A tak naprawdę to chodzi o samą ideę tego, ze brązy mają być słabsze od kart złotych i w sumie takie jest... oprócz piany.
Teoretycznie, jednak jest wiele wyjątków, gdzie brązy mają bardzo silne umiejętności:
- Treser Tuiseach - punkty w granicach 15
- Rębacze - są w stanie wygenerować ogromne punkty
- Zwiadowcy z Nilfgardu - niby RNG, ale punkty też potrafią zrobić bardzo duże
- Mangonella - duże punkty
- Oszluzg - w talii królowej krabopająków jest źródłem gigantycznych punktów
Przykłady można mnożyć - punkty które generuje karta nie są według mnie wyznacznikiem pomiędzy goldem/brązem.
Gdybym miał wyznaczyć kluczową różnicę pomiędzy tym czy karta powinna być złota, czy też brązowa to miałbym problem żeby ją wyznaczyć. Zwłaszcza, że różnice są czasem maryginalne - przykład Grom i Zatruty miód. Jedna karta to brąz, druga to gold
Dlaczego tylko o 1? Ponieważ nierzadko karty które są balansowane są balansowane w ramach jednego przegiętego archetypu.
Według mnie teoria nie poparta faktami. Chyba, że jesteś tajnym pracownikiem CDPR i bierzesz udział w balansowniu kart
Tak mamy i teraz gdy w dużej mierze balansowany jest trzon buildów artefaktowych, a przede wszystkim Eithne na Schirru. Nawet podnosząc koszt wszystkich artefaktów o 1 możemy sprawić, że granie na większej ich ilości w talii nie będzie miała racji bytu. Zabijemy tym samym ciekawy archetyp oparty o artefakty
Eithne na Schirru umarła sama śmiercią naturalną, więc raczej ona nie była jedynym powodem nerfu artefaktów.
Co do archetypu artefaktów (rozumiem tu spam artefaktów bez jednostek) - sądze, ze większość graczy uzna jednogłośnie, że nie jest on ciekawy, wręcz przeciwnie.
W dodatku trudno mi nie zakładać, że te wszystkie karty były testowane i balansowane już na etapie projektowania wewnątrz studia. Zatem ich koszt werbunku taki, a nie inny z czegoś wynikał.
Niestety wewnętrzne testy robione nawet przez kilkuset osób są niczym w porównaniu z płynną metą tworzonąą przez setki tysięcy graczy.
Podnoszenie go nagle o kilka punktów może sprawić, że karta z obowiązkowej stanie się niegrywalna, a tak nie powinno być. Każda karta powinna być grywalna. Ważne by nie była OP.
Natomiast podniesienie kosztów werbunku o jeden punkt może nic nie zmienic i w przypadku np. złotej piany nic by to nie zmieniło.
Sytuacja, w której każda karta jest grywalna i nie jest OP to sytuacja idealna - warto do niej dążyć, a to wymaga często drastycznych kroków. Jednocześnie jej osiągnięcie jest praktycznie niemożliwe.
Zresztą sam Sihil bez Włóczni jest mierną kartą bo zbyt łatwo wówczas grać na czas i unikać zniszczenia własnej jednostki co turę, a bez tego Sihil może nie zwrócić nawet własnego kosztu.
Alternatywą dla włóczni są inne karty obijające - działają one tak samo dobrze, a w niektórych sytuacjach nawet lepiej.
Zresztą przy koszcie 7 te karty średnio się opłacają nawet w taliach gdzie mogą tworzyć jakieś synergie.
Absolutnie się nie zgadzam. Włócznie są zdecydowanie opłacalne gdy ma się synergie z innymi kartami takimi jak Regis, Igni, Rębacze
Rozdarcie robiące dokładnie odwrotny efekt kosztują 7. Przy dwóch rzędach nigdy nie dają mniej niż 6 punktów, a zazwyczaj 8/10. Świetnie kontrują Pianę.
Tylko, że rozdarcie jest uzależnione od tego co przeciwnik gra na stole, dlatego tez jest tańsze.
Z jednej strony masz rację, z drugiej są po prostu lepsze karte za 7 pkt. Rozdarcie jest sytuacyjne, ale jeżeli ktoś uważa że mu się przyda, niech gra.
Redzi podejmują decyzje o balansie na podstawie danych z gry (przynajmniej mam taką nadzieję), a nie założeń teoretycznych. W praktyce rozdarcie według mnie sprawdzi się kiepsko.
archetypy oparte na Pianie poza Franceską były średnie na jeża bo zbyt łatwo zbija się obecnie całe rzędy jednostek.
A dla mnie FRaanceska była najgorszym ze wszystkich archetypów opartych o pianie. Lepiej mi się grało KP. Skellige też prezentuje się ciekawie.
A moim zdaniem 1 punkt to aż nadto bo zbyt łatwo się go kontrowało nim użył swojej zdolności (choćby kucykiem).
To jednak problem tego, że kucyk jest zbyt przegiętą kartą moim zdaniem.