Rozumiem i w pełni się zgadzam, że ściągnięcie małego pliczku w dniu premiery nie jest żadnym wyzwaniem w XXI w. A częste sytuacje z padnięciem serwerów podczas pobierania w dniu premiery, w pierwszych godzinach mogą Nas ominąć, ze względu na lekką wagę pliku (jeśli bedzie ważył do kilku MB).
Jednak zastanawia mnie jak pobierze ten plik osoba która zamówiła pre-order na Grenlandii (była taka
), a tam dostępu do Internetu raczej nie ma lub jest bardzo utrudniony.
A co z graniem w W3 za np. 20 lat?
Może być tak, że plik przepadnie w otchłani Internetu, CD Projekt i GOG (broń Boże!) przestaną już dawno istnieć, a z nimi ich serwery i plik (przykład ten dotyczy wersji pre-orderowych i legalnego źródła pliku - żadne cracki, etc.)?
Niby można kupić grę jeszcze raz już z plikiem, ale dlaczego mam płacić 2 razy za to samo, a dokładnie to samo + pliczek?
Sam często lubię popykać w gry na Amstradzie 128K, a jeśli te gry (wydane na takich samych zasadach co W3) wymagałyby takiego zabezpieczenia premierowego, to czy w ogóle mógłbym dzisiaj w nie zagrać?
Zabezpieczenie przed przedpremierowymi spoilerami? Jeśli tak, to granie po raz pierwszy w daną grę od dłuższego czas po premierze nie ma sensu, bo są już dawno (od czasu premiery) w sieci są spoilery z gry i nie mamy już żadnej przyjemności z tej gry, bo wszystko musieliśmy przeczytać?
Przeboleję to, ale myślałem, że DRM-Free oznacza, że dostęp do Internetu nigdy nie będzie wymagany (dla wersji jaką posiadam: pre-orderowej w wersji pudełkowej). No, szkoda.