Sariusz said:Maksymalna ilość przedmiotów do noszenia ograniczona wagowo. Próbowaliście biegać z chociaż 15kg na plecach? 3 miecze? Zapasowa kurtka z kolczugą? 15 litrów eliksirów? WTF
A próbowałeś kiedyś zabić strzygę? Widzieć w ciemności? Przemedytować 12 godzin? Zasejfować życie?
Nie chodzi o ilość, tylko o to że 90% typów przedmiotów w grze było kompletnie nieprzydatnych (dodawanie drutów, kamiennych monet i tego typu rzeczy, które nie posiadają żadnej wartości, tylko ważą i tworzą chaos informacyjny na listach). Podobnie z książkami/receptami. W W1 przeczytałeś i wywaliłeś, a w W2 musisz taszczyć w ekwipunku miliard recept (recepty IMO powinny być przedstawione gdzieś w dzienniku postaci a nie w ekwipunku).mbwrobel said:Ja natomiast uważam, że w Wiedźminie wszelkiego złomu było po prostu za dużo. Nie chodzi o różnorodność, a o ilość. a
PCtowca i konsolowca nigdy jednym systemem ekwipunku nie zadowoliszmbwrobel said:Rozwiązanie problemu z ekwipunkiem w sposób zadowalający wszystkich jest jak próba uszycia spodni pasujących na każdego .
Wydaje mi się to dość naturalne podczas pierwszego przejścia, gdy nie wiadomo, co się wydarzy i na co trafimy. Potem już można zbierać tylko to, co naprawdę jest potrzebne - o ile ktoś ma takie życzenie.Je said:Po pierwsze to wypadałoby tak zbalansować ,,kolekcjonerstwo'' aby to co się zbiera było przydatne i naprawdę potrzebne. Niestety ale w dwójce na koniec gry zostało mi w plecaku 70% nieużywanych suwenirów.
A ja myślę, że z realizmem trzeba zachować umiar. Jak ktoś chce zabrać ze sobą pozostawione gdzieś w jaskini pancerze, to po co robić mu problemy? Po co ma biegać 3 razy? W imię czego? Tzw. "realizm" po drugiej jaskini robi się denerwujący i niczego dobrego ze sobą nie niesie. Podam prosty przykład na podstawie GTA IV (wiem, że nie ten gatunek, ale chodzi tylko o jeden element); Rockstar postanowił zrobić bardzo realistyczne animacje dla postaci. Zbieganie po schodach było naprawdę świetne (Niko zbiegał bokiem, by zwiększyć powierzchnię styku, a więc by się nie pośliznąć), ale samo bieganie, choć bardziej realistyczne niż w innych grach, doprowadzało do furii, gdy akcja się zagęszczała. Po prostu bohater nie zatrzymywał się w miejscu, tylko miał jeszcze swoją drogę hamowania. Gwałtowna zmiana kierunku nie następowała w miejscu, tylko po łuku. To wszystko powodowało, że walka w ciasnych korytarzach albo bieganie na krawędzi dachu/klifu stawała się koszmarem. Ja chcę walczyć z SI, a nie z animacją i interfejsem. Ergo na pewne rzeczy trzeba przymknąć oko po to, by grało się wygodnie. Dlatego ograniczenie wagowe jest IMO wystarczające - gracze sami zadbają, by przerzucać pancerze na Płotkę, bo będą one ciężkie. Srogie limity na rodzaje itemów nie mają racji bytu w grach, gdzie jest ich wiele, czyli np. w erpegach z otwartym światem. Różnorodność przedmiotów nie musi oznaczać dużej ilości broni - można zaimplementować wiele kategorii itemów choćby w celach handlowych czy rzemieślniczych.Je said:Poza tym noszenie w plecaku 3 pancerzy jest nierealne choćby nawet mógł je udźwignać. Myślę ,ze lepiej iść w stronę realizmu.
Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?Je said:Oczywiście jeśli mamy szkape to możliwości transportowe sa już spore ale to akurat najmniej mi się podoba , bo robimy z Wiesława tzw. obwoźnego handlarza-kolekcjonera.
Bo...?Je said:Dlatego też lepiej byłoby gdyby [...] zbieranie złomu było bezsensowne i nieopłacalne.
Oczywiście jeśli mamy szkape to możliwości transportowe sa już spore ale to akurat najmniej mi się podoba , bo robimy z Wiesława tzw. obwoźnego handlarza-kolekcjonera.
Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?
Jeż:
Dlatego też lepiej byłoby gdyby [...] zbieranie złomu było bezsensowne i nieopłacalne.
Bo...?
Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że ten argument prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem bądź Geralta-prawdziwego maga? W końcu są "inni", którzy chcieliby grać w ten sposób, a do tej pory nie mieli tej okazji A Ty wcale nie musisz używać tego łuku, ale dlaczego miałbyś odmawiać tego ludziom, którzy chcą tak grać?Vojtas said:Ty nie musisz robić. Ale dlaczego zabraniać innym grać w sposób, jaki oni preferują?
Bo najwyraźniej Jeż lubi, kiedy gra stawia przed nim pewne ograniczenia i apeluje do REDów, żeby zrobili grę, przy której będzie się lepiej bawił.Bo...?
Nie widzę żadnych przeszkód, by chłonąć dialogi i fabułę, skutecznie walczyć i jednocześnie robić u rzemieślników nowe przedmioty. Porównanie do Minecrafta jest niezasadne, bo Minecraft jest sandboksem i zabawa narzędziami jest esencją tej gry, podczas gdy crafting w Wiedźminie wyłącznie dodatkiem, nieobowiązkowym uzupełnieniem bez którego można się obyć. To po prostu przyprawa, która pogłębia aromat potrawy, ale nie zmienia jej zasadniczego smaku.Sariusz said:Jeśli komuś sprawia przyjemność zbieranie i robienie przedmiotów to może zagrać w minecrafta, gdy gram w Wiedźmina to dla historii, dialogów i walki.
Jeśli się robi erpeg z otwartym światem, to trzeba też dobrze rozwinąć element eksploracji, z którą przedmioty są ściśle związane. Po prostu bez tych czysto materialnych rzeczy temu światu będzie czegoś brakować - wiadomo, że fabuła i questy mają pierwszeństwo, ale nie można też zaniedbać gameplayu, który jest esencją każdej gry. Nie widzę żadnego uzasadnienia (poza brakiem kasy/czasu) dla odpuszczenia tego elementu.Sariusz said:Chodzi o to, że istnieje ryzyko, że gdy gra będzie starała się być wsz. aby każdemu dogodzić, to wyjdzie z niej nic.
Nie, nie zdaję sobie z tego sprawy. Prawdopodobnie dlatego że ten argument nie prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem lub Geralta-prawdziwego maga. Obie te profesje stoją w całkowitej sprzeczności z wiedźmiństwem, podczas gdy okazjonalny handel - nie. Nie wiemy, co robił Geralt w przeszłości, gdy przycisnął go głód. Oczywiście nie był domokrążcą, ale nie widzę powodu, dla którego nie miałby sprzedać czegoś, jeśli oznaczałoby to ciepłą strawę i dach nad głową w deszczową noc. Otwarty świat oznacza nie tylko dużą przestrzeń dla wiosek, miast, lasów, gór i wysp. Wprowadzenie otwartego świata zobowiązuje do rozszerzenia gameplayu, szczególnie eksploracji i interakcji ze środowiskiem.Sariusz said:Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że ten argument prowadzi w prostej linii do Geralta z łukiem bądź Geralta-prawdziwego maga? W końcu są "inni", którzy chcieliby grać w ten sposób, a do tej pory nie mieli tej okazji
Pewnie tak. Co nie oznacza, że jego podejście jest słuszne.Sariusz said:A żadne z tych podejść nie jest obiektywnie lepsze od drugiego, więc spieracie się tylko na bazie własnego gustu. I najpewniej żaden drugiego nie przekona, ze jego podejście jest lepsze
Moim zdaniem zielarz ani krawiec w ogóle nie powinien skupować rudy. To było moim zdaniem przegięcie w W2. W W1 było to logiczne: Kalkstein skupował rzadkie zioła, minerały i książki o alchemii, ale nigdy nie dawał sobie wcisnąć np. pancerza. Oczywiście podane przez Ciebie rozwiązanie i tak jest lepsze niż w W2, ale byłbym raczej za tym, co forsował W1. Ceny w ogóle powinny się różnić u poszczególnych handlarzy.Sariusz said:Z tym, że przedmioty mogłyby być różnie wyceniane przez różnych kupców: dajmy na to cena rudy meteorytu osiągałaby 100% wartości u kowala, ale u handlarza ziołami uzyskalibyśmy za nią już tylko 60% ceny.
Jw. Budowa gry powoduje, że pewne rozwiązania i tak mogą wypaczyć Twoje wyobrażenie nt. Geralta. No bo przecież ktoś może w ogóle olać polowanie na potwory i zająć się wyłącznie ratowaniem przyjaciół - a co to za wiedźmin, który nie poluje na potwory? Albo odwrotnie - wówczas co to za Geralt, który lekceważy przyjaciół? Stawianie barier tego typu jest bardzo podobne do owych niewidzialnych ścian, korytarzy i płotków, których nie da się przeskoczyć - i również ściągnie to na głowy Redów zmasowaną krytykę tych, którzy na otwartych światach zjedli zęby.Sariusz said:ważne, aby Wiedźmin był o legendarnym pogromcy monstrów, który podróżuje przez świat ratuje swoich przyjaciół i przebija się przez hordy potworów - ludzkich i magicznych, a nie o wędrownym handlarzu ziołami, akwizytorze którego głównym celem jest tanio znaleźć, drożej sprzedać.
Wiedźmin to RPG i niech tak zostanie ''pro publico bono''.Sariusz said:Wiedźmin 3 jest już gatunkowo przypisany, ale myślę, że epicką grą byłby też Wiedźmin, w którym poza historią i światem, liczyłaby się tylko walka, z ograniczonym (na wzór właśnie AC)rozwojem postaci. Wtedy takie problemy jak inventory, czy alchemia znikają, na korzyść czystej zabawy w siekanie. />
Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.i również ściągnie to na głowy Redów zmasowaną krytykę tych, którzy na otwartych światach zjedli zęby.
Nie mówiłem o W3, a o przyszłości np. za 10 lat />Wiedźmin to RPG i niech tak zostanie ''pro publico bono''.
Sariusz said:Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.
AC to action-adventure. W tym gatunku przedmioty odgrywają marginalną rolę. Zazwyczaj ograniczają się do kilku rodzajów broni i garści gadżetów (znajdźki nabijające punkty pomijam).Sariusz said:Assassins Creed ma otwarty świat, a mimo to nikt nie przejmuje się tym, ze morderca na zlecenie, nie zajmuje się zbieraniem grzybków.
Zgadzam się z tobą. Możliwe, że byłoby to ciekawe rozwiązanie bardziej jako smaczek bo dla mnie wiedźmin najlepiej pasuje do RPG. Choć jak by się nad tym zastanowić to W2 jest połączeniem RPG z grą akcji z naciskiem na RPGVojtas said:AC to action-adventure. W tym gatunku przedmioty odgrywają marginalną rolę. Zazwyczaj ograniczają się do kilku rodzajów broni i garści gadżetów (znajdźki nabijające punkty pomijam).
Tym niemniej chętnie zobaczyłbym grę action-adventure osadzoną w Wiedźminlandzie.
Ależ nikt nie musi się zamykać w jakichś ramach gatunkowych.Ale dostarcza listy i poluje No i wiadomo AC nie jest grą RPG.
No właśnie!Choć jak by się nad tym zastanowić to W2 jest połączeniem RPG z grą akcji z naciskiem na RPG