Na Steamie można kupować gry ze "wczesnym dostępem". Czyli krótko mówiąc płacisz za grę w wersji alpha/betaOstatnio jest moda na wydawanie niedokończonych gier. Kiedyś gry robiło się dla graczy, a teraz dla kasy i byle szybciej tą kasę zarobić.
Na Steamie można kupować gry ze "wczesnym dostępem". Czyli krótko mówiąc płacisz za grę w wersji alpha/betaOstatnio jest moda na wydawanie niedokończonych gier. Kiedyś gry robiło się dla graczy, a teraz dla kasy i byle szybciej tą kasę zarobić.
Jeśli wysłuchasz uważnie usłyszysz męski głos podobny do głosu vesemira.
A głos Talara ile postaci miało? To też ważna postać... Chyba, że coś mi się pomieszało.
Luzik. Dla mnie Rozenek jako Geralt, a dla całej reszty Boberek dałby radę. No, może niektóre żeńskie głosy brzmiałyby ciut nieswojo, ale skoro nikt nie ma uwag do Kaczora Donalda...Bez przesady Nap, aktora który podkładał głos pod tak ważną postać nie można tak po prostu przypisać do innej ważnej postaci.
Czy więc da się zrobić Wiedźmina tak, by każdemu odpowiadał? Tak pytam, bo często podnoszony jest w dyskusjach forumowych argument, że co komuś szkodzi, że coś tam wprowadzą, przecież nie musisz używać.
O konfiguracji wspomniałem jako o czymś wartym rozpatrzenia. Tylko że właśnie potrzeba wprowadzenia tak daleko idących elementów personalizacji jest spowodowana brakiem zdecydowania, do kogo w praktyce produkt jest skierowany. Bo jednak przecież, jak pisał autor recenzji, w zależności od ustawień, ma się do czynienia z całkowicie różnymi grami. I powstaje pytanie, czy da się upchnąć skutecznie kilka różnych sposobów grania bez uszkodzenia głównej konstrukcji. Ja nie chciałbym, by dzień po premierze Wiedźmina pojawiały się recenzje, że ładnie to wygląda, duży świat, ale gra właściwie nie wiadomo dla kogo.
I jak tu później rozmawiać z kimś innym o grze, skoro jeden gra w coś właściwie odmiennego od drugiej osoby. Nawet recenzenci powinni na początku wypisywać własne ustawienia gry, by można było w przybliżeniu stwierdzić, czy ma się na myśli to samo.
Ja nie widzę takiego zagrożenia, żeby przez zbyt dużą liczbę elementów ułatwiających/utrudniających grę możliwych do ustawienia pojawiły się opinie, że nie wiadomo do kogo Wiedźmin jest skierowany. Tak samo jak nie odbieram w ten sposób recenzji Thiefa. Dla mnie to oznacza tylko jedno, to że więcej osób może poznać historię w grze opowiedzianą. Bo sama historia się nie zmienia. A to, że ktoś wybierze łatwiejszą drogę, a ktoś trudniejszą... No cóż, ja w W2 na hardzie też nigdy nie zagram. I jakoś nie wydaje mi się, żeby przeszkadzało to w rozmowach o grze.
Normalnie poziomy trudności różnią się jedynie otrzymywanymi obrażeniami i wytrzymałością przeciwników i Wiedźmin nie jest tutaj wyjątkiem. Równie dobrze można próbować grać z zacinającą się myszką albo z losowo migającym ekranem. Utrudnienie na podobnym poziomie. I przy takim podejściu historia faktycznie się może nie zmieni.
Dajmy na to walka. Na casualu przeciwnicy grzecznie stają w kolejce, cios wyprowadzają ze stosownym opóżnieniem, a gracz może zostawić Geralta w środku potyczki, wyjść po herbatę i po powrocie bez stresu kontynuować wymianę ciosów. Po ustawieniu w opcjach walki wymagającej, przeciwnicy będą atakować w dwóch lub trzech jednocześnie, parować nasze ciosy, a Geralt zejdzie zanim gracz zdąży wstać z fotela. I to trzeba oprogramować dodatkowo, zrobić mocap do innych sekwencji ciosów itp. Jak dla mnie bardzo nieporównywalne rozgrywki.
Ale przy tak bogatych możliwościach konfiguracyjnych jest już inna sytuacja. Nie wystarczy wyłączyć graczowi wielkie na czerwono świecące ślady potwora, trzeba jeszcze mu zwrócić uwagę, że jednak powinien czegoś wypatrywać. Na poziomie casual gracz ma przed oczami trop i wie, że powinien za nim podążyć, ale już po wyłączeniu tej opcji, gra musi zaznaczyć jakoś obecność czegoś istotnego, bo w innym wypadku ktoś przejdzie całego Wiedźmina i nawet nie będzie wiedział, że powinien się rozglądać. I takich elementów wpływających na gameplay i mechanikę jest pełno.
Ostatnio martwi mnie to, że REDzi dużą uwagę poświęcają tym śmiesznym amerykanom.
Rozumiem, że chęć wypromowania gry na zachodzie jest ważna, a u nas rzekomo jest to nie potrzebne - ale do jasnej pogody, my też chcemy mieć jakąś promocję gry.
Mam wrażenie, że cała marka zmierza w kierunku zachodu, aby wszystko było przyjemne w odbiorze dla ludzi np. z Ameryki.
Powiem szczerze, mam ich gdzieś i nie pozwolę zbrukać dzieła ASa.
Wiem, że w studiu CDProjektRED są jeszcze Polacy, którzy rozumieją co to znaczy klimat Wiedźmina. Amerykanie nigdy nie zrozumieją klimatu z Europy, choćby nie wiem jak próbowali - mimo, że ich przodkowie przypłynęli z "starego kontynentu" to już obecne pokolenie jest typowo amerykańskie i nie zrozumieją.
Szczerze, to oni w tej grze widzą tylko dobrego RPG z większym światem od Skyrima. A dlaczego wszystkie ankiety odnośnie "najbardziej oczekiwanej gry roku 2014" wygrywa "Wiedźmin 3"? Nie dlatego, że promujecie grę głównie w USA, a dlatego że my fani Was cały czas wspieramy!
W takich przypadkach, to ja staram sie wszelkie takie puszenie się - filtrować w głowie. wyciągam z wywiadów itp. samą esencję.Chodzi o wywiady itp.