Nielogiczności w W3 i inne minusy

+
Dlaczego Ciri po walce z Carenthirem nagle zniknęła? Pojawia się na lodowcu i za chwilę znowu znika? Cięzko powiedzieć, że nie miała mocy już, skoro kilka scen później widzimy ją na wieży całą i zdrową. zostawiła Geralta i poszła ratować świat przed zimnem kiedy jeszcze nie wiadomo jak by się skończyło starcie Geralta z Eredinem i Carenthirem?

Ciri wzięła udział w bitwie tylko po to by zniszczyć berło (odmrozić żołnierzy itd), później znika by wszystko przygotować. Wbrew pozorom ma to dużo sensu, śniła o tej wieży od dłuższego czasu i był to ostatni moment by spróbować się tam dostać ponieważ z Ciri jako bohaterka opowieści, nie wie czy Geralt zatrzyma Eredina czy nie. Jeżeli krogulec by wygrał to nie miałaby już nigdy nie miałaby na to szansy (takie dmuchanie na zimne), a w chwili w której Geralt tam dociera jest już za późno by to zatrzymać.

Mnie trochę razi po za brakiem dialogów z eredinem i innymi jeszcze sama końcówka.

Posłuchaj co inne postacie o nim mówią, tak na prawdę to o krogulcu wiemy więcej niż o ,np. Letho. Dużą częścią jego charakteryzacji jest też mowa ciała, zwróć uwagę na jego twarz w Kaer Morhen/podczas wizji onejromantki, lub jego postawę podczas cutscenki przed walką. Tak więc te linie dialogowe nie są potrzebne, poza tym żaden z nich nie ma powodu by rozmawiać ze sobą.

W ogóle całe to białe zimno powinno wg mnie zostać odesparowane od głownej bitwy bo mało miało wspólnego z Eredinem w tamtym momencie. Do wieży mogła wejść kiedy by chciała, bo Avallah miał możliwość otwarcia wrót w dowolnej chwili (chyba, ze coś pominąłem)

Myślę że wątek białego zimna z W3 jest kontynuacją i zakończeniem wątku z W1.
 
Jak z wyjaśnieniem które przedstawiłeś co do części pierwszej faktycznie można się jako tako zgodzić-w sumie wolna interpretacja, ale ta twoja ma sens, tak z kwestią dialogów cięzko mi się zgodzić. Jasne, jest mowa ciała, są cutscenki podczas walki w KerMorhen, jednak brakuje tego czegoś. Brakuje (w mojej opinii) wypełnienia trochę tej pustki- nawiązania między głownym bohaterem a głownym wrogiem. Fajnie było by się dowiedzieć, po co Ciri jest Eredinowi? Jasne, by zatrzymać białe zimno-jej moc, ale znowu po jaką cholerę Carenthir chciał ją zabić skoro wcześniej potrzebowali jej żywej (Ker Morhen).
Nie musisz się z tym zgadzać, to moja opinia. W każdym razie zwróć jeszcze uwagę na dialogi z Ciri przy wieży. Jest ich bodajże 5- niby nic, bo żadna nie ma wpływu na decyzję głównej protagonistki, jednak te puste dialogi wypełniają pewną pustkę. Przecież mogli by w ogóle ominąć tam dialogi i zostawić samą Cut scenke- wyszlo by na to samo.
 
Fajnie było by się dowiedzieć, po co Ciri jest Eredinowi? Jasne, by zatrzymać białe zimno-jej moc, ale znowu po jaką cholerę Carenthir chciał ją zabić skoro wcześniej potrzebowali jej żywej (Ker Morhen).

O motywacji Eredina mówi Avallac'h podczas pobytu w latarni (trzeba pamiętać że redzi zmienili historię książek i to Ciri jest dzieckiem przeznaczenia a nie jej potomek), według niego krogulcem rządzi strach zagłady, pochłonęła go wizja zagłady. Z tego co zrozumiałem to potrzebuje jej do otwarcia Ard Gaeth, by mógł przenieść swój lud do świata Aen Seidhe.
Kiedy Caranthir chciał ją zabić ?
 
@Pablossso we wcześniejszej wersji scenariusza Eredin i Avallac'h mieli być odseparowani, z tym pierwszym miało się walczyć w Novigradzie, a potem gonić za drugim na Skellige.
 
Ciri wzięła udział w bitwie tylko po to by zniszczyć berło (odmrozić żołnierzy itd), później znika by wszystko przygotować. Wbrew pozorom ma to dużo sensu, śniła o tej wieży od dłuższego czasu i był to ostatni moment by spróbować się tam dostać ponieważ z Ciri jako bohaterka opowieści, nie wie czy Geralt zatrzyma Eredina czy nie. Jeżeli krogulec by wygrał to nie miałaby już nigdy nie miałaby na to szansy (takie dmuchanie na zimne), a w chwili w której Geralt tam dociera jest już za późno by to zatrzymać.

Czyli to wszystko na wypadek gdyby Geralt umarł? Zimna suka z tej Ciri skoro tak. Zamiast pomóc Geraltowi to ona woli wykorzystać czas jaki on jej daje tocząc swój ostatni pojedynek... Strasznie instrumentalne wykorzystanie Geralta z powodu jakichś tam snów związanych z wieżą i zagłady która ma mieć miejsce za kilka tysięcy lat? Jakoś tego nie kupuję.
 
Czyli to wszystko na wypadek gdyby Geralt umarł? Zimna suka z tej Ciri skoro tak. Zamiast pomóc Geraltowi to ona woli wykorzystać czas jaki on jej daje tocząc swój ostatni pojedynek... Strasznie instrumentalne wykorzystanie Geralta z powodu jakichś tam snów związanych z wieżą i zagłady która ma mieć miejsce za kilka tysięcy lat? Jakoś tego nie kupuję.

Ciri w planach nie miała brać udziału w bitwie, podejrzewam że Avallac'h to uknuł by móc wykorzystać moc Ciri a Caranthir był tylko wypadkiem przy pracy. Poza tym białe zimno miało nadejść w dosyć bliskiej przyszłości, co potwierdza obsesja Jakuba w W1
 
@Rivenhedi Myślę, że masz sporo racji, ale... Wydaje się dość ewidentne, że Ciri miała się podczas bitwy trzymać z boku (a Caranthir lepiej, gdyby jednak przeżył - zauważyliście, że to jest jedna z naprawdę niewielu chwil, kiedy Avallac'h okazuje emocje w sposób mniej kojarzący się z ofiarą botoksu? [tak, złośliwa jestem] i dla mnie nie wygląda to na radość [może powinnam kupić lepszą grafikę]). Oczywiście opisuję to z perspektywy wiedzącego teraz. Tu w ogóle łączy się kilka fajnych rzeczy.
Kto pamięta rozmowę przy wędrownych komediantach? Kiedy Geralt mówi o tym, że Avallac'h też kiedyś poprosi Ciri o przysługę, a ona odpowiada, że będzie mogła powiedzieć "nie". Prawie wybuchnęłam śmiechem przed komputerem, tak bardzo było to naiwne. Przecież od początku wątku z Avallac'hem (w grze, nie w książce) widać, że on postępuje tak, żeby dziewczyna nie chciała powiedzieć "nie"!
Podczas omówienia planu bitwy jest to urocze "oby", którym elf kwituje stwierdzenie o niesłuchaniu przez Ciri rozkazów. Czyli liczył na to, że dziewczyna nie będzie chciała bezpiecznie czekać na koniec bitwy.
Dalej jednak, chociaż przełamanie czaru, który zamroził wszystkich, jest mu na rękę (w końcu nie chodzi tylko o otwarcie wrót, chodzi też o pozbycie się Eredina), to nie wydaje się on entuzjastycznie nastawiony do wizji śmierci Caranthira (a to niespodzianka!).
I na koniec otwiera bramę, żeby Ciri miała okazję nie powiedzieć "nie".
Mam wrażenie, że to wszystko plus dialog w wieży dodają spoooro do obrazu postaci - Ciri (która przestaje być rozkapryszoną pannicą, niemogącą pogodzić się z losem, jest skłonna poświęcić się nie tylko dla najbliższych, bierze na swoje barki odpowiedzialność za losy świata... [ok, popłynęłam], chociaż jednocześnie jest sterowana przez Avallac'ha), Geralta (który właśnie dostrzega, że jego mała dziewczynka dorosła i nie tylko poszła zabijać ludzi, ale jest gotowa się poświęcić, by ratować ludzkość/elfiość) i Avallac'ha (który w tych ostatnich scenach wydaje się dobrym, porządnym gościem, który chce dla świata jak najlepiej [i wcale mi się to nie podoba]).

PS: Kocham nawiasy, nie mogę ich normalnie używać, bo tak się nie pisze po prostu, ale dzięki Wam i temu forum jestem teraz szczęśliwszym człowiekiem z odpowiednią liczbą nawiasów w życiu! (Tak, piszę to na trzeźwo. Serio!)

PPS: I nie wydaje mi się, żeby dla Avallac'ha Caranthir był tylko "wypadkiem przy pracy". To w końcu całkiem udane dzieło, z którym mógł się zżyć itd. Obawiam się, że "nieudane dzieła" nie istniały tak długo, żeby się z nimi zżywać.
 
Last edited:
Myślę, że masz sporo racji, ale... Wydaje się dość ewidentne, że Ciri miała się podczas bitwy trzymać z boku (a Caranthir lepiej, gdyby jednak przeżył - zauważyliście, że to jest jedna z naprawdę niewielu chwil, kiedy Avallac'h okazuje emocje w sposób mniej kojarzący się z ofiarą botoksu? [tak, złośliwa jestem] i dla mnie nie wygląda to na radość [może powinnam kupić lepszą grafikę]). Oczywiście opisuję to z perspektywy wiedzącego teraz. Tu w ogóle łączy się kilka fajnych rzeczy.
Kto pamięta rozmowę przy wędrownych komediantach? Kiedy Geralt mówi o tym, że Avallac'h też kiedyś poprosi Ciri o przysługę, a ona odpowiada, że będzie mogła powiedzieć "nie". Prawie wybuchnęłam śmiechem przed komputerem, tak bardzo było to naiwne. Przecież od początku wątku z Avallac'hem (w grze, nie w książce) widać, że on postępuje tak, żeby dziewczyna nie chciała powiedzieć "nie"!
Podczas omówienia planu bitwy jest to urocze "oby", którym elf kwituje stwierdzenie o niesłuchaniu przez Ciri rozkazów. Czyli liczył na to, że dziewczyna nie będzie chciała bezpiecznie czekać na koniec bitwy.
Dalej jednak, chociaż przełamanie czaru, który zamroził wszystkich, jest mu na rękę (w końcu nie chodzi tylko o otwarcie wrót, chodzi też o pozbycie się Eredina), to nie wydaje się on entuzjastycznie nastawiony do wizji śmierci Caranthira (a to niespodzianka!).
I na koniec otwiera bramę, żeby Ciri miała okazję nie powiedzieć "nie".
Mam wrażenie, że to wszystko plus dialog w wieży dodają spoooro do obrazu postaci - Ciri (która przestaje być rozkapryszoną pannicą, niemogącą pogodzić się z losem, jest skłonna poświęcić się nie tylko dla najbliższych, bierze na swoje barki odpowiedzialność za losy świata... [ok, popłynęłam], chociaż jednocześnie jest sterowana przez Avallac'ha), Geralta (który właśnie dostrzega, że jego mała dziewczynka dorosła i nie tylko poszła zabijać ludzi, ale jest gotowa się poświęcić, by ratować ludzkość/elfiość) i Avallac'ha (który w tych ostatnich scenach wydaje się dobrym, porządnym gościem, który chce dla świata jak najlepiej [i wcale mi się to nie podoba]).

Po zakończeniu bardzo dobrze widać jak Avallac'h pogrywał sobie z Ciri i Geraltem, ten protekcjonalny ton i bardzo skąpa mimika.
 
Ciri w planach nie miała brać udziału w bitwie, podejrzewam że Avallac'h to uknuł by móc wykorzystać moc Ciri a Caranthir był tylko wypadkiem przy pracy. Poza tym białe zimno miało nadejść w dosyć bliskiej przyszłości, co potwierdza obsesja Jakuba w W1

Tym bardziej nie miała wyskakiwać z jakimś Białym Zimnem. Miała trzymać się na uboczu dla swojego bezpieczeństwa.

Białe Zimno tak czy siak nie pojawiłoby się przecież ot tak, przykład krainy elfów pokazuje, że nie niszczy też wszystkiego od razu. Avallach żali się, że nikt Ciri nie trenował mimo iż robiła to Yen, a to znaczy, że potrzebuje dużo treningu. Lepiej chyba na spokojnie opanować swoją moc niż ryzykować porażkę.

Z tym Avallachem to raczej gdybanie, obawiam się, że być może twórcy serio zrobili z niego dobrego gościa. Może założenia były inne, ale później wyszło, że nie ma czasu rozwijać wątku intrygi więc postawiono na dobrego Avallacha. W końcu wątek Dzikiego Gonu też spłycono, a całkiem możliwe, że jego "rozwinięta" wersja wiązała się z motywami Avallacha.

No ale jeżeli jednak Avallach wykorzystał Ciri to wówczas to kiedy pojawi się Białe Zimno w krainie nie ma raczej większego znaczenia. Przecież jego jakby co obchodziłaby raczej jego kraina. Może planował tam wrócić jako zwycięzca który pokonał kataklizm (zawsze to jakieś wytłumaczenie), ale wówczas chyba tak czy siak lepiej się upewnić, że wszystko zadziała. Przynajmniej tak powinna pomyśleć Ciri, bo w przypadku Avallacha można uwierzyć, że bał się Eredina i uznał, że Geralt pewnie go nie powstrzyma. Rozumiem intrygi Avallacha i mamienie Ciri, ogólnie wychodzi jednak, że była ona raczej aż nazbyt naiwna. Zresztą takie postawienie wszystkiego na jedną kartę byłoby raczej ryzykowne, tam Geralt walczy, a ten chce otwierać teraz jakieś portale? Jak by przekonał Ciri? Bo przecież na gadkę o przeznaczeniu konsekwentnie reagowała złością.
 
Last edited:
Wydaje mi się, że Avallac'h ma po prostu inną perspektywę, ponieważ żyje już cholernie długo. I nam może wydawać się zblazowanym, cokolwiek znudzonym kolesiem, który patrzy z góry na te wszystkie emocje i problemy (i pewnie, do pewnego stopnia tak jest), ale jest mi ciężko jednoznacznie stwierdzić, że wykorzystywał Ciri i nią manipulował, czy też kierowały nim szlachetne pobudki. Może, gdyby wyszła kolejna część z Ciri w roli głównej, wątek jej relacji z elfem byłby pociągnięty i coś by się wyjaśniło.
 
Tym bardziej nie miała wyskakiwać z jakimś Białym Zimnem. Miała trzymać się na uboczu dla swojego bezpieczeństwa.

Białe Zimno tak czy siak nie pojawiłoby się przecież ot tak, przykład krainy elfów pokazuje, że nie niszczy też wszystkiego od razu. Avallach żali się, że nikt Ciri nie trenował mimo iż robiła to Yen, a to znaczy, że potrzebuje dużo treningu. Lepiej chyba na spokojnie opanować swoją moc niż ryzykować porażkę.

Z tym Avallachem to raczej gdybanie, obawiam się, że być może twórcy serio zrobili z niego dobrego gościa. Może założenia były inne, ale później wyszło, że nie ma czasu rozwijać wątku intrygi więc postawiono na dobrego Avallacha. W końcu wątek Dzikiego Gonu też spłycono, a całkiem możliwe, że jego "rozwinięta" wersja wiązała się z motywami Avallacha.

No ale jeżeli jednak Avallach wykorzystał Ciri to wówczas to kiedy pojawi się Białe Zimno w krainie nie ma raczej większego znaczenia. Przecież jego jakby co obchodziłaby raczej jego kraina. Może planował tam wrócić jako zwycięzca który pokonał kataklizm (zawsze to jakieś wytłumaczenie), ale wówczas chyba tak czy siak lepiej się upewnić, że wszystko zadziała. Przynajmniej tak powinna pomyśleć Ciri, bo w przypadku Avallacha można uwierzyć, że bał się Eredina i uznał, że Geralt pewnie go nie powstrzyma. Rozumiem intrygi Avallacha i mamienie Ciri, ogólnie wychodzi jednak, że była ona raczej aż nazbyt naiwna. Zresztą takie postawienie wszystkiego na jedną kartę byłoby raczej ryzykowne, tam Geralt walczy, a ten chce otwierać teraz jakieś portale? Jak by przekonał Ciri? Bo przecież na gadkę o przeznaczeniu konsekwentnie reagowała złością.

Wydaje mi się że taki był plan Avallac'ha, wysłać Geralta i spółkę do wlki z gonem, a on z Ciri udadzą się do wieży. To że pozwolił jej na walkę z Caranthirem może oznaczać że Ciri opanowała moc wystarczająco, w końcu był on jego złotym dzieckiem. Tak jak mówiłem wcześniej był to ostatni (i idealny) moment, kiedy mogli by to spokojnie zrobić, nie było wtedy nikogo kto mógłby ich powstrzymać (wszystkie grube ryby walczyły, a Avallac'h poradził by sobie z ewentualnymi ogarami lub żołnierzami). I wątpię żeby lis robił to z myślą o wiedźminlandzie, światowi Aen Elle nie zostało dużo czasu.

Tyle wszędzie słyszę o spłyceniu Gonu (przeszedłem przez wszystkie wątki na forum i reddit-cie), ale sam tego nie widzę. Faktycznie przydałoby się więcej informacji o Caranthirze i Imlerith-cie, ale sam wątek jest dobrze poprowadzony, według mnie jest on (Dziki Gon) taki sam jak w książce.
 
Znajdź błąd.

 
Tyle wszędzie słyszę o spłyceniu Gonu
No bo lepiej byłoby, gdyby wzorem takiego np. Batman Arkham Knight, Eredin co chwila telepatycznie kontaktował sie z Geraltem, groził mu, sypał one linerami jak z rękawa. Mógłby się też parę razy pojawić i zaśmiać upiornie. Dobrym rozwiązaniem byłoby też losowe pojawianie sie Eredina w świecie gry, pojawiałby sie wtedy i np. puszczał na nas kilka ogarów bądź upiorów gonu. Coś w stylu smoków w Skyrim. Na koniec przydałby sie też dialog długością podobny do tego z Letho z dwójki. Drakkar płonie, nie wiadomo co z Ciri, w tle wojna, a tutaj panowie dwaj urzadzają sobie pogawędke przy herbacie nad trupem Cracha. Eredin wyjaśnia Geraltowi swój diabelski plan, Geralt robi oczy ze zdziwienia (no bo wcale wcześniej tego planu nie poznajemy z relacji innych postaci) i rzuca sie na Eredina z mieczem i okrzykiem "Giń niegodziwcze!". Liczę na powyższe poprawki w patchu 3.0.
 
Nie, lepiej by było, gdyby było coś powiedziane o generałach, pokazana kłótnia i ucieczka Avallac'ha, pokazany ich orszak, robienie czegokolwiek na Naglfarze. Nie musiał w tym uczestniczyć Geralt.
No właśnie trudno powiedzieć jak to by miało byc zrobione. Narracja w grze jest prowadzona z perspektywy Ciri albo Geralta, na zmianę. Taka widać była koncepcja, dobra czy zła to sprawa dyskusyjna. No i przy takiej koncepcji któraś z tych dwóch postaci musi brać udział w tym co widać na ekranie. Sceny na Naglfarze, albo cos o generałach mogłyby sie pojawic w rozmowach z nimi przed walką, ale tutaj akurat podoba mi się, że czarne charaktery nie wygłaszaja żadnych mów tylko biorą sie do rzeczy - myślę, że tak w rzeczywistości mogłyby sie te postaci zachować. Rozumiem oczywiście, że można czuć niedosyt, ale ja przynajmniej go nie czułem. Nie Gon okazuje sie w tej historii najważniejszy.
 
No bo lepiej byłoby...
Chybiona szydera, wziąwszy pod uwagę, że - jak zdążył wspomnieć @Rustine - pierwotna koncepcja związana z ukazaniem Gonu była inna.

I naprawdę - są inne zabiegi narracyjne służące rozwinięciu postaci, niż wkładanie jej do ust kwestii dialogowych, którymi ma sypać przy byle okazji - których to bezzasadność wszyscy obrońcy "czarnych charakterów" w grze stosują, jako sztandarowy argument.
W tym konkretnym przypadku mogłaby to być retrospekcja z Geraltem jako jeźdźcem Gonu, żeby daleko nie szukać, zresztą tak to chyba miało wyglądać na początku. Avallac'h jest, zdaje się, widzącym - podejrzewam, że zna sposoby, by ukazać komuś coś w rodzaju wizji, tudzież własnego wspomnienia.

Mógłby się też parę razy pojawić i zaśmiać upiornie. Dobrym rozwiązaniem byłoby też losowe pojawianie sie Eredina w świecie gry, pojawiałby sie wtedy i np. puszczał na nas kilka ogarów bądź upiorów gonu.

Przecież to właśnie robi. Pojawi się od czasu do czasu, łypnie spode łba, pokaże jaki jest groźny i mroczny, po czym przy ostatecznej konfrontacji powie dla formalności, że "muahaha zaraz cie robaczku zmiażdżę", żeby samemu zaraz umrzeć. Ot, jak typowy bad-guy z filmu klasy B.
 
Last edited:
Była inna, w wycieku każda z postaci Gonu jest lepiej rozwinięta.
Chodziło mi o koncepcję narracyjną. Z tego co wiem, to w wycieku Geralt "infiltruje" Naglfar, więc dalej mamy jego perspektywę. I tak, też wolałbym wersje z wycieku choćby z takiego prostego względu - gra byłaby dłuższa.

---------- Zaktualizowano 19:40 ----------

Chybiona szydera
Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie mam nic przeciwko SENSOWNEMU rozwinięciu Dzikiego Gonu. Ten podany przez Ciebie jest właśnie sensowny. Tak samo jak to co ujawniono w wycieku. Dla mnie im więcej contentu tym lepiej, dłuższa gra. Tyle że pojawiło sie wiele koncepcji bezsensownych (nie mówię, że na tym forum) i to właśnie do nich miał się odnosić powyższy "szyderczy" post. Z tego co czytałem na redditach itp. to dla ludzi najlepszym rozwiązaenim byłoby właśnie dodanie tych dodatkowych dialogów. Moim zdaniem nie tędy droga.
 
@lukszwed
Wiesz, wtedy można (paradoksalnie) bardzo grę skrócić. Po znalezieniu Ciri jeden quest "Znajdź herbatę, upiecz ciastka, zaproś Eredina" i w długiej, szczerej rozmowie Eredin sobie z Geraltem wszystko wyjaśniają. A potem Eredin decyduje, że zatrudni całą bandę wiedzących do treningu Ciri, Avallac'h otwiera wrota, Ciri niszczy zimno (danie jej ciastek to dodatkowe dobre wspomnienie) i bach, o ile powstanie gry byłoby szybsze i tańsze! Magia!
 
Top Bottom