Wiedźmin 3: ekwipunek

+
Maksymalna ilość przedmiotów do noszenia ograniczona wagowo. Próbowaliście biegać z chociaż 15kg na plecach? 3 miecze? Zapasowa kurtka z kolczugą? 15 litrów eliksirów? WTF

A próbowałeś kiedyś zabić strzygę? Widzieć w ciemności? Przemedytować 12 godzin? Zasejfować życie?
 
CHCĘ SIATKĘ A NIE HU!@#$Ą SKYRIMOWĄ LISTĘ.
EOT
Nie róbcie konsolowego inventory. Wymyślcie własny lub ewentualnie zróbicie dwa różne dla myszki/klawiatury, nie chcę więcej politycznie poprawnego kompromisu i "wiedźmin jest taki sam konsoli i PCcie, żadnej nie z platform preferujemy". IMO W3 mógłby posiadać 2 systemy ekwipunku jeden dostosowany do warunków kontrolera PCtów, a w wersji na konsole drugi system ekwipunku, dopasowany do kontrolera Xboxa/PSa.
Może być siatka oparta na wadzę (vide STALKER).
 
Sariusz said:
Maksymalna ilość przedmiotów do noszenia ograniczona wagowo. Próbowaliście biegać z chociaż 15kg na plecach? 3 miecze? Zapasowa kurtka z kolczugą? 15 litrów eliksirów? WTF

A próbowałeś kiedyś zabić strzygę? Widzieć w ciemności? Przemedytować 12 godzin? Zasejfować życie?


Tak. Próbowałem. Nieszczególnie mi się udawało.
 
Ja natomiast uważam, że w Wiedźminie wszelkiego złomu było po prostu za dużo. Nie chodzi o różnorodność, a o ilość. Niedługa przebieżka po lokacji i w ekwipunku mieliśmy wszystko do zrealizowania większości przepisów. Może byłoby lepiej, gdybyśmy tak musieli wybierać pomiędzy możliwością przekucia miecza, a nową zbroją? Nie było nic takiego, jak na przykład zardzewiały miecz - można byłoby nim machać, byłby na wyposażeniu większości bandytów i biedniejszych rycerzy, ale byłby nic nie warty. Podobnie, jak zerową wartość powinny mieć np. drewniane pałki, czy znoszone buty. Podstawowe artykuły rzemieślnicze powinny być "za grosze" dostępne u rzemieślników, a znalezione "na mieście" kłody drewna, czy rudy żelaza powinny mieć przy obecnej wadze znikomą wartość (np. 1 oren za paczkę 10 lub 20 szt.), by nie opłacało się ich zbierać. W Wiedźminie 2 nawet mutageny sprzedawałem całymi dziesiątkami - wystarczyła przebieżka po lesie wokół Flotsam i kolekcja bezwartościowych dla rozwoju Geralta Mniejszych Mutagenów Efektów Krytycznych (bo nikt mądry nie zajmował nimi slotu) lądował u lokalnego handlarza.

Rozwiązanie problemu z ekwipunkiem w sposób zadowalający wszystkich , jest jak próba uszycia spodni pasujących na każdego .
 
mbwrobel said:
Ja natomiast uważam, że w Wiedźminie wszelkiego złomu było po prostu za dużo. Nie chodzi o różnorodność, a o ilość. a
Nie chodzi o ilość, tylko o to że 90% typów przedmiotów w grze było kompletnie nieprzydatnych (dodawanie drutów, kamiennych monet i tego typu rzeczy, które nie posiadają żadnej wartości, tylko ważą i tworzą chaos informacyjny na listach). Podobnie z książkami/receptami. W W1 przeczytałeś i wywaliłeś, a w W2 musisz taszczyć w ekwipunku miliard recept (recepty IMO powinny być przedstawione gdzieś w dzienniku postaci a nie w ekwipunku).

mbwrobel said:
Rozwiązanie problemu z ekwipunkiem w sposób zadowalający wszystkich jest jak próba uszycia spodni pasujących na każdego .
PCtowca i konsolowca nigdy jednym systemem ekwipunku nie zadowolisz :)
Nie z powodu różnego podejścia, tylko z powodów sprzętowych, nie wyobrażam sobie korzystania z siatki przy pomocy konsolowego kontrolera (podobnie jak nie wyobrażałem sobie konsolowych list przedmiotów, do czasu Skyrim i W2. Teraz nie wierzę że ktoś wprowadził tak @#$wy system na PCty, i uszło mu to na sucho).
 
Obaj panowie wyżej mają absolutną rację.

Przez to, że kierujemy poważną postacią nie wypada jej zbierać drucików po skrzyniach, tylko po to, żeby później je sprzedać... za nic. W związku z tym, nie wiadomo po co w ogóle takie przedmioty były w grze.

Teoretycznie do wykonania jakiegoś przedmiotu, jednak umówmy się, że to bardziej irytujące było niż sensowne. Już wolę zbroje tylko nabywać/znajdować niż bawić się w szukanie "utwardzonej skóry" i dratwy, aby móc sobie samemu zrobić.


Z resztą ceny przedmiotów też były bez sensowne, bo u sprzedawcy miecz kosztował 3000, a gdy chciałem odsprzedać to np. 30 orenów.
 
Je said:
Po pierwsze to wypadałoby tak zbalansować ,,kolekcjonerstwo'' aby to co się zbiera było przydatne i naprawdę potrzebne. Niestety ale w dwójce na koniec gry zostało mi w plecaku 70% nieużywanych suwenirów.
Wydaje mi się to dość naturalne podczas pierwszego przejścia, gdy nie wiadomo, co się wydarzy i na co trafimy. Potem już można zbierać tylko to, co naprawdę jest potrzebne - o ile ktoś ma takie życzenie.

Je said:
Poza tym noszenie w plecaku 3 pancerzy jest nierealne choćby nawet mógł je udźwignać. Myślę ,ze lepiej iść w stronę realizmu.
A ja myślę, że z realizmem trzeba zachować umiar. Jak ktoś chce zabrać ze sobą pozostawione gdzieś w jaskini pancerze, to po co robić mu problemy? Po co ma biegać 3 razy? W imię czego? Tzw. "realizm" po drugiej jaskini robi się denerwujący i niczego dobrego ze sobą nie niesie. Podam prosty przykład na podstawie GTA IV (wiem, że nie ten gatunek, ale chodzi tylko o jeden element); Rockstar postanowił zrobić bardzo realistyczne animacje dla postaci. Zbieganie po schodach było naprawdę świetne (Niko zbiegał bokiem, by zwiększyć powierzchnię styku, a więc by się nie pośliznąć), ale samo bieganie, choć bardziej realistyczne niż w innych grach, doprowadzało do furii, gdy akcja się zagęszczała. Po prostu bohater nie zatrzymywał się w miejscu, tylko miał jeszcze swoją drogę hamowania. Gwałtowna zmiana kierunku nie następowała w miejscu, tylko po łuku. To wszystko powodowało, że walka w ciasnych korytarzach albo bieganie na krawędzi dachu/klifu stawała się koszmarem. Ja chcę walczyć z SI, a nie z animacją i interfejsem. Ergo na pewne rzeczy trzeba przymknąć oko po to, by grało się wygodnie. Dlatego ograniczenie wagowe jest IMO wystarczające - gracze sami zadbają, by przerzucać pancerze na Płotkę, bo będą one ciężkie. Srogie limity na rodzaje itemów nie mają racji bytu w grach, gdzie jest ich wiele, czyli np. w erpegach z otwartym światem. Różnorodność przedmiotów nie musi oznaczać dużej ilości broni - można zaimplementować wiele kategorii itemów choćby w celach handlowych czy rzemieślniczych.

Je said:
Oczywiście jeśli mamy szkape to możliwości transportowe sa już spore ale to akurat najmniej mi się podoba , bo robimy z Wiesława tzw. obwoźnego handlarza-kolekcjonera.
Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?

Je said:
Dlatego też lepiej byłoby gdyby [...] zbieranie złomu było bezsensowne i nieopłacalne.
Bo...?
 
Oczywiście jeśli mamy szkape to możliwości transportowe sa już spore ale to akurat najmniej mi się podoba , bo robimy z Wiesława tzw. obwoźnego handlarza-kolekcjonera.

Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?

Jeż:
Dlatego też lepiej byłoby gdyby [...] zbieranie złomu było bezsensowne i nieopłacalne.

Bo...?

Chodzi o to, aby skupić się na to co w grze najlepsze. W Wiedźminie 2 zbierałem różne bzdurki, bo "a może się przydadzą pod koniec". Gdy zwątpiłem w akcie III i przeładowany postanowiłem je sprzedać, dopiero wtedy, na 15 minut przed końcem gry okazało się, że przydałyby się niektóre bzdurki do sprzętu Starszej Krwi.
Jeśli komuś sprawia przyjemność zbieranie i robienie przedmiotów to może zagrać w minecrafta, gdy gram w Wiedźmina to dla historii, dialogów i walki.
I nie chodzi mi tu o to, że chcę zabrać innym zabawę, bo moja fajniejsza :p Chodzi o to, że istnieje ryzyko, że gdy gra będzie starała się być wsz. aby każdemu dogodzić, to wyjdzie z niej nic.


Żeby W3 nie był jak AC3
(uwaga, wulgaryzmy i "nie", oraz "no Ty".)
http://www.youtube.com/watch?v=7woX4cTfKo8
 
Vojtas said:
Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?
Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że ten argument prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem bądź Geralta-prawdziwego maga? W końcu są "inni", którzy chcieliby grać w ten sposób, a do tej pory nie mieli tej okazji ;) A Ty wcale nie musisz używać tego łuku, ale dlaczego miałbyś odmawiać tego ludziom, którzy chcą tak grać?

Bo najwyraźniej Jeż lubi, kiedy gra stawia przed nim pewne ograniczenia i apeluje do REDów, żeby zrobili grę, przy której będzie się lepiej bawił.
Ty najwyraźniej lubisz zbierać wszystko, co nie jest przyspawane do podłoża i apelujesz do REDów, żeby zrobili grę, przy której będziesz się lepiej bawił.
A żadne z tych podejść nie jest obiektywnie lepsze od drugiego, więc spieracie się tylko na bazie własnego gustu. I najpewniej żaden drugiego nie przekona, ze jego podejście jest lepsze ;)
 
Pewnym remedium na bezsensowne tachanie kupy złomu przez pół mapy byłoby określenie w opisie wartości danego przedmiotu. Z tym, że przedmioty mogłyby być różnie wyceniane przez różnych kupców: dajmy na to cena rudy meteorytu osiągałaby 100% wartości u kowala, ale u handlarza ziołami uzyskalibyśmy za nią już tylko 60% ceny. Np.:
- sprzedajemy rudę u kowala za 10 orenów (100% wartości),
- sprzedajemy tą samą rudę u krawca za 7 orenów,
- sprzedajemy tą rudę u alchemika za 6 orenów.
Ta sama ruda byłaby do kupienia jedynie u kowala za 50 orenów (pięciokrotna przebitka), a u innych handlarzy byłaby niedostępna.

Natomiast za sukno najlepiej płaciliby krawcy, za zioła i ingrediencje - alchemicy, itp. Niektórzy handlarze mogliby w ogóle nie być zainteresowani niektórymi towarami, np alchemik nie chciałby od nas kupić rudy żelaza, kloców drewna, czy broni.

Ceny oczywiście z kosmosu, wszystko wymagałoby odpowiedniego zbalansowania.
 
Parafrazując "hejt na Assassina" który wrzuciłem wyżej - ważne, aby Wiedźmin był o legendarnym pogromcy monstrów, który podróżuje przez świat ratuje swoich przyjaciół i przebija się przez hordy potworów - ludzkich i magicznych, a nie o wędrownym handlarzu ziołami, akwizytorze którego głównym celem jest tanio znaleźć, drożej sprzedać.
 
Wg. mnie dobrze grało sie w STALKERA. Tam w plecaku zawsze było to co musi być i to co jest potrzebne. Skupiałeś się tylko na zbieraniu tego co co musisz mieć.A rzeczy dobre rzadko się trafiały,zawsze w chwili gdy były potrzebne. Graciarnia ? owszema ale wtedy brak udźwigu i po zawodach. Oczywiscie to rózne swiaty jednak tam ten system działał po prostu świetnie. Z drugiej strony oczywiscie każdy moze sobie zbierać co mu popadnie ale udźwig powinien być bardzo dokładnie opisany i wyważony. Opcja mbwrobel brzmi naprawdę dobrze. Ja dodałbym ceny. Ot rzeczy łatwo dostępne na spzredaż za grosze a to co wyjatkowe drogo ale rzadko spotykane.
 
Sariusz said:
Jeśli komuś sprawia przyjemność zbieranie i robienie przedmiotów to może zagrać w minecrafta, gdy gram w Wiedźmina to dla historii, dialogów i walki.
Nie widzę żadnych przeszkód, by chłonąć dialogi i fabułę, skutecznie walczyć i jednocześnie robić u rzemieślników nowe przedmioty. Porównanie do Minecrafta jest niezasadne, bo Minecraft jest sandboksem i zabawa narzędziami jest esencją tej gry, podczas gdy crafting w Wiedźminie wyłącznie dodatkiem, nieobowiązkowym uzupełnieniem bez którego można się obyć. To po prostu przyprawa, która pogłębia aromat potrawy, ale nie zmienia jej zasadniczego smaku.

Sariusz said:
Chodzi o to, że istnieje ryzyko, że gdy gra będzie starała się być wsz. aby każdemu dogodzić, to wyjdzie z niej nic.
Jeśli się robi erpeg z otwartym światem, to trzeba też dobrze rozwinąć element eksploracji, z którą przedmioty są ściśle związane. Po prostu bez tych czysto materialnych rzeczy temu światu będzie czegoś brakować - wiadomo, że fabuła i questy mają pierwszeństwo, ale nie można też zaniedbać gameplayu, który jest esencją każdej gry. Nie widzę żadnego uzasadnienia (poza brakiem kasy/czasu) dla odpuszczenia tego elementu.

Sariusz said:
Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że ten argument prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem bądź Geralta-prawdziwego maga? W końcu są "inni", którzy chcieliby grać w ten sposób, a do tej pory nie mieli tej okazji ;)
Nie, nie zdaję sobie z tego sprawy. Prawdopodobnie dlatego że ten argument nie prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem lub Geralta-prawdziwego maga. Obie te profesje stoją w całkowitej sprzeczności z wiedźmiństwem, podczas gdy okazjonalny handel - nie. Nie wiemy, co robił Geralt w przeszłości, gdy przycisnął go głód. Oczywiście nie był domokrążcą, ale nie widzę powodu, dla którego nie miałby sprzedać czegoś, jeśli oznaczałoby to ciepłą strawę i dach nad głową w deszczową noc. Otwarty świat oznacza nie tylko dużą przestrzeń dla wiosek, miast, lasów, gór i wysp. Wprowadzenie otwartego świata zobowiązuje do rozszerzenia gameplayu, szczególnie eksploracji i interakcji ze środowiskiem.

Sariusz said:
A żadne z tych podejść nie jest obiektywnie lepsze od drugiego, więc spieracie się tylko na bazie własnego gustu. I najpewniej żaden drugiego nie przekona, ze jego podejście jest lepsze ;)
Pewnie tak. Co nie oznacza, że jego podejście jest słuszne.

Sariusz said:
Z tym, że przedmioty mogłyby być różnie wyceniane przez różnych kupców: dajmy na to cena rudy meteorytu osiągałaby 100% wartości u kowala, ale u handlarza ziołami uzyskalibyśmy za nią już tylko 60% ceny.
Moim zdaniem zielarz ani krawiec w ogóle nie powinien skupować rudy. To było moim zdaniem przegięcie w W2. W W1 było to logiczne: Kalkstein skupował rzadkie zioła, minerały i książki o alchemii, ale nigdy nie dawał sobie wcisnąć np. pancerza. Oczywiście podane przez Ciebie rozwiązanie i tak jest lepsze niż w W2, ale byłbym raczej za tym, co forsował W1. Ceny w ogóle powinny się różnić u poszczególnych handlarzy.

Sariusz said:
ważne, aby Wiedźmin był o legendarnym pogromcy monstrów, który podróżuje przez świat ratuje swoich przyjaciół i przebija się przez hordy potworów - ludzkich i magicznych, a nie o wędrownym handlarzu ziołami, akwizytorze którego głównym celem jest tanio znaleźć, drożej sprzedać.
Jw. Budowa gry powoduje, że pewne rozwiązania i tak mogą wypaczyć Twoje wyobrażenie nt. Geralta. No bo przecież ktoś może w ogóle olać polowanie na potwory i zająć się wyłącznie ratowaniem przyjaciół - a co to za wiedźmin, który nie poluje na potwory? Albo odwrotnie - wówczas co to za Geralt, który lekceważy przyjaciół? Stawianie barier tego typu jest bardzo podobne do owych niewidzialnych ścian, korytarzy i płotków, których nie da się przeskoczyć - i również ściągnie to na głowy Redów zmasowaną krytykę tych, którzy na otwartych światach zjedli zęby.
 
Sariusz said:
Wiedźmin 3 jest już gatunkowo przypisany, ale myślę, że epicką grą byłby też Wiedźmin, w którym poza historią i światem, liczyłaby się tylko walka, z ograniczonym (na wzór właśnie AC)rozwojem postaci. Wtedy takie problemy jak inventory, czy alchemia znikają, na korzyść czystej zabawy w siekanie. ;)/>
Wiedźmin to RPG i niech tak zostanie ''pro publico bono''.
Jedyne co by mi się spodobało wyjęte z AC to luźne granie po skończeniu gry choć też nie wiem jakby to miało wyglądać -grać bez zleceń. Z resztą będzie dużo możliwości wyborów i grania bez przerwy :)
Na pohybel sk***isynom!!!
 
i również ściągnie to na głowy Redów zmasowaną krytykę tych, którzy na otwartych światach zjedli zęby.
Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.


Wiedźmin to RPG i niech tak zostanie ''pro publico bono''.
Nie mówiłem o W3, a o przyszłości np. za 10 lat ;)/>

CDP twierdzi, że chce z Wiedźmina zrobić uniwersum, jak Gwiezdne Wojny, lub Władca Pierścieni - nie ma podstaw do tego, aby w przyszłości nie zrobić nawet RTSa w świecie Wiedźmina; choć wiem że to tylko teoretyzowanie o tym co będzie za dekadę i więcej.
 
Sariusz said:
Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.

Ale dostarcza listy i poluje :eek: No i wiadomo AC nie jest grą RPG.
 
Sariusz said:
Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.
AC to action-adventure. W tym gatunku przedmioty odgrywają marginalną rolę. Zazwyczaj ograniczają się do kilku rodzajów broni i garści gadżetów (znajdźki nabijające punkty pomijam).

Tym niemniej chętnie zobaczyłbym grę action-adventure osadzoną w Wiedźminlandzie.
 
Vojtas said:
AC to action-adventure. W tym gatunku przedmioty odgrywają marginalną rolę. Zazwyczaj ograniczają się do kilku rodzajów broni i garści gadżetów (znajdźki nabijające punkty pomijam).

Tym niemniej chętnie zobaczyłbym grę action-adventure osadzoną w Wiedźminlandzie.
Zgadzam się z tobą. Możliwe, że byłoby to ciekawe rozwiązanie bardziej jako smaczek bo dla mnie wiedźmin najlepiej pasuje do RPG. Choć jak by się nad tym zastanowić to W2 jest połączeniem RPG z grą akcji z naciskiem na RPG :)
 
Ale dostarcza listy i poluje No i wiadomo AC nie jest grą RPG.
Ależ nikt nie musi się zamykać w jakichś ramach gatunkowych.
Wiadomo, że w AC też są różne dodatki do rozgrywki, ale nie dość, że są całkowicie opcjonalne, to jeszcze w AC3 zdaniem wielu jest ich za dużo.

Przestrzegam tylko, aby nie żądać od CDP za dużo tego typu gówienek, bo w karczmie będziemy dostawać exp za bójki, picie, kości, rzut nożem, siłowanie się na rękę, podrywanie i skakanie nad stołkami, a Wiedźmin zrobi się symulatorem karczmy ;]

Nie zapominajmy o czym powinna być ta gra. Nie o karczmie, nie o zbieraniu złomu - o siekaniu. :)/>
Wiadomo, że to tylko moje zdanie, ale chyba nie tylko moje ;)/>

Choć jak by się nad tym zastanowić to W2 jest połączeniem RPG z grą akcji z naciskiem na RPG
No właśnie!
A gdyby ktoś nie znał tej gry i byś mu powiedział, że nie tylko nie możesz sobie wybrać postaci, to nie możesz nawet wybrać jej broni? Że nie możesz chodzić w zbroji tylko w różnych skórzanych kurtkach?
Prawda jest taka, że petardy i pułapki i rozwinięcia znaków zostały wymyślone i rozwinięte tylko po to, żeby dać graczom jakiś wybór rozwoju postaci, "bo to RPG", ale Wiedźmina 2 równie dobrze można by było potraktować jako AA z nieźle rozbudowanym rozwojem postaci i licznymi dialogami.

Dziś już ramy gatunków się zacierają - to że coś jest FPSem nie oznacza, że nie może być RPGiem itd. Wiedźmin 2 stąpał po granicy pomiędzy AA, a RPG... na moje spokojnie możemy zrezygnować z niektórych elementów RPG; na rzecz dopracowania innych elementów.
 
Nie ma sensu robienia z Wiedźmina gry AA bo on na tym dużo straci.
W AC to się może i sprawdzi, bo poza dużym otwartym światem mamy też masę znajdziek czy zagadek, przez co gra nie jest taka monotonna.
Walka w AC również jest zrobiona w taki sposób że nieważne są cyferki bo głównie eliminujemy wrogów za pomocą finisherów.
Dużo osób narzekało że W1 był za mało rpg-owy, choć uważam że część rzeczy zostały lepiej przemyślanych niż w W2.
Na pierwszy ogień pójdzie natłok śmieci i żelastwa, który nie sprawdził się chociażby z racji tego że gra była bardzo krótka ( mnie osobiście przejście zajęło ~15-20 godzin). Często były sytuacje że po wykuciu sobie miecza, po 10 minutach znajdywaliśmy lepszy, tak samo z pancerzem. Zanim zaopatrzyliśmy się w większość przydatnych recept na mikstury czy petardy, albo fajnych pułapek to oglądaliśmy napisy końcowe.

Mimo licznych elementów RPG to w W2 były one mało przemyślane i tak cały nacisk był kładziony na fabułę, bo jaki sens jest martwić się o ekwipunek, skoro on sam w nadmiarze wpada nam w ręce, po pewnym czasie na pewne aspekty RPG w ogóle nie musieliśmy zwracać uwagi a jedynie zająć się przechodzeniem gry.
Skyrim daje dobry przykład tego co ludzie oczekują, mimo monotonnej rozgrywki, nijakiej fabuły i postaci zgarnął tytuł gry roku, oraz najlepszego RPG 2011 przez VGA.
W2 musi przebudować poszczególne elementy, aby zabawa z nimi przynosiła wymierne korzyści.
Można np wywalić pułapki czy petardy, albo rzucanie nożami, ale dopieścić inne elementy RPG, te na które gracze zwracają większą uwagę.
 
Top Bottom