Wiedźmin 3: Dziki Gon - Nowy zwiastun

+
@Vojtas
Wiedźmińskie miecze mogą być najlepsze w grze. Wystarczy, iż nie będziemy ich mieli od początku, zdobędziemy je dopiero w jakimś queście, a przedtem przejdziemy długą drogę walcząc znajdowanym szmelcem. Serio chcesz powrotu sytuacji z dwójki, w której typowy kosior kaedweńskiego żołdaka, produkowany seryjnie gdzieś w ardcarraighckiej manufakturze, zadawał obrażenia połowę większe od wiedźmińskiego miecza stalowego, kutego w Mahakamie, w krasnoludzkich hamerniach?

Zresztą, obrażenia powinny w pierwszej kolejności zależeć od umiejętności postaci, nie trzymanej w ręce broni. Nie miecz czyni bohatera. Gdzieś tu nawet taki temat był.
 
SMiki55 said:
Wiedźmińskie miecze mogą być najlepsze w grze. Wystarczy, iż nie będziemy ich mieli od początku, zdobędziemy je dopiero w jakimś queście,
Ale dlaczego mamy ich nie mieć od samego początku? Kreowanie sztucznych powodów utraty miecza jest naciągane i zasługuje na wyśmianie - nie tylko przez Vesemira. Wygląda to szczególnie nieciekawie w kontekście nowej książki.

SMiki55 said:
Serio chcesz powrotu sytuacji z dwójki, w której typowy kosior kaedweńskiego żołdaka, produkowany seryjnie gdzieś w ardcarraighckiej manufakturze, zadawał obrażenia połowę większe od wiedźmińskiego miecza stalowego, kutego w Mahakamie, w krasnoludzkich hamerniach?
Serio do wszystkiego potrzebujesz uzasadnienie fabularne?

SMiki55 said:
Zresztą, obrażenia powinny w pierwszej kolejności zależeć od umiejętności postaci, nie trzymanej w ręce broni. Nie miecz czyni bohatera. Gdzieś tu nawet taki temat był.
Jedno i drugie jest ważne, a dodatkowo jeszcze umiejętności gracza.
 
Vojtas said:
Ale dlaczego mamy ich nie mieć od samego początku? Kreowanie sztucznych powodów utraty miecza jest naciągane i zasługuje na wyśmianie - nie tylko przez Vesemira. Wygląda to szczególnie nieciekawie w kontekście nowej książki.
Szczególnie nieciekawie w kontekście nowej książki wygląda pozbywanie się wiedźmińskich mieczy i zabieranie tandetnych kling ludzkich czy niewiele lepszych elfich.


Vojtas said:
Serio do wszystkiego potrzebujesz uzasadnienie fabularne?
Owszem. Każdy taki smaczek fabularny dodaje głębi światu i zwiększa przyjemność obcowania z produktem :)

Vojtas said:
Jedno i drugie jest ważne, a dodatkowo jeszcze umiejętności gracza.
I tu raczej się zgadzam. W przypadku broni ważne jest jednak, by każda miała wady i zalety (przykładowo - wysokie obrażenia ale niska wytrzymałość) - rozróżnianie kolejnych broni jedynie poprzez dodawanie dwóch, trzech punktów obrażeń więcej do kolejno znajdowanych broni jest nudne.
 
SMiki55 said:
Szczególnie nieciekawie w kontekście nowej książki wygląda pozbywanie się wiedźmińskich mieczy i zabieranie tandetnych kling ludzkich czy niewiele lepszych elfich.
Jak klinga może być tandetna, skoro ma lepsze statsy niż początkowy miecz wiedźmiński? Zastanów się.

SMiki55 said:
Owszem. Każdy taki smaczek fabularny dodaje głębi światu i zwiększa przyjemność obcowania z produktem :)/>
Ale są granice, których istnienie z trudem przyjmujesz do wiadomości. W obu poprzednich grach wielokrotnie poświęcono te Twoje smaczki, dzięki czemu Geralt rzuca petardami i zastawia pułapki i w ogóle mocno rozwija swoje umiejętności - a przecież w sadze był ubermastahem w szermierce! Również fakt, że Geralt nie ginie od dwóch-trzech ciosów zwykłego opryszka jest wyjątkowo okrutnym zgwałceniem tego Twojego realizmu.

SMiki55 said:
rozróżnianie kolejnych broni jedynie poprzez dodawanie dwóch, trzech punktów obrażeń więcej do kolejno znajdowanych broni jest nudne.
Same punkty dodawały najprostsze miecze. Te lepsze miały też bonusy specjalne np. do krwawienia, bloku czy przeciw konkretnej grupie przeciwników.
 

Guest 3669645

Guest
Mogliby podzielić broń na ludzką / elfią / krasnoludzką / gnomią. Z czego oczywiście gwyhyry byłyby najlepsze i trudno dostępne. Podział najbardziej sensowny chyba :p
 
Vojtas said:
Jak klinga może być tandetna, skoro ma lepsze statsy niż początkowy miecz wiedźmiński? Zastanów się.
Czy jakikolwiek kraj stać na wyposażenie swojej regularnej, kilkudziesięciotysięcznej armii w broń lepszą od wiedźmińskiej? Zastanów się :p

Vojtas said:
Ale są granice, których istnienie z trudem przyjmujesz do wiadomości. W obu poprzednich grach wielokrotnie poświęcono te Twoje smaczki, dzięki czemu Geralt rzuca petardami i zastawia pułapki i w ogóle mocno rozwija swoje umiejętności - a przecież w sadze był ubermastahem w szermierce!
Petardy czy pułapki w zbytniej sprzeczności z lore nie stoją, więc mi nie przeszkadzają. Rozwijanie umiejętności jest zrozumiałe - Geralt stracił pamięć, poza tym to gra rpg. Wiarygodniej jest zwiększać statsy poprzez rozwój postaci, niż znajdowanie dziesiątek broni, z której ostatnia zadaje 50 obrażeń więcej od pierwszej.

Również fakt, że Geralt nie ginie od dwóch-trzech ciosów zwykłego opryszka jest wyjątkowo okrutnym zgwałceniem tego Twojego realizmu.
Geralt ginie od dwóch-trzech ciosów - na mrocznym. Zresztą, to wiedźmin - nawet bez eliksirów ma nieco spowolniony metabolizm, prędko się nie wykrwawi.

Vojtas said:
Same punkty dodawały najprostsze miecze. Te lepsze miały też bonusy specjalne np. do krwawienia, bloku czy przeciw konkretnej grupie przeciwników.
Zgadzam się, niemniej większy nacisk powinien być położony właśnie na bonusy, nie zwiększane obrażenia.
 
Vojtas said:
Jak klinga może być tandetna, skoro ma lepsze statsy niż początkowy miecz wiedźmiński? Zastanów się.
[...]
Ale czy powinna być? Moim zdaniem - nie. W całej sadze wielokrotnie autor dawał do zrozumienia, że do wiedźmińskich kosiorów jakością zbliżyć się mogły jedynie ostrza z Viroledy, a lepsze były tylko legendarne, bardzo rzadkie i bardzo drogie mahakamskie Sihille i gnomie Gwyhyry.

@SMiki - ktoś Cię chyba nie lubi i skradł Ci monetę. A że jestem tego samego zdania, co Ty - to wyrównałem.
 
Żeby nie było takich cudów to może warto niektórym wiedźmińskim, które mają mniejsze DMG od zwykłych jak np. kaedweńskie dać wiele bonusów, a tym kaedweńskim jak w W1 dać jakieś "bonusy" na minus?
 
Podchodzicie do sprawy od strony, że tak powiem, pleców. Katastrofalna dewaluacja wartości przedmiotów z jedynki wynikała tylko i wyłącznie z niewielkiej szansy na powstanie dwójki, więc wrzucono tam wszystko co niezwykłe i najlepsze, czyli legendarne pancerze, miecze od bogini itp. A później jednak nastała część druga, która właściwie była jedynką bis i cały ten super sprzęt stał się odpustowymi błyskotkami i teatralnymi rekwizytami. Gdyby redzi mieli od początku wiedzę, że będą w stanie zrobić trylogię, to pewnie nie wsadzaliby do jedynki sihila. Przenoszenie tych rzeczy było kiepskim pomysłem. Zresztą, było już o tym pisane. Być może w części trzeciej taka sytucja nie będzie miała już miejsca przy ewentualnym imporcie przedmiotów.

@down
Tylko po co importować, skoro ma się od razu stracić?
 
raisond said:
Podchodzicie do sprawy od strony, że tak powiem, pleców. Katastrofalna dewaluacja wartości przedmiotów z jedynki wynikała tylko i wyłącznie z niewielkiej szansy na powstanie dwójki, więc wrzucono tam wszystko co niezwykłe i najlepsze, czyli legendarne pancerze, miecze od bogini itp. A później jednak nastała część druga, która właściwie była jedynką bis i cały ten super sprzęt stał się odpustowymi błyskotkami i teatralnymi rekwizytami. Gdyby redzi mieli od początku wiedzę, żę będą w stanie zrobić trylogię, to pewnie nie wsadzaliby do jedynki sihila. Przenoszenie tych rzeczy było kiepskim pomysłem. Zresztą, było już o tym pisane. Być może w części trzeciej taka sytucja nie będzie miała już miejsca przy ewentualnym imporcie przedmiotów.
Rozwiązanie jest łatwe. Geralt powinien stracić ekwipunek na starcie. Na początku walczylibyśmy znaleźnymi/kupnymi mieczami różnej jakości. Gdzieś po ukończeniu jednej trzeciej gry otrzymalibyśmy klingę viroledańską. Później wiedźmiński miecz ze stali magnetytowej, sihill (z tego co pamiętam, były różne sihille - jedne lepsze, inne gorsze od kling wiedźmińskich), wiedźmiński miecz ze stali meteorytowej, a na końcu - gwyhyr. Który ma być bezdyskusyjnie najlepszy.


raisond said:
@SMiki - ktoś Cię chyba nie lubi i skradł Ci monetę. A że jestem tego samego zdania, co Ty - to wyrównałem.
Jak również Tobie skradziono, więc podzieliłem się swoim grosiwem :)
 
SMiki55 said:
Czy jakikolwiek kraj stać na wyposażenie swojej regularnej, kilkudziesięciotysięcznej armii w broń lepszą od wiedźmińskiej? Zastanów się :p
A kto mówi o wyposażaniu armii? Ja mówię o grze, Ty mówisz o książce. A wiesz, jakie jest rozwiązanie? Banalne. Wystarczy nie używać w nazwie miecza przymiotnika "wiedźmiński". Problem solved.

SMiki55 said:
Petardy czy pułapki w zbytniej sprzeczności z lore nie stoją, więc mi nie przeszkadzają.
Nie było o nich ani słowa w książkach. :p

SMiki55 said:
Rozwijanie umiejętności jest zrozumiałe - Geralt stracił pamięć, poza tym to gra rpg
No to skoro to erpeg, to czemu przeszkadza Ci coś tak naturalnego dla gatunku jak wymiana broni? Bo co? Bo nie ma żadnego uzasadnienia? Wystarczającym uzasadnieniem jest gameplay.

SMiki55 said:
Geralt ginie od dwóch-trzech ciosów - na mrocznym.
Zwykłego oprycha? Zagraj jeszcze raz. :p

SMiki55 said:
Ale czy powinna być? Moim zdaniem - nie. W całej sadze wielokrotnie autor dawał do zrozumienia [...]
W sadze. Ale gra to gra. Progres sprzętu jest nieuchronny. Cały spór idzie o nomenklaturę.
 
W W2 akurat w bardzo prosty sposób można było rozwiązać problem importowanego sprzętu: Wystarczyło go fabularnie nie oddać po ucieczce z twierdzy w prologu. Rozwiązałoby to co najmniej dwa problemy:
Primo: Uber przekockie miecze z W1 nie wydawałyby się tandetne.
Secundo: Gdyby importowany sprzęt miał statystyki np sprzętu z II Aktu, ułatwiłoby to przechodzenie prologu, bo słyszałem, że dla niektórych był za trudny.

Inna sprawa, że obrażenia nie powinny zależeć od oręża tylko głównie od umiejętności postaci- przez co ścieżka szermierza jest delikatnie mówiąc lekkim oszustwem.
Od miecza powinny zależeć jakieś efekty krytyczne albo %pomijanego pancerza.

A wracając do kradzieży sprzętu: W drugim falloucie ktoś nam podpierniczał furę i to był naprawdę fajny quest.

No i żeby nie offtopić za bardzo to tak mi przyszło teraz do głowy: Na zwiastunie przedstawiono nam całkiem zacny uniform jeźdźców Gonu... Gdy właściciele już ich nie będą potrzebować to chyba nie będzie się dało zabrać tych blach? To byłoby lekkie przegięcie.
 
Lekkie to mało powiedziane, ale pewnie znajdą się moderzy, którzy sobie blachy użyczą, a co do offtopu, ten temat od 20 stron jak nie więcej to off top. :p
 
Faktycznie głupio to wygląda, gdy pod koniec W2 każdy żołdak ma zdecydowanie lepsze ostrze aniżeli wiedźmińskie "ciachadełka" z Kaer Morhen, a co dopiero mówić o sihilu, jednym z najlepszych mieczy w uniwersum, który nagle wart jest mniej więcej tyle, co przerdzewiały pręt.

Rację ma Vojtas pisząc, że progres sprzętu jest nieunikniony, wręcz niezbędny w grze crpg i zarazem rację mają ci, którzy zjawisko felerności wiedźmińskiego oręża krytykują.
Dobra broń powinna być dobrą nie tylko z nazwy. Powinna być też zjawiskiem rzadkim, nawet bardzo. Byle wioskowy kowal, czy przekupka nie mogą mieć takowej na stanie Stali marnej, słabej, takiej sobie i przyzwoitej za to może, a wręcz powinno być sporo. Niemniej tej faktycznie dobrej zdecydowanie mniej, zaś pozyskanie najlepszej musi być zadaniem trudnym, złożonym.
Szkopuł w tym, że Geralt z racji profesji dostęp do tegoż wypasionego oręża (przynajmniej tego z Kaer Morhen) powinien mieć od początku. Trzeba go zatem fabularnie takowego dostępu pozbawić i przywrócić na zdecydowanie późniejszym etapie rozgrywki.
Tak w ogóle pomysł oparcia obrażeń głównie na statystykach postaci nie jest zły. Ba! Jest b. dobry.
Oręż również powinien nań wpływać, jednak w zdecydowanie mniejszym stopniu np. jakieś premie +5%-10% nawet 25%, czemu nie? Niemniej cechy postaci powinny być decydujące. Byle chmyz nie stanie się nagle mistrzem miecza, bo w jego ręce trafił przypadkiem hiper-duper ultra unikalny "Miotacz gromów" 228-262 hp na cios. Jeśli szermierz dupa… Za to taki wiedźmin to i kijem od miotły czy klepką rzyć sklepie.
Obrażenia postać, efekty krytyczne, rozmaite bonusy oręż.
 
Dobrym pomysłem odnośnie starego ekwipunku (zamiast kradzieży) może być jego zużycie starego na początku gry. W końcu mineło trochę czasu, Geralt mógł mieć po drodze jakieś przygody. Takie rozwiązanie otwierało by cały szereg questów związanych z odnową ekwipunku:
Geralt poszedł do kowala poradzić się jak przywrócić świetność brzytwom swoim, ale kowal rozkłada ręce brak składników a recepturę na odnowienie posiada, lecz część składników jest ekstremalnie trudna do zdobycia:
-powiedzmy sproszkowane poroże Biesa (jakiś wyjątkowy osobnik bardzo stary, o dużej mocy magii)
oraz kilka innych unikatowych potworów. Ale to tylko takie swobodne myśli, bo już jest pewno gotowy cały plan questów w grze. Miejmy na dzieje że nowy zwiastun nie będzie maksimum do 2 minut. Dłuższy zwiastun mógłby przekonać kilku "nie kupionych" jeszcze osób które znam. Zwiastun VGX zacząłem doceniać nie natychmiast lecz po wnikliwej analizie, niemal klatka po klatce, ile razy ja już to obejrzałem?
 
Wymienianie broni na coraz lepsze ma o tyle znikomy sens, że jednocześnie przeciwnicy, których bijemy tą bronią, stają się silniejsi i wytrzymalsi, co sprawia, że wrażenie postępu jest iluzoryczne. Zdobywamy miecz zadający więcej obrażeń, ale musimy walczyć z potworami, które mają więcej życia. Zakładamy lepszy pancerz, to jednocześnie mocniej dostajemy. Oprócz dekoracji nic się nie zmienia. Gry rpg są zakładnikami staroświeckiego, zabetonowanego myślenia.
Tak naprawdę, to właśnie coraz mocniejsi wrogowie sprawiają, że wciska się nam nowe narzędzia zagłady, bo bez tych +50 do obrażeń gracz nie radziłby sobie z wyzwaniem.
Ciągłe dążenie do zaspokojenia potrzeby otrzymywania nagrody, czy to w postaci kolejnego miecza czy też zdobywanego co dziesięć minut nowego poziomu, doprowadziło do absurdu jakim są achievementy. Przyjemność serwowana zbyt często i łatwo, staje się czymś lekceważonym i pogardzanym.
 
Ale przecież w "Dzikim Gonie" ma nie być skalowania przeciwników. Co oznacza, że bardziej rozwinięty Wiedźmin, władający lepszym orężem, będzie faktycznie dużo szybciej eliminował co pospolitszych wrogów, aniżeli początkujący.

Co do proporcji wpływu postaci i współczynników broni na obrażenia to po raz kolejny - bardzo dobrze zrealizowane to było w W1. Obrażenia broni jako procent obrażeń postaci - wraz ze wzrostem umiejętności Geralta, rosną też bonusy zapewniane przez miecz. Podobnie jak z alchemią - system prawie idealny, nie wiadomo dlaczego wymieniony na gorszy w sequelu.
 
Chodak said:
Ale przecież w "Dzikim Gonie" ma nie być skalowania przeciwników. Co oznacza, że bardziej rozwinięty Wiedźmin, władający lepszym orężem, będzie faktycznie dużo szybciej eliminował co pospolitszych wrogów, aniżeli początkujący.

Dokładnie.

Podobnie jak z alchemią - system prawie idealny, nie wiadomo dlaczego wymieniony na gorszy w sequelu.

Zgadzam się, krok wstecz w obu przypadkach. Broń sama w sobie, powinna zapewniać, jeśli w ogóle, niewielkie boosty do obrażeń jako takich. Procentowe szanse na trafienia ktytyczne, krwawienie itp. i owszem, ale nie obrażenia same w sobie. Te, w głównej mierze powinny być zależne od umiejętności, statystyk postaci.
 
eustachyJ23 said:
Broń sama w sobie, powinna zapewniać, jeśli w ogóle, niewielkie boosty do obrażeń jako takich. Procentowe szanse na trafienia ktytyczne, krwawienie itp. i owszem, ale nie obrażenia same w sobie. Te, w głównej mierze powinny być zależne od umiejętności, statystyk postaci.

Tylko ze jeśli idzie o boost do obrażeń w W2 to większy zastrzyk dają skille z drzewka rozwoju postaci niż same miecze, przy czym nie chodzi tu o drzewko szermierki ale alchemii, no ale niewiele osób się pokwapiło aby ruszyć to drzewko, stąd takie wnioski.

Widząc te narzekanie, może następny zwiastun, lub dziennik będzie dotyczyć rozwoju postaci?
(chociaż to zbyt wcześnie na takie materiały)
 
W wiedźminie ma nie być, ale to było ogólnej natury narzekanie, gdyż system ten ma być najwidoczniej na tyle niezwykły, że aż trzeba o tym było wielokrotnie wspominać w wywiadach. Skalowanie potworów i cała reszta następstw z tego wynikająca jest normą spodziewaną przez graczy.
 
Top Bottom