać - zamiast tego lepiej posłuchać np. tego.
Co jeszcze? W podstawce narzekano na trudność gry. Fakt, walki szybko stawały się łatwe - w HoS na szczęście to nam to nie grozi. Potyczki są wymagające, już na samym początku gry zostałem zabity przez grupę nekkerów (a grałem na normalu), więc trzeba się było trochę ogarnąć. Warto także dodać, że kilka pojedynków jest tutaj naprawdę ciekawie zaprojektowanych. Szkoda tylko, że ten wzrost poziomu trudności można zaobserwować jedynie na nowych terenach...
Na koniec dodam, że oprócz nowości doczekaliśmy się też interesujących poprawek. Załatano sporo błędów występujących w poprawce, dodano kilka usprawnień do mechaniki (np. teraz można sobie do podręcznej kieszonki wrzucić cztery mikstury zamiast dwóch), grafika uległa poprawie (zmieniono chyba oświetlenie, dzięki czemu trochę rozrzedzono mgłę, przez co zasięg widzenia trochę się zwiększył), jednocześnie gra działa jakby płynniej. W opcjach gry można ustawić poziom trudności gwinta, dzięki czemu ten znowu stanowi wyzwanie. Trochę tego jest - ale muszę tutaj zaznaczyć, że pewnie sporą część tych rzeczy poprawia patch 1.10 (ostatnią ogrywaną przeze mnie wersją była 1.8.4), a nie dodatek sam w sobie.
Podsumowując - Serca z Kamienia całkowicie przerosły moje oczekiwania. Spodziewałem się kilku dodatkowych zadań wrzuconych na mapę podstawki, a dostałem coś, co chyba tę podstawkę po prostu przewyższa poziomem wykonania!
Ode mnie dyszka.
Jedyny zawód - znowu nie wykorzystano Diablego Dołu, a wydawało mi się, że gdzieś czytałem informację, że ta lokacja zostanie użyta w dodatku. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że znajdzie ona zastosowanie w Krwi i Winie, więc najpewniej ten dość rozbudowany kompleks pójdzie na straty...