PaniSelborne said:
Hm, za to może być tak:
- Iorweth, dlaczego nie możemy spotkać się w moim domku, w cieplutkim łóżeczku, z czystą pościelą, dlaczego każesz mi biegać po wykrotach i ruinach i narażać mój tyłek na spotkania z mrówkami??? Dlaczego??? Dlaczego?!
- Nie zrozumiesz...
(...)
W tej sytuacji scenariusz chyba przewiduje coś takiego, jak stwierdzenie, że czniam elfie fumy i wapory oraz idę sobie pograć w Botaniculę? Bo jak już muszę się użerać z wirtualnym ustrojstwem, to wolę jednak z mniej upartym?
A szanowny elf niech sobie przygrucha amatorkę natury i mam szczerą nadzieję, że skończy ona (ta amatorka) jak polonistka od Waligórskiego - z nogą w krowim placku. Co dałoby mi niejaką satysfakcję, dziękuję za uwagę.
Znaczy, oczywiście może dać znać jak zmieni zdanie, bo ja w celach romansowych po leśnych wądołach i ostępach się pałętać nie zamierzam. Ale, proszę bardzo, dom stoi otworem, piwa nie zapewniam.
Oraz oświadczam, że pisząc o amatorce natury nie miałam na myśli Erynii i jej krowiego placka o poranku, podczas pląsania po łące nie życzę ;D
Wychodzi na to, że jestem mało zdeterminowana...