Rozwój w złą stronę.

+
smykPL
No spoko. To że karze kopiowanie decków to rzeczywiście ma sens

Ale tekstów z tym że ktoś pomaga żeby deck przewinąć to już nie pojmuje. Jak pomaga? No przecież jeśli nie mam kontry na Avallacha w decku to nie mam....koniec. Nie skontruję go i deck zostanie przewinięty na maksa. Jak ja muszę w tym pomagać? ...

p.s. obraziłem się
 
Last edited:
Naprawdę tego nie rozumiesz czy trollujesz ? Chyba nie ma sensu pisanie tutaj czegokolwiek. Tak pomaga że sam sobie wyciągasz karty z decku seriami zamiast grać je pojedynczo. Jak pisałem na mill grasz inaczej niż założenie Twojego decku.

Widzę że tutaj jest problem w umiejętnościach a nie w avalachu. Jak ktoś nim nie grał a narzeka to już w ogóle o czym my rozmawiamy. Mam tyko nadzieję że redzi też to widzą. Pozdrawiam
 
smykPL dziś grałam z millem i wygrałam. Modyfikowanym mulliganem, więc deckiem, który łatwo się przewija i dociąga sporo (choć ta wersja mniej). Faktem jest jednak, że przeciwnik mi pomógł, oddając pierwszą rundę. W drugiej elf został zdjęty tuż po pojawianiu się na stole, mimo to przeciwnik wyrobił sobie przewagę trzech kart bodajże. Nie dał rady punktowo po prostu. Ba, rzuciłam nawet szpiega, bo i tak poszedł pod Merigold.
Wcześniej załatwiłam mill Eredinem z pogodą. Większość gier z tym deckiem właśnie w ten sposób wygrałam. Wygrać pierwszą rundę, cisnąć maksymalnie w drugiej, ściągać elfa. Pasować przy sporej różnicy, by dociąg już nie dał za wiele. Ryzykowny sposób, to prawda.
Niektóre decki jednak, te, które dociągają niskie jednostki są z góry skazane na porażkę. Elf musi być ściągany - to warunek numer dwa.
Problem z tym, że gra z tym deckiem przypomina granie z deckiem na Trzęsieniach pod Eithen - my musimy kombinować, a przeciwnik się wykłada.
Czy to nerfić? Nie wiem. Mam jednak teorię, że gdyby meta nie była pasjansowa, nie polegała na zrobieniu li tylko jak największej ilości punktów, a coś do powiedzenia miałyby decki prawdziwie kontrolne, bijące, to tego typu cuda wianki miałby krótki żywot. Ale to jedynie teoria średniej klasy gracza, któremu bardzo się marzy ciekawsza meta.
 
smykPL dziś grałam z millem i wygrałam. Modyfikowanym mulliganem, więc deckiem, który łatwo się przewija i dociąga sporo (choć ta wersja mniej). Faktem jest jednak, że przeciwnik mi pomógł, oddając pierwszą rundę. W drugiej elf został zdjęty tuż po pojawianiu się na stole, mimo to przeciwnik wyrobił sobie przewagę trzech kart bodajże. Nie dał rady punktowo po prostu. Ba, rzuciłam nawet szpiega, bo i tak poszedł pod Merigold. Miał do odrobienia ponad 100 punktów.
Wcześniej załatwiłam mill Eredinem z pogodą. Większość gier z tym deckiem właśnie w ten sposób wygrałam. Wygrać pierwszą rundę, cisnąć maksymalnie w drugiej, ściągać elfa. Pasować przy sporej różnicy, by dociąg już nie dał za wiele. Ryzykowny sposób, to prawda, bo dobry gracz nie da się tak łatwo ograć.
Niektóre decki jednak, te, które dociągają niskie jednostki są z góry skazane na porażkę. Elf musi być ściągany - to warunek numer dwa.
Problem z tym, że gra z tym deckiem przypomina granie z deckiem na Trzęsieniach pod Eithen - my musimy kombinować, a przeciwnik się wykłada.
Czy to nerfić? Nie wiem. Mam jednak teorię, że gdyby meta nie była pasjansowa, nie polegała na zrobieniu li tylko jak największej ilości punktów, a coś do powiedzenia miałyby decki prawdziwie kontrolne, bijące, to tego typu cuda wianki miałby krótki żywot. Ale to jedynie teoria średniej klasy gracza, któremu bardzo się marzy ciekawsza meta.
 
Last edited:
smykPL;n9462801 said:
Naprawdę tego nie rozumiesz czy trollujesz ? Chyba nie ma sensu pisanie tutaj czegokolwiek. Tak pomaga że sam sobie wyciągasz karty z decku seriami zamiast grać je pojedynczo. Jak pisałem na mill grasz inaczej niż założenie Twojego decku.

Widzę że tutaj jest problem w umiejętnościach a nie w avalachu. Jak ktoś nim nie grał a narzeka to już w ogóle o czym my rozmawiamy. Mam tyko nadzieję że redzi też to widzą. Pozdrawiam

Ale ty się zirytowałeś? Toć bądz poważny....po co ten ton? Rozumiem o co ci chodzi...że jak masz jakieś trio to należy starać się je grać pojedynczo żeby nie stracić kolejki. No ale zdajesz sobie sprawę że to nie chroni przed stratą powiedzmy 4 kart w stos do przeciwnika. Nie stracisz 9 spoko. No ale jeśli można przyjąć że ktoś gra jednym takim triem w decku to przecież możesz w taki sposób uratować 2 kolejki....nic więcej. A piszesz jakby od tego wszystko zależało.

W sumie to jak masz napinać 4 litery i się bzdyczyć to z mojej strony EOT....rób sobie z tym Avallachem co tam chcesz.
 
Last edited:
Niczego nie napinam, zwyczaje w świecie chciałem coś wytłumaczyć ale na szczęście już mi przeszło. Twoja gra Twoja sprawa, powiem Ci tylko że robisz to źle ;) pozdro
 
Tak apropo tego Nilfgardu na przewijaniu dzisiaj miałem wątpliwą przyjemność trafić na tą gównianą talię, grając równie jeśli nie bardziej gównianym muliganem. Pierwszy runda, moich dwóch tancerzy ląduje na stole, przeciwnik rzuca jakiegoś copa, ja wysypuje się z komandosów, dolatuje do nich Aerlin i przeciwnik pasuje. Druga runda, chciałem go cisnąć ale rzucił Avallacha, więc musiałem ją kończyć. Brak możliwości pozbycia się dziada. Mógł to być błąd, ale nigdy nie wiadomo co ma na ręce. Trzecia to wiadomo, ręka mu siadła więc zaczął się festiwal dociągu. Grałem bez spiny, wiedząc czym to się skończy. Po położeniu ostatniej mojej karty na stole było coś koło 120 do 60 dla mnie, ale przeciwnik miał na ręce jeszcze 7 kart. Nie chciało mi się czekać i po prostu wyszedłem. Teraz do meritum, dla mnie ta talia nie jest jakimś mega problemem, przy odrobinie szczęścia da się z nią wygrać każdym kompetetywnym deckiem. Ale postawcie się na miejscu jakiegoś świeżaka, który grając od kilku dni trafi na jakiegoś zboczeńca z topki, który grając swoim 18 smerfem zrobi mu przy pomocy tej tali z d... jesień średniowiecza. Raz i drugi to pewnie przepęka, ale jak trafi na kilku takich proplejerów, którzy z braku laku i nadmiaru wolnego czasu postanowili deptać mrówki, to grze po prostu podziękuję. Bo jak to mówił Gogol, mało kto lubi być g... a... :) I dlatego też takie talie nie powinny mieć racji bytu, szybko bowiem odstraszą maluczkich.
Jeśli zaś chodzi o całość patcha to słabo, to na razie wszystko wygląda. Po raz pierwszy odkąd pamiętam sporo ludzi wychodzi z gry już przed końcem pierwszej rundy, albo zaraz na początku drugiej, jak tylko spostrzęgą, że dalsze granie zaowocuje deficytem dwóch kart w następnej rundzie. I wcale im się nie dziwię, w końcu każdy normalny szanuje swój czas.
 
To jest racja ale masz druga stronę medalu nie ze bronie tych tali tylko dokladam do pełnego obrazu, zostajesz zmieszany z błotem przez smurfa i tracisz max 2 pkt, za wygrana dostajesz na tym niskim poziomie +50 fakt przegrywasz ale bez żadnych strat nie wiem czy to dobra metoda jaka redzi obrali ale tak to wygląda, ze jak nie można zbalansować to przynajmniej niech ludzie nic nie tracą.
 
Z tym że jako świeżak powiem, że tracę... chęć do dalszej gry. Obecnie szanse na darmowe beczki wyczerpałem. Nie mając farta nie mam obecnie topowo granych kart. nie mam nawet po ostatnim patchu jednego decku sensownego, bo mi najnormalniej w świecie np. goldy nie wypdają i jadę na bazowych.

Jest 2:45 i przed chwilą rozegrałem 3 mecze na potyczce. Wszystkie 3 dolosowało mi ludzi którzy grają już dość długo sądząc po ramkach portretów (złote już były). W tym dwóch azjatów chyba (chińskie znaczki). Wszystkie 3 przerżnąłem z kretesem, jedną przeciw temu millgardowi i 2 vs scoia pod czary. Jako że nie lubię wychodzić, to jak widzę że przegram to oddaję grę pasując (w 3 rundzie). I nie wiem czy ludzi to bawi albo czy sobie tak cojones stymulują, ale WSZYSCY trzej musieli oczywiście mając przewagę 40 pkt wywalić jeszcze resztę swoich kart.

"MMMM OOOH TAAAAK PATRZ JAKI JESTEM SUPER I JAK CIĘ JADĘ MMMM TAAAAK!"

Tak to widzę. Jeszcze parę razy i autentycznie podaruję sobię tę grę. Bo nie mam zamiaru wydawać pieniędzy na boostery przy tym jak to obecnie wygląda. Pewnie nawet jakby mi coś z sensem wypadło to przy następnym patchu poszło by w diabły.

A przez pierwsze parę dni grało mi się naprawdę fajnie.
 
To w sumie możesz od razu rezygnować, mówię to bez żadnej złośliwości. Tak wyglądają gry online, wątpię by CDPR udało się tu coś zmienić. W mniejszym, bądź większym stopniu zawsze będzie cię to spotykać ( dopóki nie powiększysz kolekcji ).
A takim idiotom co się wysypują do końca, po prostu nie daje się GG. Wiem, że to marna "zemsta", ale należy gardzić takimi zachowaniami.
 
Gronthollo665;n9465001 said:
ale WSZYSCY trzej musieli oczywiście mając przewagę 40 pkt wywalić jeszcze resztę swoich kart.

Grałem ostatnio z tym jedynym Polakiem co się zakwalifikiwał do turnieju Gwinta na gamescomie, doufanel czy jak mu tam. Grał krasnalami, bo czym innym ("progracz" jednej sztuczki, lol) i na końcu co? Tak jak wspomnani przez Ciebie ludzie, musiał wyrzucić ostatnią, niepotrzebną mu do zwycięstwa kartę.

Dla niego i jemu podobnych mam zawsze jedną i niezmienną odpowiedź w 3 krokach: ESC + Enter + No GG. Tak jak napisał Marat87 chamsto trzeba piętnować.

Podobnie odechciewa mi się oglądać KBT jak widzę, że praktycznie co mecz to się musi wyrzucić do końca, mimo, iż już dawno zwyciężył. Przykro patrzyć.
 
Seba88 Ale to nie jest wina tej konkretnej talii, że nowi gracze muszą się użerać z topowymi deckami grającymi przez smurfów. Dla mnie w ogóle sama idea smurfowania jest wątpliwa moralnie i śmiech mnie ogarnia gdy słyszę jak taki smurf- streamer tłumaczy się tym, że chce pokazać nowym graczom jak grać bez całej kolekcji, a jedyne co tym pokazuje, to jak skutecznie zniechęcić nowych graczy do grania. Mam nadzieję, że krótsze sezony rankingowe skutecznie zniechęcą graczy do takich praktyk.
 
Seba88 nie sądzę żeby dużo osób smurfowało akurat millem. Po pierwsze dlatego, że wymaga kilku bardzo specyficznych kart, które musisz stworzyć specjalnie dla tej talii (więc na początku Ci z nimi nie po drodze), a po drugie dlatego że wbijanie się gdziekolwiek Mulliganem trwa baaaaaardzo długo (przez to, że w każdej grze zagrane jest ponad 50 kart i tych rund robi się naprawdę sporo). Już szybciej widziałbym nowego gracza wkurzonego przez mulligan, który nawet przy przeciętnym pilotowaniu potrafi zjeść przeciwnika czystym bruteforcem.
 
Gronthollo665
Ja was nie rozumiem....ja to bym skończył przygodę z gwintem jakbym będąc początkującym zaczał wygrywać ze wszystkimi. Jeśli gra ma dawać fun i być bardziej wymagającą grą taktyczną to jakim niby cudem nowy gracz miałby w nią wygrywać od samego początku?

To tak jakby ktoś pisał, że to nie dobrze jak na kurniku ktoś gra w szachy jakieś otwarcie.....bo jak przyjdzie ktoś kto nie umie grać to mu się odechce bo łatwo pewnie przegra. No a jak ma przegrać? No przecież to dokładnie tak ma wyglądać. Jeśli początkujący gracz dostaje wciry to bardzo dobrze....Jak nie masz kart, to zrób samouczek i coś zmiel robiąc sobie jeden deck...potem jakoś resztę wyfarmisz.

Co do wykładania kart...to może chcieli coś po prostu sprawdzić. Jeśli to potyczka to może tworzyli deck, albo sprawdzali jakieś rozwiązania...no zawsze eskejpa można wcisnąć.
 
Ludki mam pytanko - jakaś szansa, że za 2 miesiace przy nastepnej łątce złote znów beda złote ?? Troche irytujące jak Caranthira rozwala mi krowie truchło. Nie wiem w czym teraz złota rozroznia sie od pozostałych
 
-Fynn- Nie sądzę, Targetowalność złotych dobrze wpłynęło na grę. Obecny brak balansu spowodowany jest zwiększeniem wartości punktowych wszystkich kart, umiejętnością Francesci, umiejętnością Zoltana oraz Gradobiciem. To, że Caranthir pada od krowiego truchła nie ma żadnego znaczenia. Złote karty różnią się od srebrnych jedynie kolorem i jest to zmiana na plus, ponieważ zmniejsza to zależność zwycięstwa od tego ile złotych kart mamy na ręce. Był to z tego co mówili REDzi problem i zdaje się jest w ten sposób rozwiązany. Podział na srebra i złota nadal istnieje i jest wykorzystywany w części kart, więc to nie jest tak, że nagle złote karty stały się srebrne. Nie można np. podnieść Atrapą czy Emhyrem złotej jednostki, wskrzesić złotej jednostki z cmentarza czy przenieść złotej jednostki z cmentarza do talii przy pomocy Assiry.
 
Gronthollo665 W żadnej kolekcjonerskiej grze karcianej (czy to Hearthstone czy papierowe karcianki typu MtG) na start nie masz szans na grę na równi z najlepszymi. Gwint jest o tyle przyjazny, że karty zdobywa się w ekspresowym tempie. Nie wiem jak to u ciebie wygląda. Jeżeli nie osiągnąłeś 10 poziomu to nie masz dostępu do gier rankingowych i w potyczkach dobór przeciwników rzeczywiście jest tragiczny. Jak osiągniesz 10 poziom i odblokujesz sobie możliwość grania rankedów to od razu się na nie przenieś a zacznie ci dobierać graczy na twoim poziomie. Jeżeli będziesz przegrywał to spadniesz w rankingu aż do miejsca gdzie przeciwnicy będą na twoim poziomie.
 
Mi nie chodzi o grę na równi z najlepszymi. Nawet o tym nie marzę, bo zwyczajnie nie mam na to czasu, czemuś takiemu należy podporządkować większość swoich aktualnych planów. Mnie chodzi o to, że w obecnym stanie gra jest reklamowana jako karcianka w której najważniejsza powinna być strategia i taktyka. Dlatego zacząłem grać.

W tym momencie po pierwszych kilku dniach gry zauważyłem że strategia i taktyka przestaje mieć znaczenie bo najczęściej są grane talie polegające na bezmózgim dropieniu kart na stół nabijając niebotyczne wyniki. Nie obchodzi mnie jak to wygląda na top 10 rankingu światowego. To są już inne realia dla większości graczy. Obchodzi mnie to z czym ja czy każdy nowy gracz musi się zmagać.

Nie mam bólu dupska o to że ktoś jest w coś lepszy ode mnie jeżeli jest tak dlatego że ma większego skilla i obycie. Dlatego nie mam bólu dupy w CSie, czy DoTa2, czy mordobiciach w różne Tekkeny czy Mortal Kombat w które zdarzyło mi się grać, a gdzie dostaję bęcki bo nie umiem np. dobrze rzucić flashbanga czy coś. Mam ból dupy kiedy gra sugeruje mi że jestem gorszy dlatego że nie mam tego flashbanga czy czego tam jeszcze co moi przeciwnicy. Dlatego argument o szachach który padł wyżej jest dla mnie conajmniej nie na miejscu. Dla nowego gracza wygląda to raczej tak jakby do takiej partii szachów stawał z samymi pionkami i dwoma wieżami, a przeciwnik miał pełen set. Owszem, można takie coś wygrać, pod warunkiem że przeciwnik jest kompletną amebą i popełnia niesamowite błędy. Ale jeśli chociaż trochę ogarnia, to choćbyś był KAsparovem to takiej partii nie wygrasz.

IMO gra w tym momencie stoi na krytycznym rozdrożu. Albo będzie nastawiona na nowych graczy, dając im możliwość pokonania każdego jeśli będą wystarczająco przebiegli w czasie gry, albo pójdzie w skupienie się na tych co już coś w grze osiągnęli i będzie się układać pod nich. W pierwszym przypadku ryzykuje się pewne rzeczy które są wspomniane w filmie otwierającym wątek, ale je da się ogarnąć przy odpowiednim prowadzeniu gry przez dev team. W drugim przypadku ryzykuje się sytuacje gdy nowi gracze zostaną pozostawieni samym sobie i zacznie to wyglądać jak takie MMO gdzie masz podwójny model rozgrywki, dla subskrybentów i dla tych F2P. Czyli F2P będzie tworzyć swoje własne podwórko gdzie będzie jeden wielki chaos, a subskrybenci będą mieli swoje podwórko gdzie wszystko jest ogarnięte, ładne schludne i działa. A zarządca obu posesji skupi się na tym ładnym podwórku, bo to oni łożą mu na utrzymanie. Od czasu do czasu znajdzie się ten co się wyrwał ze "slumsu" i przejdzie na wyższy poziom, czy to płacąc, czy grindując w nieskończoność i od razu zacznie gnoić tych niżej. Nie mówię że tak się stanie na 100% i jest to analogicna sytuacja. Mówię że MI ją przypomina.


Już teraz sami nie raz zauważacie że ci co grali w Close Beta są w lepszej sytuacji. Pomyślcie co będzie po premierze oficjalnej, jeśli sytuacja się nie poprawi. Masa ludzi się od gry odbije i zrobi jej czarny PR, bo zostaną stratowani przez stado smerfów z wyższych poziomów. Bo "Hhehehe nubki git gud or gtfo".


Tego się boję.
 
Gronthollo665;n9467661 said:
MO gra w tym momencie stoi na krytycznym rozdrożu. Albo będzie nastawiona na nowych graczy, dając im możliwość pokonania każdego jeśli będą wystarczająco przebiegli w czasie gry,

Wygranie z samą strategią i przebiegłością jest możliwe, ale tylko do pewnego poziomu różnicy pomiędzy deckami. Pomińmy sytuacje, gdzie jakiś deck jest kontrą na inny bo wtedy szanse na wygranie ogólnie dramatycznie spadają (przy podobnym poziomie skilla obu graczy). Nie ukrywajmy, że nie masz i nie będziesz miał szans pokonać każdego, jeżeli nie będziesz miał przemyślanego i działającego decku, choćbys był geniuszem Gwinta. Skill skillem ale deck też też jest ważny. Samymi umiejętnościami nie nadrobisz strat spowodowanych źle złożonym deckiem. Tak samo jak topowym deckiem nie będziesz nagle wszystkiego wygrywał, jeżeli będziesz umysłową amebą. Te dwa aspekty, skill i deck są ze sobą nierozłącznie powiązane. Niedostatki w decku względem decku przeciwnika można do pewnego poziomu nadrobić skillem, tak jak dzięki topowemu deckowi można do pewnego stopnia nadrobić braki w umiejętnościach.

Problemem jest po prostu matchmatching. Bardzo ważne jest, aby gra potrafiła w ten czy inny sposób dopasować do siebie graczy o podobnych umiejętnościach i zasobach. Nie mam pomysłu jak możnaby to dobrze zrobić, jest zbyt dużo zmiennych i możliwości, które trzebaby wziąć pod uwagę. No ale w końcu to nie mi płacą za balansowanie Gwinta.

Jest tam sztab opłacanych ludzi, niech kombinują.
 
Deck musi spełniać pewne normy obecnie aby był grywalny czyli robić tempo, mieć 2 grywalne rundy, wedle aktualnych zasad rankingowy czyli moc zrobić ogromny value przynajmniej w 2 z 3 rund ( te zasady się zmieniają co patch albo powinny ) mieć odp na inne decki, przewijać się w jakimś adekwatnym stopniu oraz ogólnie ze są współpracować na każdej płaszczyźnie jeśli taki deck masz to coś ugrasz obecnie tylko 2 decki spełniają te kryteria czyli są mówiąc profesjonalnie s+ tier: Mulligan i Armor UP

To świadczy o balansie jego braku lub złym podejściu do tematu, co redzi muszą zrobić aby nowy gracz miał chęci do gry? primo trzeba dan RNG w kość czyli wklepać zasadę ze co każda 10 otwarta beczka to 100% gwarantowana legenda wtedy zwiększy się szansa ze w koncu i nowi talie złożą ja się przyznam ze musiałem spalić cały nilfgard żeby wyrabiać ze scrapami :p inaczej się nie da ( gorzej jak w mecie będzie nilfgard i skellige to jest w 4 literach bo nie mam szans złożyć w tych talia nic grywalnego ) przepaść miedzy graczami a graczami pay 2 win jest kolosalna ci drudzy maja teraz po 30k+ scrapów i nie maja co za nie robić gdzie ci bez pay 2 win maja problemy żeby zrobić nowa meta talie po zmianie patcha i moc grac dalej i odnosić sukcesy choćby na poziomie 50-50.
Przed patchem grałem pozerka i musiałem sam sobie wycrafcic olbrzymie krabopająki, od startu open bety otwarłem 134 beczki nie wypadł mi ani jeden krab RNG, a mówimy o niebieskiej karcie czyli w sumie karta pospolita.

Meta deck wbrew pozorom sam nie graj, wiem to z autopsji, gram mulliganem ale wiele rzeczy sam się nauczyłem bo skopiowanie tego decku tego nie uczy, przegrywając z potworami nauczyłem się ze jak już przesuwam jednostki pod hailstorma to w siege rowa bo wiedzmy, grając przeciwko nilfgradowi nauczyłem się ze mogę im zablokować egana na ręce jeszcze przed zagraniem tak da się to zrobić blokuje strategicznego podwójnego blokera zanim zostanie zagrany.

Samo skopiowanie decku nie starcza, trzeba go jeszcze zrozumieć stad można odróżnić kopiarzy od graczy ja sam potyczek nie gram bo to jest rak gwinta na 40 zagranych potyczek 40 razy spelle swima tam nie ma innej tali na tym trybie wiec tryb gry jest broken wine ponosi swim i jego głupota jego deck jest niekompetytywny jest tylko wkurzający dla nowych którzy muszą się z nim użerać na potyczkach, nim do 15 rangi nawet się nie dojdzie bo on nie spełnia kryteriów.
 
Top Bottom