Wiedźmin 3: postacie

+
Nie wiem, czy ktoś już tutaj zwrócił uwagę na dobrą (MSZ) wiadomość - w dzienniku zachowane zostaje rozwiązanie z W2, czyli narracja Jaskra.
Ja tego akurat bardzo nie lubie. Dużo bardziej wolałem standardowe podejście jak w W1. O wiele lepiej się to czyta, a dziennik ma być od przejrzystego przekazywania informacji.
 
Pierwsza cutscena w W1 mówi "Rok 1270 - pięć lat po Wielkiej Wojnie".
Pierwsza część jest jest poprawna, druga nie.

Co do W2, to możliwe, że jest już 1271 - czas trwania W1 jest dość długi, zwłaszcza wliczając podróż z Kear Morhen do Wyzimy, a potem dodatkowo mija miesiąc.

Według http://thewitcher.com
W1 rozgrywa się maj-wrzesień 1270
W2 kwiecień-lipiec 1271
 
A propos opisu Eskela z 2. części materiału Gophera.

Pojawia się tam wzmianka o pochodzeniu blizny wiedźmina. Według W3 został on ciachnięty przez Deidre Ademeyn, jego Dziecko Niespodziankę. Nie trzyma się to wszystko logicznej całości, jeśli pod uwagę weźmiemy dwa argumenty.

Zkanonizowanie postaci Deidre automatycznie kanonizuje przygodę "Cena Neutralności". Została w całości stworzona przez REDów, dobrze wiedzą, co w niej jest, gdyby im coś nie pasowało, nie przywoływaliby postaci Deidre w opisie Eskela. Pierwszą nieścisłością jest sama postać Deidre jako Dziecka Niespodzianki. Przyda się tutaj cytat z "Coś więcej" z rozmowy pomiędzy Geraltem a Calanthe:

Przepiła do niego, ostro, solidnie, po męsku. Odpowiedział tym samym, nie siadając.

— Siadaj — powtórzyła. - Chcę porozmawiać.

— Słucham.

— Skąd wiedziałeś, że syna Pavetty nie ma wśród dzieciaków w fosie?

— Nie wiedziałem — Geralt zdecydował się na szczerość. - Strzeliłem na chybił trafił.

— Aha. Mogłam się domyślić. A to, że żadne z nich nie nadaje się na wiedźmina? To prawda? I jak mogłeś to stwierdzić? Za pomocą magii?

— Calanthe — rzekł cicho. - Nie musiałem tego ani stwierdzać, ani sprawdzać. W tym, co powiedziałaś poprzednio, była sama prawda. Każde dziecko się nadaje. Decyduje selekcja. Później.

— Na bogów morza, jak mawia mój wiecznie nieobecny mąż! - zaśmiała się. - Więc to wszystko nieprawda? To całe Prawo Niespodzianki? Te legendy o dzieciach, których ktoś się nie spodziewał, o tych, — które pierwsze wyszły na spotkanie? Tak podejrzewałam! To gra! Gra z przypadkiem, zabawa z losem! Ale to diabelnie niebezpieczna gra, Geralt.

— Wiem.

— Gra z czyjąś krzywdą. Dlaczego, odpowiedz mi, zmusza się rodziców lub opiekunów do tak trudnych i ciężkich przysiąg? Dlaczego odbiera się dzieci? Przecież dookoła pełno jest takich, których odbierać nie trzeba. Na drogach pałętają się całe watahy bezdomnych i sierot. W każdej wsi można tanio kupić dzieciaka, na przednówku każdy kmieć chętnie sprzeda, bo co mu tam, zaraz zrobi drugie.

Dlaczego więc? Dlaczego wymusiłeś przysięgę na Duny'ym, na Pavetcie i na mnie? Dlaczego zjawiasz się tu równo w sześć lat po urodzeniu dziecka? I dlaczego, do cholery, nie chcesz go, dlaczego mówisz, że nic ci po nim? Milczał. Calanthe pokiwała głową.

— Nie odpowiadasz — stwierdziła, odchylając się na oparcie krzesła. - Zastanówmy się nad przyczyną twojego milczenia. Logika jest matką wszelkiej wiedzy. A cóż ona nam podpowiada? Cóż my tu mamy? Wiedźmina poszukującego przeznaczenia ukrytego w dziwnym i wątpliwym Prawie Niespodzianki. Wiedźmin znajduje owo przeznaczenie. I nagle rezygnuje z niego. Nie chce, jak twierdzi, Dziecka Niespodzianki. Twarz ma kamienną, w jego głosie dźwięczy lód i metal. Sądzi, że królowa — było nie było kobieta — da się oszukać, zwieść pozorom twardej męskości. Nie, Geralt, nie oszczędzę cię. Wiem, dlaczego rezygnujesz z wyboru dziecka. Rezygnujesz, bo nie wierzysz w przeznaczenie. Bo nie jesteś pewien. A ty, gdy nie jesteś pewien… wtedy zaczynasz się bać. Tak, Geralt. To, co tobą kieruje, to strach. Ty się boisz. Zaprzecz.

Powoli odstawił puchar na stół. Powoli, by brzęknięciem srebra o malachit nie zdradzić drżenia ręki, nad którym nie mógł zapanować.

— Nie zaprzeczasz?

— Nie.

Przechyliła się szybko, chwyciła jego rękę. Mocno.

— Zyskałeś w moich oczach — powiedziała. I uśmiechnęła się. To był ładny uśmiech. Wbrew woli, zapewne wbrew woli, odpowiedział uśmiechem.

— Jak się tego domyśliłaś, Calanthe?

— Nie domyśliłam się — nie puściła jego ręki. - Strzeliłam na chybił trafił.

Roześmieli się jednocześnie. Potem siedzieli w milczeniu wśród zieleni i zapachu czeremchy, wśród ciepła i brzęczenia pszczół.

— Geralt?

— Tak, Calanthe?

— Nie wierzysz w przeznaczenie?

— Nie wiem, czy wierzę w cokolwiek. A co do przeznaczenia… Obawiam się, że ono nie wystarcza. Trzeba czegoś więcej.

— Muszę cię o coś zapytać. Co z tobą? Przecież jakoby ty sam byłeś Niespodzianką. Myszowór twierdzi…

— Nie, Calanthe. Myszowór myślał o czymś zupełnie innym. Myszowór… On chyba wie. Ale posługuje się tym wygodnym mitem, gdy mu wygodnie. Nie jest prawdą, jakobym był tym, kogo zastano w domu, chociaż się nie spodziewano. Nie jest prawdą, jakobym właśnie dlatego został wiedźminem. Jestem zwyczajnym podrzutkiem, Calanthe. Nie chcianym bękartem pewnej kobiety, której nie pamiętam. Ale wiem, kim ona jest.

Królowa spojrzała na niego przenikliwie, ale wiedźmin nie kontynuował.

— Czy wszystkie opowieści o Prawie Niespodzianki to legendy?

— Wszystkie. Przypadek trudno nazwać przeznaczeniem.

— Ale wy, wiedźmini. nie przestajecie szukać?

— Nie przestajemy. Ale to nie ma sensu. Nic nie ma sensu.

— Wierzycie, ze Dziecko Przeznaczenia przejdzie Próby bez ryzyka?

— Wierzymy, że takie dziecko nie będzie wymagało Prób.

Jak widać Geralt dementuje pogłoski o tym, jakoby Prawo Niespodzianki było faktycznie prawdziwe, całość nazywa jedynie przypadkiem. Co najważniejsze, mówi o tym, że wiedźmini nie przestali szukać Dziecka Przeznaczenia, czyli do tego momentu nie pojawiło się żadne z dzieci, które dzięki Przeznaczeniu dałoby o sobie znać jako o tym jedynym, wyjątkowym Dziecku Niespodziance. Myślę, że kilku szkrabów w przeciągu tych kilkuset lat działania wiedźminów załapało się na to prawo, ale moim zdaniem bardziej dzięki wiedźminowi, który wrócił po to, co jego i siłą wyrywał dziecko rodzicom. Jak mówi Geralt, przypadek trudno nazwać przeznaczeniem. Deidre jednak została przez Eskela odrzucona, sama go odnalazła. Poznała w jakiś sposób lokalizację Kaer Morhen, jest też wzmianka o więzi Deidre i Eskela, bardzo prawdopodobna rola Przeznaczenia. Jak dla mnie umniejszona rola Ciri, jako tego szczególnego Dziecka Niespodzianki, który pomimo odrzucenia stanął na drodze wiedźminów. Żelazny argument to nie jest, ale jak dla mnie wystarczający, by budzić niepotrzebne kontrowersje czy Deidre wyjątkowa była czy nie. I czy Geralt powiedziałby do Calanthe, że Prawo Niespodzianki to tylko legendy i przypadek znając tą historię.

Po drugie jednak, Cena Neutralności kanoniczna być nie może, ze względu na postać Sabriny Glevissig. Oto cytat z Czasu Pogardy:

- Geralt, pozwól, to moja szkolna przyjaciółka, Sabrina Glevissig z Ard Carraigh.
Wiedźmin skłonił się, ucałował podaną wysoko dłoń. Zdążył już zorientować się, że wszystkie czarodziejki oczekiwały przy powitaniach całowania w rękę, gestu, który równał je co najmniej z księżnymi. Sabrina Glevissig uniosła głowę, jej kolczyki zadrżały i zadzwoniły. Cichutko, lecz demonstracyjnie i bezczelnie.
- Bardzo pragnęłam cię poznać, Geralt - powiedziała z uśmiechem. Jak wszystkie czarodziejki, nie uznawała „panów", „waszmościów" ani innych obowiązujących wśród szlachty form. - Cieszę się, ogromnie się cieszę. Nareszcie przestałaś ukrywać go przed nami, Yenna.

Jak widać pierwszy raz widzą się dopiero na balu na wyspie Thanned. Nie ma innej interpretacji tego dialogu. Nawet nie można wcisnąć na siłę Ceny Neutralności po tym opowiadaniu naginając wszystko jak się da, bo w Krwi Elfów Eskel bliznę już posiada. Pomijając już samą bliznę, która na ranę ciętą nie wygląda, raczej jakby ktoś złapał za jego policzek i rozerwał go w przeciwnych kierunkach.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie informacja o Deidre jako o autorce malowniczej ozdoby na licu Eskela jest całkowicie niepotrzebna.
 
A jest gdzieś to kalendarium wcześniejsze na nowej stronie? Bo nigdzie go nie mogę znaleźć

I całe szczęście, nie przypominaj o tym, to była porażka.

Jak to się ma do intra z W2, które informuje, że od powstrzymania zabójcy Foltesta przez Geralta w epilogu, do chwili obecnej upłynął miesiąc?

Tak samo jak do rozmowy Geralta z Triss, z Foltestem oraz w karczmie we Flotsam z Zoltanem i Jaskrem. Czyli nijak.
 
A propos opisu Eskela z 2. części materiału Gophera.

[...] Geralt dementuje pogłoski o tym, jakoby Prawo Niespodzianki było faktycznie prawdziwe, całość nazywa jedynie przypadkiem. Co najważniejsze, mówi o tym, że wiedźmini nie przestali szukać Dziecka Przeznaczenia, czyli do tego momentu nie pojawiło się żadne z dzieci, które dzięki Przeznaczeniu dałoby o sobie znać jako o tym jedynym, wyjątkowym Dziecku Niespodziance. Myślę, że kilku szkrabów w przeciągu tych kilkuset lat działania wiedźminów załapało się na to prawo, ale moim zdaniem bardziej dzięki wiedźminowi, który wrócił po to, co jego i siłą wyrywał dziecko rodzicom. Jak mówi Geralt, przypadek trudno nazwać przeznaczeniem. Deidre jednak została przez Eskela odrzucona, sama go odnalazła. Poznała w jakiś sposób lokalizację Kaer Morhen, jest też wzmianka o więzi Deidre i Eskela, bardzo prawdopodobna rola Przeznaczenia. Jak dla mnie umniejszona rola Ciri, jako tego szczególnego Dziecka Niespodzianki, który pomimo odrzucenia stanął na drodze wiedźminów. Żelazny argument to nie jest, ale jak dla mnie wystarczający, by budzić niepotrzebne kontrowersje czy Deidre wyjątkowa była czy nie. I czy Geralt powiedziałby do Calanthe, że Prawo Niespodzianki to tylko legendy i przypadek znając tą historię.

Prawo Niespodzianki, zgodnie ze zwyczajem Sapkowskiego, jest traktowane celowo nie do końca konsekwentnie.
Z jednej strony mamy do czynienia z wspomnianą przez Ciebie sceną (zresztą jedną z piękniejszych scen w Sadze Wiedźmińskiej). Ale osobiście interpretuję ją nieco inaczej- Geralt jest w niej zmęczony, zniechęcony i przytłoczony odpowiedzialnością. Calanthe ma rację- Geralt nie jest pewien, musi dokonać wyboru i boi się jego konsekwencji. Więc unika decyzji. Bagatelizuje legendę, sprowadza przeznaczenie do zwykłego przypadku.
Z drugiej strony: praktycznie cała historia Ciri po rzezi Cintry pokazuje, że siły przeznaczenia w Wiedźminalandzie nie wolno lekceważyć. Że rację ma Myszowór, mówiąc, że zlekceważone przeznaczenie potrafi objawić się w sposób straszny i destrukcyjny, prowadząc do nieszczęść. Mówi to zresztą w złą godzinę, w przededniu wojny, zakończonej dopiero bitwą pod Brenną.
Z trzeciej strony- mamy jeszcze Regisa, który mówi wprost Fringilli Vigo, że przeznaczeniu trzeba pomóc, że nic nie przyjdzie samo.
I na koniec mamy też Kudkudaka, który wymienia co najmniej kilka przykładów z historii Wiedźminlandu, gdzie prawo niespodzianki i przeznaczenie okazały swoją siłę.

Geralt słyszał Kudkudaka, a wspomniane przez niego historie znał. Rozmawiajac z Calanthe, moim zdaniem, celowo umniejszał ich znaczenie.

Po drugie jednak, Cena Neutralności kanoniczna być nie może, ze względu na postać Sabriny Glevissig.
Jak widać pierwszy raz widzą się dopiero na balu na wyspie Thanned. Nie ma innej interpretacji tego dialogu. Nawet nie można wcisnąć na siłę Ceny Neutralności po tym opowiadaniu naginając wszystko jak się da, bo w Krwi Elfów Eskel bliznę już posiada. Pomijając już samą bliznę, która na ranę ciętą nie wygląda, raczej jakby ktoś złapał za jego policzek i rozerwał go w przeciwnych kierunkach.

Tu interpretacja jest prosta- oboje grają - i Geralt i Sabrina. Żadne z nich w tej scenie nie ma interesu, by ujawnić, że poznali się już wcześniej. :)
 
Wyciąłem ze screena Jaskra, rozjaśniłem. Można się przyjrzeć lepiej modelowi.

 
Na trailerze SoD Pankrac wyglądał trochę lepiej. Teraz trochę bardziej playboy :D Rozumiem, że zaliczył wszystkie od Buiny po Jarugę i wygląda na 10 lat młodziej niż ma, no ale wygląda jakby miał zaraz striptiz robić
 
Jak Geralt ma czarne brwi przy białych włosach, tak Jaskier ma ciemnobrązową bródkę i wąsy przy jasnych włosach. :D No chyba, że to kwestia oświetlenia. :troll:
 
Top Bottom