Vistula77;n9333351 said:
Przynajmniej. Bynajmniej jest właściwie zaprzeczeniem - stwierdzenie, "coś się podoba, bynajmniej nam" wyklucza nas z grona osób, którym się to podoba (aczkolwiek tutaj często spotykane jest skorzystanie z podwójnego zaprzeczenia, w tym wypadku "bynajmniej nie nam", ale sens pozostaje ten sam, podwójne zaprzeczenie to kwestia tylko kosmetyczna).
Vistula77;n9333351 said:
Dzieje się to automatycznie co może wielu graczy wkurzać, zwłaszcza tych , którzy talenty stawiają na siłę, znaki lub tylko miecze.
A to akurat jest dobre. Albo walczymy, albo unikamy, że tak powiem, a teraz gry, w tym W2 i W3, kwestię siły pozostawiają umiejętności postaci a odskoków umiejętnościom gracza - metagra normalnie xD
Co do mikstur, to picie ich podczas walki jest w sumie dosyć poronione, bo jednak, tak przynajmniej logika podpowiada, że jednak trochę musi potrwać, zanim zadziałają. Nawet żeby to było 5 min, to jest to 5 min a nie się okazuje, że mikstury są jeszcze inteligentniejsze od syropków na kaszel, które zamiast do żołądka lecą do płuc, a mikstury od razu do mięśni, żył czy mózgu. Niemniej z drugiej strony, żeby móc się przygotować, trzeba wiedzieć, z czym można mieć do czynienia. W W1 jest o tyle plus, że mikstury trwają cholernie długo. Nie raz miałem taką sytuację, że jak napiłem się tej Jaskółki, Puszczyka, Gromu i Lasu Mariborskiego, to latałem po całej mapie i zlecenia robiłem, byleby się nie zmarnowały. A takie W2? Podstawowe trwanie to 10 min, które można przedłużyć chyba dwukrotnie nawet, albo półtorakrotnie, albo tym bardziej W3 - kilka sekund. Odwary chociaż trochę w stylu W1. Więc ogólnie powiedziawszy w W1 nawet picie "na zaś" (w stylu, że o, drugi akt, idę na bagna, w razie czego łyknę coś tam) ma sens, bo prędzej czy później z nich się skorzysta - w W2 prawdę mówiąc jest spora szansa, że jeśli dojdzie do walki, to się mikstury zbyt szybko skończą. O W3 nie mówię, bo mikstury straciły swoją formę - z biernych tymczasowych bonusów stały się swego rodzaju aktywnymi umiejętnościami, które trzeba w najodpowiedniejszym momencie odpalić.
A znaki to aż tak dyskusyjne nie są, znaczy w formie, w jakiej są w grze, mechanika znaków sama w sobie zła nie jest. Gorzej, jeśli mówimy o lore friendly.
Czy rozwój postaci jest zagmatwany? Moim zdaniem nie. Może jest przekombinowany, że jest podział na brązowe, srebrne i złote (na moje lepszy byłby podział, że na 1. i 2. poziom trzeba 1 talentu, na 3. i 4. dwa talenty na 5. trzy talenty, żeby wykupić, czy coś o podobnym sensie), gdzie Geralt, dopóki nie przekroczy magicznej granicy, nie nauczy się walić Igni na 360 st., ale sam w sobie pomysł to mistrzostwo, żeby np. obrażenia oprzeć na umiejętności postaci a nie na złomie, który aktualnie ma. I też głupim nie jest, że żeby móc wymaksować znaki, trzeba wpierw podnieść inteligencję.
Jednakże jest jeden problem drzewka, ale wynika on po prostu z nieprzetestowania w pełni buildów - Igni. Koniec końców gracz kończy na wymaksowanym Igni, z pełną torbą Puszczyków, Lasów Mariborskich i jakiejś mikstury na zwiększenie energii samej w sobie, i nie raz nawet specjalnie pójdzie za Wiewiórkami, żeby dostać zbroję, która zwiększa ilość energii - Igni wypala wszystko w okół, to jest zwyczajnie chore XD Pamiętam, że przez to, kiedy grałem na trudniejszych poziomach, przechodziłem z nacisku na miecz na właśnie znaki - efektem czego wytrzymałość, czy tam co, szło w górę, byleby energii było najwięcej. Pamiętam też te dylematy - na co wydać złoty talent? Na miecz czy na Igni? Zawsze było Igni. Igni wymaksowane, dobra, w końcu miecze. Prawdę mówiąc nie wiem jak z resztą części pod tym kątem, bo w W2 szedłem w magię tylko po to, by mieć większy wigor (od wprowadzenia Edycji Rozszerzonej wigor, potrzebny do rzucania znaków, wpływa na obrażenia - jedno zablokowanie ciosu, to jeden pkt wigoru mniej, gdzie pełny wigor daje 100% obrażeń a wyczyszczony zmniejsza je do 50%, więc trzeba było mieć trochę jednak tego wigoru, żeby móc cokolwiek blokować a bez drzewka magii można było zdobyć 1 pkt wigoru z drzewka "treningowego", 1 z miecza z ostatniego aktu, 1 ze zbroi i możliwe, że jeden z alchemii - w samym drzewku magii przynajmniej drugie tyle), bo to ulepszanie znaków jakieś takie nie bardzo - przedłużenie czasu trwania Quen, Quen razi 1 lub 2 dodatkowych wrogów przy rozwaleniu tarczy, Aard ze zwiększonym zasięgiem (Aard i Igni stały się kulkami, coś jak alternatywny Igni z W1), podobnie Igni, możliwość rozstawienia dodatkowego 1 lub 2 Yrden oraz linie pomiędzy pułapkami Yrden, które również blokują przeciwnika, i Aksji, którym można było zauroczyć 1 lub 2 dodatkowych wrogów. Yrden najciekawiej rozbudowane, Quen trochę mniej, ale też ciekawie. Ale reszta? Zwiększony zasięg, bo kulka wyparowuje, czy kilku dodatkowych chwilowych sojuszników? Ja z Aksji nigdy nie korzystałem, więc nie wiem, ale brzmi to słabo. Ogólnie w W1 ulepszało się obrażenia od znaków, dodatkowe efekty (jak ból w Igni) wszystko niezależnie, ew. w inteligencji minimalnie ogólne obrażenia od znaków rosły. A w W2 na raz wszystko nagle jest mocniejsze i tyle. W W1 miałeś pełne drzewka dot. znaków, tutaj na znak poświęcona jest jedna, góra dwie umiejętności i tyle. Ogólnie rozwój postaci w W2 jest ewidentnie upośledzony względem W1. W W1 dało się wymaksować parę rzeczy na raz, jeśli robiło się absolutnie wszystkie poboczne, grindowało na potworach czy coś - w W2 maks. poziom to 35., efektem czego i 34 pkty do rozdania - w ten sposób wymaksujesz tylko jedno drzewko (czyli umiejętności na poziomie drugim, bo tam najpierw wykupujesz 1. poz a potem możesz ją ulepszyć), bo musisz wywalić 7 pktów na drzewko treningowe (np. uczysz się od nowa odbijać strzały). W W3 niby można dobić nawet do 100 poz + miejsca mocy, więc nawet się uda wymaksować kilka rzeczy na raz... gdyby można było z nich skorzystać. 12 umiejętności + 4 z mutacji to dramat, prawdę mówiąc. Niby drzewko nastawione na "jakość", czyli ulepszanie umiejętności zamiast posiadania pierdyliardu innych, tyle że żeby dostać się do nowych wierszy umiejętności, trzeba na to byle co zmarnować te pkty. Mody, które aktywują umiejętności bez konieczności wsadzenia ich w kwadracik to swego rodzaju zbawienie.
Więc w jednym zdaniu - rozwój postaci z W1 może jest trochę głupi przez rangi talentów, ale gdyby to wywalić, wyszłoby drzewko idealne. A nawet z tymi rangami drzewko to jest najlepsze z całej serii.
A tak w ogóle, skoro III akt kończysz. Jak ci poszła walka z Salamandrą w ichniej kryjówce, w której tamten mag się przez lusterko chciał porozumieć? Bo tutaj pierwszy raz otarłem się o masochizm. Że na prawdę nienawidzę zbieractwa, szukania konkretnego zielska na mikstury, to sobie za pomocą edytora zapisu dodałem ręcznie parę mikstur i się w końcu udało.