Moje wrażenia / przemyślenia / sugestie

+
2jacks;n9198121 said:
Ja zauważyłem że ten chat jest używany głównie do wyrażania złośliwości. Już nawet nie chce mi się zastanawiać co ktoś ma na myśli. Sam tego nie używam.
Od samego początku mówiłem, że czat właśnie do tego będzie służył.
 
Keymaker7;n9196771 said:
Masz za dużo skrupułów :p

ESC i no GG, niech się uczą, że Twój czas jest cenny i na szpanerów z małym....ego nie będziesz go tracić :comeatmebro:

Może i racja. :) Serce jednak mam za miękkie. ;)

2jacks Do złośliwości, przechwałek i... spamowania. Tak, tak, nagle ktoś po kilka razy z rzędu rzuca taką sama kwestię. Na szczęście jest mute. Z raz czy dwa byłam mile zaskoczona, gdy ktoś po prostu podziękował za grę i pochwalił zagranie. Z kulturalnym przeciwnikiem to nawet przegrać nie szkoda i docenić się ma ochotę. :)
 
Keymaker7;n9196771 said:
Masz za dużo skrupułów :p

ESC i no GG, niech się uczą, że Twój czas jest cenny i na szpanerów z małym....ego nie będziesz go tracić :comeatmebro:

Nie marnuj czasu innych, skoro sam go nie masz na rozegranie, pełnych dwóch, trzech rund. Szacunek dla rywala to za wielkie słowo w tych okolicznościach, ale przegrywać też trzeba umieć.

Co do dostępnych reakcji, to jak dla mnie brakuje śmiechu, bo czasem aż chce się pokazać dystans do głupich zagrywek, jakie się samemu zagrało.
 
Mersey_88;n9200721 said:
Nie marnuj czasu innych, skoro sam go nie masz na rozegranie, pełnych dwóch, trzech rund.

Możesz rozwinąć co masz na myśli? Bo szkoda mi się rozpisywać jeżeli to nie to co myślę.

Mersey_88;n9200721 said:
Szacunek dla rywala to za wielkie słowo w tych okolicznościach, ale przegrywać też trzeba umieć.

Dla mnie mecz kończy się, gdy na stole leżą karty jednoznacznie wskazujące zwycięzcę, a to co ewentualnie zostało na ręce nie ma szans tego stanu rzeczy zmienić. Wtedy pasuję. Jeżeli przeciwnik wyłoży choćby jedną kartę więcej niż musi aby wygrać, jest to autoesc z mojej strony i no GG. Bez względu czy grałbym ze zwycięzcą Challengera, adminem na forum czy z jakimś świeżakiem z 1 levelem. Równe zasady dla wszystkich. Wykładanie większej ilości kart niż to potrzebne to w przytłaczającej większości strata czasu, przejaw szpanerstwa i/lub złośliwości.

Sytuacje, gdzie przegrany chce poznać jakie karty pozostały w ręce zwycięzcy są równie częste jak odzywki w Gwincie, których intencje autora były autentycznie miłe.

A ukrócenie takiego pozerstwa w mojej opinii nie ma to nic wspólnego z nieumiejętnością przegrywania.
 
Last edited:
Mnie na początku też się nie podobało to poddawanie meczów. W każdej innej nazwijmy to popularnej grze multi ucieczki są z reguły odbieranie jako właśnie objaw bezsilności przeciwnika i puszczenia mu nerwów. :) Ale tutaj to w zasadzie czysta matematyka jest i sam po pewnym czasie zacząłem jak inni kończyć spotkanie przed czasem. Zawsze to jakiś zysk i możliwość wykorzystania/zamienienia tych paru chwil oczywistej przegranej na kolejny mecz. Po kilkuset meczach to pewnie wyjdzie z kilka meczów więcej w tym samym czasie.
 
Keymaker7;n9200931 said:
Możesz rozwinąć co masz na myśli? Bo szkoda mi się rozpisywać jeżeli to nie to co myślę.



Dla mnie mecz kończy się, gdy na stole leżą karty jednoznacznie wskazujące zwycięzcę, a to co ewentualnie zostało na ręce nie ma szans tego stanu rzeczy zmienić. Wtedy pasuję. Jeżeli przeciwnik wyłoży choćby jedną kartę więcej niż musi aby wygrać, jest to autoesc z mojej strony i no GG. Bez względu czy grałbym ze zwycięzcą Challengera, adminem na forum czy z jakimś świeżakiem z 1 levelem. Równe zasady dla wszystkich. Wykładanie większej ilości kart niż to potrzebne to w przytłaczającej większości strata czasu, przejaw szpanerstwa i/lub złośliwości.

Sytuacje, gdzie przegrany chce poznać jakie karty pozostały w ręce zwycięzcy są równie częste jak odzywki w Gwincie, których intencje autora były autentycznie miłe.

A ukrócenie takiego pozerstwa w mojej opinii nie ma to nic wspólnego z nieumiejętnością przegrywania.


I tu się nie dogadamy. To kwestia filozofii. Dla mnie Gwint to zabawa, rozrywka, a wynik końcowy jest częścią tej zabawy. Mam takie samo prawo się bawić do samego końca, jak przeciwnik. Dlatego wykładam do końca, zarówno wtedy, kiedy mam całą garść mocnych kart i jakiegoś finishera w ręku, jak i wtedy, kiedy moją ostatnią kartą są kajdany z dwimerytu i nie mam szans na wygraną. Po to się składa talię, dobiera i odrzuca karty, żeby się cieszyć z końcowego wyniki (albo wyciągać wnioski). Trzeba być niezłym egocentrykiem i arogantem, żeby rościć sobie prawo do decydowania, kiedy zabawa ma się zakończyć, tylko dlatego że się nie wygra i szkoda na kogoś czasu. Jak nie możesz znieść goryczy porażki i szkoda Ci czasu na człowieka, to graj z maszyną Turinga, jej wszystko jedno.

Mam Ci uwierzyć, że wygrywając 2 punktami nie rzucisz jako ostatniej karty np. Igni, tylko dlatego, by zaoszczędzić czas?
 
Last edited:
Mersey_88;n9202381 said:
Mam Ci uwierzyć, że wygrywając 2 punktami nie rzucisz jako ostatniej karty np. Igni, tylko dlatego, by zaoszczędzić czas?
Musisz być niezłym egocentrykiem skoro uważasz, że inni gracze powinni nagiąć się do twojej woli i wykładać karty do końca tylko dlatego, że nie wiesz co przeciwnik ma w ręce. Naprawdę nie jesteś w stanie pojąć, że nie jesteś pępkiem świata i nie wszystko kręci się wokół ciebie. Komuś nie odpowiada ciągnięcie przegranej gry to wychodzi i koniec kropka. Powiem więcej: w Starcrafcie praktycznie wszystkie mecze (podejrzewam że więcej niż 99%) kończą się poddaniem jednej ze stron pomimo tego, że warunkiem zwycięstwa jest zniszczenie wszystkich budynków przeciwnika a przejawem braku szacunku jest przeciąganie gry zmuszając przeciwnika do niszczenia tych budynków pomimo tego, że wiadomo iż dana gra jest już przegrana.
 
Mersey_88;n9202381 said:
I tu się nie dogadamy. To kwestia filozofii. Dla mnie Gwint to zabawa, rozrywka, a wynik końcowy jest częścią tej zabawy. Mam takie samo prawo się bawić do samego końca, jak przeciwnik. Dlatego wykładam do końca, zarówno wtedy, kiedy mam całą garść mocnych kart i jakiegoś finishera w ręku, jak i wtedy, kiedy moją ostatnią kartą są kajdany z dwimerytu i nie mam szans na wygraną. Po to się składa talię, dobiera i odrzuca karty, żeby się cieszyć z końcowego wyniki (albo wyciągać wnioski). Trzeba być niezłym egocentrykiem i arogantem, żeby rościć sobie prawo do decydowania, kiedy zabawa ma się zakończyć, tylko dlatego że się nie wygra i szkoda na kogoś czasu. Jak nie możesz znieść goryczy porażki i szkoda Ci czasu na człowieka, to graj z maszyną Turinga, jej wszystko jedno.

Mam Ci uwierzyć, że wygrywając 2 punktami nie rzucisz jako ostatniej karty np. Igni, tylko dlatego, by zaoszczędzić czas?

Jeżeli chcesz wykładać wszystkie karty nawet wtedy kiedy nie musisz tego robić by wygrać to możesz sobie grać z botem. Piszesz, że ludzie nie mają prawa do roszczenia sobie prawa do decydowania o końcu zabawy ale kiedy ty to robisz wykładając karty to wszystko jest w porządku? Jeżeli chcesz robić ogromne wartości punktowe to możesz zagrać ze znajomym a nie zmuszać przeciwnika do oglądania twoich kart w czasie który mógłby przeznaczyć na kolejną grę. Kiedy wygrywam i mam na ręku np. Igni to go nie wykładam bo szanuję czas swój i przeciwnika. Jeżeli wróg wykłada nadmiarowe karty to się poddaję bo nie mam ochoty patrzeć jak komuś rośnie wirtualny członek od patrzenia na swój wynik.
 
Mersey_88;n9202381 said:
Trzeba być niezłym egocentrykiem i arogantem, żeby rościć sobie prawo do decydowania, kiedy zabawa ma się zakończyć, tylko dlatego że się nie wygra i szkoda na kogoś czasu. Jak nie możesz znieść goryczy porażki i szkoda Ci czasu na człowieka, to graj z maszyną Turinga, jej wszystko jedno.

W sumie to nie mam co powtarzać tego co napisali kotwica407 i Nexxurio Podrzucę tylko jedno zagadnienie, poczytaj sobie w wolnej chwili, przyda się: hipokryzja.

Mersey_88;n9202381 said:
Mam Ci uwierzyć, że wygrywając 2 punktami nie rzucisz jako ostatniej karty np. Igni, tylko dlatego, by zaoszczędzić czas?

Jeżeli wygrywam, przeciwnik nie ma już kart, a moje Igni niczego nie zmieni? Oczywiście, że nie rzucę bo po co? Wierzyć nie musisz. Abstrahując od zaoszczędzenia czasu, ja w taki sposób przejawiam szacunek do pokonanego przeciwnika.
 
Szkoda, że nie masz szacunku dla tych, którzy z Tobą wygrywają. Chętnie posłucham o hipokryzji. Dowiedz się czegoś na ten temat i mi potem zreferuj.
 
Mersey_88;n9202641 said:
Szkoda, że nie masz szacunku dla tych, którzy z Tobą wygrywają. Chętnie posłucham o hipokryzji. Dowiedz się czegoś na ten temat i mi potem zreferuj.

Jeżeli nie dostrzegasz w swoim zachowaniu postępowania, które mi przypisujesz to bezsprzecznie takowy referat powinieneś przyswoić. Ale nie ode mnie, bo czas jest cenny nie tylko w Gwincie.

Poza tym czytanie ze zrozumieniem też możesz podciągnąć. Nigdzie nie napisałem, że traktuje tak wszystkich. Wspomniałem jedynie o pewnej grupie graczy, którzy myślą, że mogą marnować czas innych graczy dla swoich egoistycznych zachcianek. Jeżeli przeciwnik wygrał, ale nie robił cyrków tylko spasował po moim passie zachowując zwycięstwo, to GG i jedziemy dalej.
 
Nie wiem jak jest w Starcrafcie ale w grach wyścigowych, sportowych itp wychodzenie z gry nie jest dobrze odbierane i po części rozumiem kolegę wyżej. W każdym razie tutaj panują inne standardy i trzeba to zaakceptować.
 
Mersey_88;n9202381 said:
I tu się nie dogadamy. To kwestia filozofii. ... Trzeba być niezłym egocentrykiem i arogantem, żeby rościć sobie prawo do decydowania, kiedy zabawa ma się zakończyć, tylko dlatego że się nie wygra i szkoda na kogoś czasu. Jak nie możesz znieść goryczy porażki i szkoda Ci czasu na człowieka, to graj z maszyną Turinga, jej wszystko jedno.

No tak. To rzeczywiście kwestia filozoficzna. Ale chyba zabrnąłeś w swojej filozofii za daleko:)....mi się wydaje że to zupełna norma że ludzie przegrywają i po prostu wciskają spację, albo czasem Esc. Czasem tak robie, czasem dogram do końca..... Sam też staram się nie rzucać dodatkowych kart jeśli wiadomo że wygrałem. To jest zupełnie naturalne...Przychodzi mi do głowy przykład z NBA. Jeśli mecz jest rozstrzygnięty i została ostatnia akcja, to jak oddajesz rzut(bez obrońcy itd..) to jesteś pała:) i nikt tego nie robi. Nie jest to żadna spisana zasada...tylko coś co się ukształtowało nieformalnie. Jest to forma szacunku do siebie, innych i przede wszystkim rywalizacji jako takiej. Rywalizacja się skończyła więc nie rywalizuję. Rywalizuje się o zwycięstwo, a nie o pkt dla siebie.....Tutaj jest podobnie. Rywalizuje się o wygraną, a nie o wykładanie obrazków na ekranie monitora. Jeśli rywalizacja się zakończyła, to jaki problem we wciśnięciu spacji?

Jeśli ktoś jednak używa ESC żeby "zaoszczędzić" 1.2 sekundy...to nie daje mu GG:). W sumie to wychodzi na to że chyba jestem gnojem, bo rzadko kiedy daję to GG:).
 
Last edited:
2jacks;n9204021 said:
Przychodzi mi do głowy przykład z NBA. Jeśli mecz jest rozstrzygnięty i została ostatnia akcja, to jak oddajesz rzut(bez obrońcy itd..) to jesteś pała:) i nikt tego nie robi. Nie jest to żadna spisana zasada...tylko coś co się ukształtowało nieformalnie. Jest to forma szacunku do siebie, innych i przede wszystkim rywalizacji jako takiej. Rywalizacja się skończyła więc nie rywalizuję. Rywalizuje się o zwycięstwo, a nie o pkt dla siebie.....Tutaj jest podobnie. Rywalizuje się o wygraną, a nie o wykładanie obrazków na ekranie monitora. Jeśli rywalizacja się zakończyła, to jaki problem we wciśnięciu spacji?

Jeśli ktoś jednak używa ESC żeby "zaoszczędzić" 1.2 sekundy...to nie daje mu GG:). W sumie to wychodzi na to że chyba jestem gnojem, bo rzadko kiedy daję to GG:).

Ja akurat nie oglądam NBA, ale snookera. I też przychodzi mi do głowy przykład związany ze snookerem. W snookerze zawodnicy często kontynuują wbijanie bili już po tym, jak wynik rundy jest rozstrzygnięty. Starają się bowiem wbić jaknajwyższego breaka. Różnica jest taka, że prowadzona jest statystyka najwyższych breaków i za najwyższego breaka w turnieju dostaje się nagrody pieniężne (nie mówiąc już o prestiżu, jakim jest wbicie 147 punktów). Czy to znaczy, że ci zawodnicy próbują pogrążyć rywala? Zluzujcie trochę. Ja akurat lubię popatrzeć na obrazki na monitorze bo jestem ze środowiska, chociaż nie z cyfrowego. Na tym kończę. Życzę jak najwięcej zwycięst i jak najmniej ucieczek xD
 
Są sporty w których uzyskiwanie jak najwyższych wyników jest oczywiste, gdyż przynosi wymierne korzyści (ww. snooker) i nikt nie ma za złe takiemu O’Sullivanowi czy Selbyiemu, że trzepie wynik ile wlezie, bo ma z tego profit, zyskuje w oczach kibiców, przeciwników oraz pokaźną sumę pieniędzy. Są też sporty jak ww. koszykówka, gdzie w końcowej fazie gry wynik nie ma szans się zmienić, pokonany odpuszcza obronę a przeciwnik nie punktuje, gdyż byłaby to potwarz dla zawodnika oddającego rzut, pohańbione dobre imię klubu i skaza na całej organizacji. Przeciwnik się poddał, zrezygnował, wywiesił biała flagę. W boksie nikt nie bije po knockdownie tylko dlatego, że ma jeszcze siłę i nie użył wszystkich technik w pojedynku, które chciałby zaprezentować. Wyobrażacie sobie sytuacje, gdzie zawodnik leży na deskach albo z narożnika rzucony został ręcznik, a przeciwnik dalej bije w imię pokazaniu światu jak mocny jest, jak mało swoich umiejętności musiał użyć żeby pokonać przeciwnika? Wyszedłby na totalne prymitywne bydle bez ogłady, okropnego aroganta i obelżywego kloszarda, człowieka bez honoru. Jeśli CDPR w jakiś sposób punktuje ilość zdobytych punktów, w rankingu MMR to mamy przykład snookera i nikczemnym jest wychodzenie z pojedynku. Jeżeli zaś jest inaczej, to każde posunięcie, gdy przeciwnik spasował, my mamy przewagę punktową i nie jesteśmy w stanie przegrać, stawia nas na równi z nieokiełznanym abderytą, który z pianą na ustach i niepohamowaną euforią trzepie kartami niczym ekshibicjonista połami od prochowca.

P.S Aby ukrócić wszelkie tego typu dyskusje, rozsądnym byłaby postawa, w której CDPR w jednoznaczny sposób określiłby swoje stanowisko. Całkiem racjonalnym byłoby, aby to ilość pozostałych kart w ręku wygranego była dodatkowo punktowana. W takiej sytuacji każde niepotrzebne przeciąganie meczu i pokazywanie swojego ego, działałoby na niekorzyść.
 
buenokid;n9205061 said:
Aby ukrócić wszelkie tego typu dyskusje, rozsądnym byłaby postawa, w której CDPR w jednoznaczny sposób określiłby swoje stanowisko.

Jako, że pracownicy CDP RED czytają forum (aczkolwiek nieczęsto się wypowiadają) to odpowiedź na powyższe myślę, że mogłaby by paść w tym wątku. Coś mam przebłyyski, że kiedyś było już o tym mówione, ale nic nie zastapi jasnej odpowidzi pracownika CDP RED, tak/nie i będzie wszystko jasne.
 
buenokid;n9205061 said:
Są też sporty jak ww. koszykówka, gdzie w końcowej fazie gry wynik nie ma szans się zmienić, pokonany odpuszcza obronę a przeciwnik nie punktuje, gdyż byłaby to potwarz dla zawodnika oddającego rzut, pohańbione dobre imię klubu i skaza na całej organizacji.

:)..nie popadajmy w przesadę

https://www.youtube.com/watch?v=X6YYDDsNreY




 
Last edited:
2jacks To samo chciałem napisać :) Osobiście nie znam sportu, w którym "odpuszczanie" byłoby czymś zupełnie zwyczajnym. Chyba, że mecz przekupiony ;) Nadrzędna zasada - graj do końca, nigdy się nie poddawaj. No ale gwint to gwint ;)
 
Top Bottom