W tym rzecz, że w serialu żadnych przeskoków między narratorami by nie było, a to dlatego, że nie byłoby narratorów.
Czy w "Grze o Tron" mamy narrację z punktu widzenia poszczególnych bohaterów, jak to ma miejsce w książkach? Ano właśnie.
Przełożenie książki na język filmu, to zadanie dla scenarzystów, bez względu na to, czy mowa o obrazie pełnometrażowym, czy też serialu.
A dlaczego nie film?
Właśnie dlatego, że z wielu rzeczy trzeba by zrezygnować, przez co opowieść byłaby z automatu uboższa, a druga rzecz, to to, że seriale często oferują zdecydowanie lepszą rozrywkę, są lepiej zrealizowane aniżeli większość filmów. Wprawdzie za cenę gorszych efektów specjalnych, ale to jak dla mnie żaden koszt.
Zresztą na co Wiedźminowi rozmach, skoro w całej sadze mamy jedną raptem bitwę z prawdziwego zdarzenia?