Chodzi pewnie o możliwość zajęcia stanowisk i wygłoszenia kwestii, które z Geralta robią podobnego mruka, pesymistę i smutasa, co w książkach. W późniejszych częściach faktycznie robi się on bardziej, hm, rozrywkowy.
E, taka możliwość istniała także w pozostałych grach? Gracz mógł wybierać opcje dialogowe bardziej pasujące do ich Geralta, a także nie podejmować się aktywności i questów nie pasujących ich zdaniem do Białego Wilka, robiąc z niego takiego mruka, ale podejrzewam że dla niektórych to żaden wybór.
Przed twórcami Remaku będzie jeszcze stało zadanie sprostowania różnych nieścisłości jakie jedynka zawierała. Oto takie które teraz mi przyszły do głowy:
Joseph Anderson w swoim filmie to najlepiej zaznaczył: Geralt w jedynce miał tendencje do zachowywania się, jakby nie miał amnezji, albo do posiadania wiedzy której z perspektywy gracza nie powinien posiadać. Narzeka u Łowczego na niskie płace ("Wiedziałem, od początku wiedziałem że coś jest nie tak z tymi cenami..." Gracz: Przecież jeszcze nie podjąłeś żadnego zlecenia, skąd wiesz że płacą ci mało?) Sypie z pozycji eksperta wiedzą o potworach, mimo że takowej nie powinien posiadać, bo dopiero musi ją uzupełniać np. z książek ("Leuvarden, nasłuchałem się ostatnio tylu górnolotnych monologów..." Gracz: "Nieprawda! Wcale nie słuchałeś przez ten czas żadnych monologów odkąd jesteś w mieście!"), lub domyślając się tożsamości Raymonda praktycznie znikąd, po prostu uniewinniając wystarczającą liczbę podejrzanych.
Z Królem Gony jest nie lada problem, bo w jedynce to bardziej jakaś zjawa zzaświatów niż Eredin. Ja bym to chyba skorygował tak, że to manifestacja zaklęcia, rzuconego przez Eredina, powodującą amnezję wiedźmina. Przez to walkę z nią uczyniłbym obowiązkową i wyraźnie zaznaczył, że po zabiciu jej odblokowało się coś w głowie Geralta, co byłoby pretekstem do powracających wspomnień w W2.
Teraz jeszcze sobie przypomniałem, że Króla Gonu i Kalksteina grał ten sam aktor, i on też już nie robi w dubbingu. Zaraza, nie wyobrażam sobie Kalksteina także z nowym głosem.
Wątek Bestii w I akcie był moim zdaniem świetny i nic bym tu nie zmieniał, niesamowite jest w nim że do tej pory ludzie mogą dyskutować czy Abigail była winna czy nie. Pewien użytkownik tutaj kiedyś wyłapał sporo poszlak świadczących, że jednak była winna, i jedyne co temu przeczyło to gadka Guślarki i Pani Jeziora, według których była niewinna. Moim zdaniem był to błąd Redów, którzy sami się w tym pogubili i bym to po prostu wywalił.
Błędami jedynki było to że pierwszego spotkania z Zoltanem i Jaskrem można było uniknąć, przez co kanonicznie spotykało się ich dopiero w III akcie. Spotkania z nimi po prostu uczyniłbym koniecznymi do ukończenia głównego wątku, więc imprezy u Shani nie można by uniknąć.
Grę można było poprowadzić tak, by Carmen i Wielebny trafili razem do tego samego domu w Epilogu, ale Redzi nie przewidzieli na to reakcji u żadnego z nich, trzeba by to skorygować. Podobnie z Celiną, można ją było uwolnić po daniu jej wianuszka z nieśmiertelników, ale gra w notatkach i dialogach z postaciami nie brała tego pod uwagę.
Z kartami miałem też taki problem, że było ich za dużo, bo dość często z zupełnie przypadkowymi kobietami, którymi Geralt nie powinien się interesować. Shani i Triss musiały by zostać, zostawiłbym też Vesnę Hood, bo była wokół niej jakaś nadbudowa, kurtyzany, Niebieskooką, Panią Jeziora, i tyle by chyba wystarczyło.
Oby nie zamienili Kości na Gwinta, ewentualnie obie te gry mogły by się pojawić.
Z takich rzeczy z lore, może Gnomy i Krasnoludki w dzielnicy Nieludzi? I jakaś nadbudowa wokół Vodyanoi z Odmętów, by tamten kapłan nie był jedynym przyjaznym ryboludziem, i można było zrobić dla nich jeszcze parę questów.
A jak nie będzie jakieś nowej wersji D'nnjni, to trzeba będzie szykować pochodnie i widły, bo jedynka bez przygód to jakby pół wiedźmina