Wiedźmin 3: potwory

+
A czemu miałoby to tak nie wyglądać? Mam wrażenie, że system z Gothica jest łatwiejszy do zaimplementowania w grze, niż ten cały level-scaling czy jak to się nazywa. Każdy potwór ma swoje statystyki, które się nie zmieniają wraz z rozwojem bohatera. Silne potwory strzegą górskich wąwozów, jaskiń i przełęczy, za którymi mogą czekać jakieś porządne przedmioty, lokacje z ciekawymi questami czy NPC-e. I na początku gry nie można się tam dostać z tego własnie powodu. Trzeba poruszać się głównymi ścieżkami, gdzie grasują tylko mało wymagające potwory. Im dalej w głąb puszczy, gór czy jaskiń, tym większe niebezpieczeństwo. Taki system zapewnia swojego rodzaju naturalne granice niektórych lokacji czy części mapy. Doprawdy, nie wiem, czemu nie stosuje się go we wszystkich RPG-ach.
Pozostaje tylko problem, który pojawił się już w W2. Mianowicie, Geralt pod koniec W1 był już bezdyskusyjnym mistrzem miecza, zabijał wielkie potworzyska, starł się z mutantami, Wielkim Mistrzem a nawet Królem Gonu. No i miał Zbroję Kruka oraz potężne, legendarne miecze. A tu nagle zaczyna się dwójka i wiedźmin ledwo jest w stanie pokonać parę nekkerów czy utopca. Chociaż tam było to uzasadnione długą odsiadką w loszku, co wiązało się z utratą sił. A teraz? Czy Geralta znów zastaniemy w podobnej sytuacji? Kojarzy mi się to z serią Elder Scrolls... :p Bo coś czuję że Geralt znów będzie biegał z zardzewiałym mieczem +0,5 demejdża i w lnianej koszuli czy podobnych szmatach...
Teoretycznie system jest łatwiejszy do zaimplementowania, ale przecież ciężko wyposażyć potwory w takie statystyki żeby były optymalnie trudne i by walki z nimi były satysfakcjonujące. Boje się tylko, że ktoś sobie pomyślał w studiu "Ten potwór jest trochę za silny, większość graczy może mu nie podołać, trzeba go osłabić" i tak w wielu przypadkach aż wszystkie będą dość łatwe do zabicia. A co do siły Geralta, ja nie widzę w tym dużego problemu byśmy startowali z jakimś standardowym ekwipunkiem, przecież to tylko gra, najważniejsze by nasze wybory zostały zaimplementowane do nowej części.
 
Bo coś czuję że Geralt znów będzie biegał z zardzewiałym mieczem +0,5 demejdża i w lnianej koszuli czy podobnych szmatach...

A pierwszy lepszy znaleziony mieczyk okaże się ostrzejszy od importowanego gwyhyra. Podobnie absurdalna sytuacja była w dwójce, gdy seryjnie produkowany standardowy miecz kaedweńskich wojaków był lepszy od sihilli i wiedźmińskich mieczy z syderytowej stali :wall:
 
A pierwszy lepszy znaleziony mieczyk okaże się ostrzejszy od importowanego gwyhyra. Podobnie absurdalna sytuacja była w dwójce, gdy seryjnie produkowany standardowy miecz kaedweńskich wojaków był lepszy od sihilli i wiedźmińskich mieczy z syderytowej stali :wall:
W sumie to kontynuować temat możemy w dziale ekwipunek, bo mam coś do dodania w sumie :p
 
[...] Bo coś czuję że Geralt znów będzie biegał z zardzewiałym mieczem +0,5 demejdża i w lnianej koszuli czy podobnych szmatach...

Szczerze? Tego mi właśnie w Wiedźminie 2 brakowało. W części pierwszej czuć było ten klimat budowania postaci, cieszyliśmy się z każdego kolejnego miecza wykutego z zebranych w pocie czoła rud i run, z każdego znalezionego w trudno dostępnym miejscu (Harwall), czy otrzymanego za dobrze wykonaną robotę (D'yaebl, Sihill, Aerondight, czy Księżycowe Ostrze). W Zabójcach Królów nawet słabe miecze, czy kiepskie zbroje wyglądały wypaśnie, nie sprawiały wrażenia biednych. Budowało to wrażenie, że Wiedźmini mieli kupę kasy, a początkowe zbroje były słabe, bo... właściwie nie wiadomo dlaczego były słabe. Bogato zdobione, ale kiepskie. "Książkowy wiedźmin" (pojęcie nieco abstrakcyjne) wybrałby kurtkę z mocnej, miękkiej i niekrępującej ruchów skóry, ewentualnie miejscowo wzmocnionej, zamiast fikuśnych, wyhaftowanych kaftaników ze wstążeczkami. Bardzo ładnie (jak dotychczas chyba najładniej ze wszystkich gier) prezentują się zdobne zbroje z Wiedźmina 2, ale trochę przypomina mi to stroje Gwardii Papieskiej lub próbę wkomponowania krawata i butonierki do munduru polowego współczesnych nam oddziałów specjalnych. Jak dla mnie szczytem elegancji wśród zbrój był pancerz Kruka: bardzo elegancki, lecz praktyczny, nie zatracający swojej podstawowej funkcji.
 
O pancerze wiedźmińskie już psioczyłem. Zawsze odpowiadano mi w stylu "pancerze z dwójki to jedne z najładniejszych i najbardziej cieszących oko zbrój w grach RPG, nie chcę brudnej, śmierdzącej, połatanej skórzanej kurtki. Gra to nie książka!".

Meh.
 
Zawsze odpowiadano mi w stylu "pancerze z dwójki to jedne z najładniejszych i najbardziej cieszących oko zbrój w grach RPG, nie chcę brudnej, śmierdzącej, połatanej skórzanej kurtki. Gra to nie książka!".

Bardzo słusznie Ci odpowiadano.
 
Hmm. W sensie, że...
 
Bardzo słusznie Ci odpowiadano.
Kto uważa, że Wiedźmin 2 nie ma najładniejszych pancerzy spośród wszystkich gier cRPG, ten niech podejmie tę oto rzuconą rękawicę!

Oczywistym jest, że te kurtki są najładniejsze. Ale czy przez to gra nie zmierza nieświadomie, acz niebezpiecznie w kierunku high fantasy, gdzie wszystko jest piękne i idealne, a istnieją tylko wspaniali palladyni i z drugiej strony niegodni szubrawcy do ubicia? Niby Wiedźmin szczyci się tym, że nic nie jest czarne lub białe - są tylko odcienie szarości, a pancerze nawet się nie brudzą. Wolałbym przykurzoną i połataną skórzana kurtkę, niż mieniący się nieskazitelnym złotym kolorem pancerz króla Cailana - a boję się, by w tą stronę to nie zmierzało.
 
Skoro tak, to ja chcę płytówkę. I miecz świetlny. Przecież ładnie wyglądają, co z tego, że w książkach ich nie ma...

Jeśli dobrze rozumiem, kurtki z W2 Ci nie odpowiadały, bo były "za ładne"?
 
Jeśli dobrze rozumiem, kurtki z W2 Ci nie odpowiadały, bo były "za ładne"?
Wprawdzie nie do mnie pytanie, ale czuję się wywołany do tablicy: to tak, jakby wojsko na poligonie biegało w mundurze galowym. Nie chcę robić z Geralta dziada i obdartusa, ale taka szamerowana złotem kurteczka z bufiastymi rękawami i wstążeczkami bardzie pasuje bogatemu łowcy niewieścich serc wybierającemu się na dożynki, niż jako "polowy" pancerz łowcy potworów. Rozumiem, że obracając się wśród dystyngowanych figur (co w W2 Geralt robił niemalże bez przerwy) należy mieć odpowiedni wygląd i aparycję, ale już strojąc się do takiego Kejrana, czy idąc na Wieczną Bitwę na pewno założyłby coś z większym naciskiem na praktyczność stroju, nie patrząc, czy podszewka jest z jedwabiu, czy z batystu.
 
@Nars - za przykład dałeś akurat jedną z najbardziej klimatycznych zbrój z gry. Dobra jest również większość z przedstawionych na stronie 57 wersji elektronicznej pdf artbooka (strona 112/113 w wersji papierowej). Natomiast numer 3, 4, 6, 7, 9 i 10 ze strony 58 artbooka pdf (strona 114/115 wydania papierowego) w moim mniemaniu do działań w terenie nadają się podobnie, jak Nissan Qashqai do rajdu Camel Trophy. W tych kolorowych fatałaszkach wyglądałby jak - parafrazując Vincenta Meisa - "zespół uderzeniowy w pełnych płytach i z trębaczem". Czy mając na grzbiecie papuzie kolory można liczyć na element zaskoczenia lub pozostawać w ukryciu? O kapturach nie wspomnę, bo tu chyba naprawdę Geralt musiałby polegać na "wiedźmińskich zmysłach".
Nie chodzi mi o zanegowanie wszystkiego, co REDzi dla nas stworzyli. Dostępne zbroje były śliczne i kapitalnie się prezentowały. Dobrze wyglądały na Geralcie spacerującym po Flotsam, przemierzającym zaułki Vergen, czy lawirującym pomiędzy namiotami szlachetnie urodzonych w obozie Henselta. Idealnie wtapiały się w nastroje panujące w Loc Muinne. Brakowało mi jednak kurtek "polowych". Wygodnych w wąskich przesmykach i leśnej gęstwinie. W których wejście w bagno nie obciąży ich użytkownika masą wsiąkniętej wody. Takich, w których byłoby widać, że zbrojmistrz wiedział co dla zbroi istotne, a nie uprawiał jedynie krawiectwa dla uzbrojonej młodzieży.
 
Modeli zbroi i kurtek w W2 było do oporu. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. W trójce zapewne będzie to samo, więc nie wiem w czym problem. Najwyżej, ze względów estetycznych, będzie się biegało nie w tym co ma dobre statystyki a w tym co komu się podoba :p.
 
Last edited:
W Wiedźmin 2 brakowało tylko świetnej zbroi z Wiedźmin a1, oraz tej białej koszuli, inne zbroje (w większości) były świetne.
 
Last edited:
Wszystkie zbroje z W2 wyglądały wspaniale, tyle że byliśmy nimi wręcz atakowani, nie było sensu przejmować się tym co mamy na sobie, skoro za pół godziny znajdziemy lub dostaniemy coś lepszego, no i nie miały wielkiego znaczenia w walce, moim zdaniem nie robiły specjalnej różnicy. Ale temat trochę nie o tym :p
 
@Swooneb - dotknąłeś sedna problemu. Ja dziś nie pamiętam czym różniła się Zbroja z Ys od Zbroi Seltkirka (choć tą drugą akurat pamiętam).

Podziwiam jednakże ewolucję tematów: w topicu o potworach trwa dyskusja dot. pancerzy, w temacie o ekwipunku dyskutujemy o wyższości broni białej nad zasięgową...
 
Top Bottom