Ekranizacja Sagi - czy za drugim razem będzie lepiej? (Hollywood, Platige Films, Netflix)

+
Status
Not open for further replies.
Dla mnie szczerze powiedziawszy TLJ też był słaby, jedynie od strony wizualnej wymiatał. Dlatego sobie obiecałem, że na ostatnią część już do kina nie pójdę.
 
Widzę że Gwiezdne Wojny poruszacie. Wtrącę swoje 3 grosze:)
Jak dla mnie to one skończyły się z chwilą kiedy Disney kupił na wyłączność prawa od Georga Lucasa.
I uznali że nie będą majstrować przy marce żeby zanadto nie narazić się fanom . I jedyne co mieli do zaoferowania poza wielkim budżetem to nostalgię filmów sprzed 40 lat. Twórcy zaczęli na tym bazować. A prawda jest tak że życie się zmienia,ludzie też i trzeba się rozwijać żeby iść do przodu.
 
Jak Netflix umiałby to rozegrać, to mogliby żerować na marce Wiedźmina długie lata. Tylko to działa na zasadzie, że żeby brać to trzeba dać produkt dobrej jakości.
 
Oczywiście. Dla mnie te książki to jest spokojnie materiał dorównujący (o ile nie przerastający) Martinowi, a nawet Tolkienowi (choć to diametralnie inne fantasy od tego ostatniego).
 
Zastanawia mnie, ile to 18 milionów wyświetleń pod zwiastunem ma przełożenie na ewentualną oglądalność serialu. W sensie, czy jak serial wyjdzie, to pierwszy sezon obejrzy tylko to 18 milionów z górką, i będzie to wystarczający sukces, czy to 18 milionów to tylko ułamek tego, ile będzie wynosiła faktyczna liczba widzów? Nie wiem ilu ludzi oczekiwało na pierwszy sezon Gry o Tron, ja dowiedziałem się o niej dopiero po premierze, a zacząłem oglądać dopiero w okolicach trzeciego sezonu. Jeżeli liczba oczekujących na grę była nawet o połowę mniejsza niż teraz na Wiedźmina, to serial powinien przy takich założeniach wręcz odnieść gigantyczny sukces (Pod warunkiem oczywiście, że ludzie będą chcieli go oglądać i zachęcać innych do obejrzenia).
 
Zastanawia mnie, ile to 18 milionów wyświetleń pod zwiastunem ma przełożenie na ewentualną oglądalność serialu. W sensie, czy jak serial wyjdzie, to pierwszy sezon obejrzy tylko to 18 milionów z górką, i będzie to wystarczający sukces, czy to 18 milionów to tylko ułamek tego, ile będzie wynosiła faktyczna liczba widzów? Nie wiem ilu ludzi oczekiwało na pierwszy sezon Gry o Tron, ja dowiedziałem się o niej dopiero po premierze, a zacząłem oglądać dopiero w okolicach trzeciego sezonu. Jeżeli liczba oczekujących na grę była nawet o połowę mniejsza niż teraz na Wiedźmina, to serial powinien przy takich założeniach wręcz odnieść gigantyczny sukces (Pod warunkiem oczywiście, że ludzie będą chcieli go oglądać i zachęcać innych do obejrzenia).

Ja myślę, że oglądalność będzie duża. Ze wszystkich rzeczy, o które można się martwić to jest ta jedna o którą bym martwiła się najmniej ;) Oczywiście mowa tutaj o 1 sezonie, który mnóstwo osób zobaczy choćby "z ciekawości". Co do następnych to wszystko zależy od jakości pierwszego. Jeżeli on będzie do dupy to drogą word of mouth spadnie oglądalność kolejnych. I odwrotnie - jeżeli okaże się super, to jeszcze więcej osób zasiądzie do nowych sezonów.

Co do 18 milionów to to się nie przekłada, choćby z tego powodu że 18 milionów dla platformy streamingowej to przecież stosunkowo mało. Przeciętny serialik tyle ma. 18 milionów to sukces w przypadku telewizji kablowych, gdzie tyle osób naraz włączy sobie tv i obejrzy. Więc ta 18 to raczej ułamek tego ile faktycznie osób oglądnie. Dla przykładu - po kilku dniach od premiery 3 sezonu Stranger Things obejrzało go ponad 40 milionów ludzi

https://www.rmf24.pl/kultura/news-s...m-ogladalnosci-netflix-podal-dane,nId,3086543
 
Zastanawia mnie, ile to 18 milionów wyświetleń pod zwiastunem ma przełożenie na ewentualną oglądalność serialu.

To się okrutnie mało przekłada. Po pierwsze i najważniejsze - dla nas YouTube to codzienność i normalność, ale dużo ludzi nie ogląda tam zwiastunów, albo nie ogląda zwiastunów w ogóle - i wśród nazwijmy to roboczo zwykłych widzów, nie siedzących mocno w temacie, a traktujących Netflix jak dodatkowy kanał w telewizorze, znam takich całkiem sporo. Właściwie np. u mnie w biurze zwiastunami interesuje się poza mną jedna osoba, pozostałe kilkadziesiąt osób jak je widzi, to w kinie albo tv spoty w TV.

Po drugie - jestem przekonany, że niejeden z nas nabił ten licznik co najmniej kilka razy.
Po trzecie - ktoś mógł obejrzeć i uznać: "Aaaa, za bardzo fantasy. Nie dla mnie jednak" lub cokolwiek podobnego.
Po czwarte - niejeden zwiastun miał dużo wyświetleń, reakcji i innych modern-social-media-pierdół, a flopnął albo zebrał fatalne recenzje.

I pewnie można by jeszcze kilka wymienić. Jestem przekonany jednak, że pierwszy sezon obejrzy sporo osób. Same gry zbudowały świetną markę i na pewno serial na tym skorzysta.
 
Oh damn, mod Henry z Rivii oficjalnie dostępny do pobrania:
bandicam 2019-08-16 23-14-41-326.jpg
bandicam 2019-08-16 23-14-50-456.jpg
bandicam 2019-08-16 23-15-07-192.jpg


XD
bandicam 2019-08-16 23-16-28-360.jpg
 
W Krwi Elfów Emhyr wydaje polecenie zabicia Geralta. Ale jednocześnie zastrzega, że Yennefer ma włos z głowy nie spaść. Skąd waszym zdaniem taka dziwna formuła tego rozkazu? Skąd ta troska o życie Yennefer?

Powtarzam, Rience ma natychmiast zorganizować zamach, ma natychmiast wyeliminować wiedźmina z gry. Zabić. A potem zniknąć, przyczaić się i czekać na rozkazy. A gdyby wcześniej wpadł na ślad czarodziejki, ma ją zostawić w spokoju. Yennefer nie może spaść włos z głowy. Zapamiętałeś, Coehoorn?
 
Być może była mu potrzebna w roli mentorki Ciri, żeby pomóc okiełznać jej moce? Albo ponieważ zależało mu jeszcze jednak trochę na osobistym szczęściu Ciri, nie chciał jej zabierać kolejnej osoby, którą kochała? Może wyobrażał sobie, że czarodziejka zgodzi się zostać u jej boku w Nilfgaardzie, jeśli to tylko pozwoliłoby jej utrzymywać przy życiu marzenie o macierzyństwie? A może miał nadzieję, że czarodziejka w odpowiednim czasie rozprawi się z Vilgefortzem.
Dużo tych może.
 
Ja to zawsze interpretowałem tak, że dla czytelnika miał być to kolejny trop, który świadczy "przeciwko" Yennefer. Bo łatwo o tym zapomnieć, ale jej rola w całej historii bardzo długo nie jest jednoznaczna i wcale nie wiadomo, czy i w jakim zakresie współpracuje z Vilgefortzem. Teraz oczywiście po latach od przeczytania książek, grach itd. Yen to jest jednoznacznie pozytywna postać, ale w trakcie czytania książek wcale tak nie jest. Yennefer jest długo podejrzewana o działanie razem z Vilgim, również przez samego Geralta, od momentu wydarzeń na Thanedd. Nawet Condringher zakłada, że Geralt działa "ze smyczy" Yen.

Także według mnie ten dialog to z jednej strony fałszywy trop dla czytelnika, z drugiej umocowanie tego - Emhyr współpracuje z Vilgefortzem, więc nie chce kasować jego potencjalnej wspólniczki.

W ogóle nawiasem mówiąc, ten efekt raczej pójdzie się kochać w serialu, z powodu rozbudowania roli Yen.
 
Last edited:
Ano właśnie, po tylu latach i bez kontekstu można to przeoczyć. To równie dobrze mógł być fałszywy trop dla wywiadów Królestw Północy, jeśli udałoby im się przechwycić wiadomość.
 
Rzeczywiście, to miało iść o ile dobrze pamiętam zaszyfrowaną komunikacją, o które to szyfrowanie mieli zadbać Nilfgaardzcy czarodzieje.
 
Bo łatwo o tym zapomnieć, ale jej rola w całej historii bardzo długo nie jest jednoznaczna i wcale nie wiadomo, czy i w jakim zakresie współpracuje z Vilgefortzem. Teraz oczywiście po latach od przeczytania książek, grach itd. Yen to jest jednoznacznie pozytywna postać, ale w trakcie czytania książek wcale tak nie jest. Yennefer jest długo podejrzewana o działanie razem z Vilgim, również przez samego Geralta, od momentu wydarzeń na Thanedd. Nawet Condringher zakłada, że Geralt działa "ze smyczy" Yen.
Ale to chyba tylko postacie w książce miały mieć niepewność co do prawdziwych motywów Yen? Bo dla czytelnika chyba było jasne, że ta od początku działała dla dobra Ciri i z Vilgim nie miała nic wspólnego.
 
Bo dla czytelnika chyba było jasne, że ta od początku działała dla dobra Ciri i z Vilgim nie miała nic wspólnego.

Dlatego właśnie pisałem, że łatwo o tym zapomnieć :)

Nie, czytając książki nie jest to jednoznaczne, bodajże do momentu dekompresji. Potem rzeczywiście dla Geralta nie jest, a dla nas już jest - kiedy przeprasza Cahira za swe podejrzenia, a drużynie mówi, że to osoba której zaufał go zdradziła. Nie wiedząc, że Yen wyskanowała go będąc torturowaną.
 
Być może była mu potrzebna w roli mentorki Ciri, żeby pomóc okiełznać jej moce?
Nie sądzę, by miał takie informacje o Yennefer. Gdyby wiedział o rodzącym się zaufaniu i więzi między nią i Ciri, to by jednocześnie wiedział, gdzie jest Yennefer i Ciri. Mógł wiedzieć, że jest jakiś związek między zniknięciem samej Yennefer i miejscem pobytu Ciri, ale nie było to nic, co dawałoby podstawy do wyłączenia jej spod działań zabójców. Żadnych cieplejszych uczuć do niej też nie wykazywał, bo i skąd. Co więcej, na pewno wiedział, że mocne uczucia łączą Geralta i Yennefer i mógł się spodziewać, że pozostawienie żywej czarodziejki niekoniecznie może być dobrym pomysłem.
Ja się skłaniam do tezy, że to jakiś porzucony pomysł Sapkowskiego. Ewentualnie ma to związek z udziałem Yennefer w doborze par i kierowanej hodowli, wynikiem której jest Ciri. Niby dysponowała wiedzą, po części być może przydatną dla Emhyra, ale nie ona jedyna brała w tym udział, więc też bym na to jakoś mocno nie stawiał.
Nie widzę żadnego sensownego powodu. Ślepa uliczka jak dla mnie. Bo ten podrzucony czytelnikowi fałszywy trop też nie bardzo do mnie przemawia.
 
Jeżeli sądziły tak konfraterki Yennefer (a przynajmniej nie miały pewności, dlatego też do spisku na Thanedd jej nie zaprosiły), sądził tak Geralt, sądził Condringher, to nie bardzo widzę powody, dla których Emhyr miałby tak nie sądzić i na wszelki wypadek zabronić zabijać Yennefer, na wypadek gdyby faktycznie współpracowała z Vilgefortzem.
 
Status
Not open for further replies.
Top Bottom