Złego w sensie gorszego. Dla eustachego przynajmniej, a zakładam że i dla innych, w tym ciebie, Wiedźmin bez możliwości zwiedzania prywatnych domów jest gorszy, bo jak nie wejdziecie do tych domów, to uznacie, że gra jest niedopracowana. Że to tylko makiety. A wy chcecie to zobaczyć na własne oczy. Czynność, której normalnie nikt nie wykonuje, wy podnosicie do rangi wymogu, a przynajmniej czegoś uwiarygadniającego świat. Nie spieram się o to, czy fakt stworzenia kamienicy, w której widać przez okna, że ktoś tam mieszka, daje poczucie większego skomplikowania gry. Niewątpliwie jest wówczas bardziej złożona. Ale czy warto na to tracić czas i zasoby studia, skoro w praktyce przekłada się to na znikomy efekt?
Czy rozsądnym byłoby oczekiwanie z mojej strony, że redzi wypełnią podłoże warstwami osadów, starymi garnkami, fundamentami pierwotnych sadyb, pokładami węgla i innych złóż oraz skamieniałymi kośćmi i że dadzą Geraltowi szpadel, by gracz mógł się upewnić, że jak wykopie dziurę, to na coś trafi? Ja tak odbieram tą waszą nieposkromioną chęć wchodzenia wszędzie, gdzie jest tylko teoretyczna możliwość. To że są gdzieś drzwi, nie oznacza jeszcze, że koniecznie trzeba je otwierać i szukać za nimi nie wiadomo czego. I uznawanie braku tej możliwości za wadę jest moim zdaniem gigantycznym nieporozumieniem. To jest z założenia przestrzeń nieeksplorowalna.
Natomiast koledze raisonowi umknęła też najwyraźniej okoliczność, że ok. 2/3 budynków w Novigradzie będzie niedostępna, więc cały jego wywód w kontekście W3 wydaje się być co najmniej nieporozumieniem .
Nie, nie umknęła. Zwykle nie mam problemów z czytaniem.
Owszem, pewne lokacje powiązane z wykonywanymi zadaniami czy takie, które byłyby normalnie otwarte, powinny jak najbardziej być dostępne. Ale czy potrzebna jest aż jedna trzecia całości?