Wiedźmin 3: świat

+
Bluźnisz waść. W jedynce nigdy nie doświadczyłem czegoś równie irytującego, jak ów rosół, przy którym "zmagał się z tworzywem" mieszkaniec Flotsam. Argh...
Mówisz o powtarzalności dialogów.
Powtarzalność głosów była w jedynce z racji mniejszego budżetu, co przełożyło się bezpośrednio na mniejszą ilość osób podkładających zaangażowanych w dubbing.
 
Hm, racja. Powtarzalność głosów jakoś nigdy mnie szczególnie nie raziła, a na pewno nie w takim stopniu jak powtarzane w kółko dialogi właśnie, więc pewnie stąd ta pomyłka.
 
A tak jeszcze w tym temacie to głos Geralta podkłada Jacek Rozenek a narratorem będzie Miłogost Reczek i myślicie , że ten pierwszy pasuje do Geralta? mi powiem szczerze bardzo odpowiada;)
 
"Ehhh... Dziwnie się w życiu układa... Kiedyś biłem czarnych, dzisiaj z nimi obozuję..."

Po kilku godzinach gry już mi było od tego niedobrze :D

Zgadzam się z Chodakiem. Powtarzalność głosów nie razi tak bardzo, jak jedne i te same dialogi powtarzane w kółko.
Wygląda na to, że "Javeda" usłyszymy w W3. I nawet się z tego powodu cieszę. Pasuje mu ta rola.

@up

Pana Rozenka to już od W1 mamy. I wg. mnie świetnie podkłada głos. Szkoda, że w audiobooku go nie ma. Słysząc Geralta, cały czas widzę Vernona :)
 
Last edited:
A tak jeszcze w tym temacie to głos Geralta podkłada Jacek Rozenek a narratorem będzie Miłogost Reczek i myślicie , że ten pierwszy pasuje do Geralta? mi powiem szczerze bardzo odpowiada;)
Rozenek jest jedynym słusznym Geraltem od czasu pierwszej kwestii wypowiedzianej przez tego w W1. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
 
W jedynce bombardowani byliśmy i jednym i drugim. Tekst, że kupiec zakonu powinien wystawić mu weksel (kimkolwiek ten on był :)) śni mi się po nocach po dziś dzień, bo nie dość, że był to jedyny chyba jego tekst, to wypowiadał go głosem, bodajże, Declana Leuvaardena (zabijcie jeśli mylę)
 
Dla mnie przesunięcie wysp to żaden problem.
Nosem kręciłaby w takim przypadku jedynie grupa entuzjastów, których żywo zajmowała geografia uniwersum.
Geografia, co do której sam Sapkowski nie przywiązuje specjalnej wagi.
Skellige leży na morzu? Leży. Na zachód? Ano tak, zgadza się, więc w czym problem?
Poszczególne mapy różnią się względem siebie i wszystkie, w tym ta Orteliusa są umowne.
A tym samym niekanoniczne, nieoficjalne. Gdyby w samej sadze jakaś mapa się pojawiła, to co innego, ale się nie pojawiła.

Nie mam na myśli fizycznego kształtu świata gry - jeśli Skellige znajdują się bliżej ze względów technicznych, ale nie są widoczne z brzegu ani nie da się do nich dopłynąć normalnie, jest dobrze - fizycznie znajdują się bardzo blisko, ale dzięki odpowiednim zabiegom (podróż tylko dużym statkiem, może animacja przebytej drogi) mogą sprawiać wrażenie, jakby leżały hen na południu, na wysokości Cintry i Verden.
.

Dobry pomysł. Skalowanie przy zachowaniu wrażenia odległości.
Również motyw ze statkiem spoko, bo próby dotarcia z kontynentu na wyspy taką łupinką, jak ta Geralta to istny hazard
Nie mówię, że to niemożliwe, ale mało prawdopodobne. Z drugiej strony z chęcią bym spróbował

Przecież to oczywiste, iż w grach muszą być uproszczenia odnośnie konstrukcji świata. Pewnie przejechanie z Novigradu do Wyzimy będzie zajmowało kilkanaście, góra dwadzieścia kilka minut, w świecie gry będzie to kilka godzin, a w książkach było to kilka dni..

Raczej koło doby (w świecie gry ofc). I to wierzchem. Umowność upływu czasu i skalowanie to rzeczy w grach normalne.
A jeśli wierzyć, że przejazd z jednego kranca mapy na drugi zajmuje czterdzieści minut, to mamy blisko dwie doby w samej grze.
Zresztą między Wyzimą a Novigradem znajdzie się tyle interesujących miesjcówek, że taka podróż może potrwać i parę tygodni.
Tym bardziej przy konstrukcji świata na modłę Gothica. Całość da złudzenie naprawdę ogromnego dystansu.
To nie tyle kwestia faktycznej odległości, co raczej odpowiedniej konstrukcji świata.
Dlatego uważam, że stolica Temerii, jak najbardziej może się pojawić.
Natomiast samo Kaer Morhem wyłącznie jako odrębna lokacja.
Jeśli miałbym obstawiać postawiłbym, że ponownie rozegramy tam prolog. Tak by nowi gracze na dzień dobry oswoili się z "pojęciem" wiedźmina i spokojnie wdrożyli w podstawy mechaniki, a dopiero potem zostaniemy rzuceni na głęboką wodę, to znaczy w otwarty świat.

Względem powtarzalności głosów gotów jestem się założyć, że będzie ono mieć miejsce.
Najważniejsze, żeby samych dialogów było dużo.
 

Guest 3669645

Guest
Obecność KM oznaczałoby, że jednak będą sztuczne bariery i niewidzialne ściany, co już by się kłóciło ze wszystkim co nam opowiadają REDzi. A także z tym, że nie będzie "zamkniętych" rozdziałów. Na samym początku była też mowa że samouczek nie będzie specjalnie zaprojektowaną misją czy areną czy czymś w tym guście, tylko będzie nas uczył w trakcie właściwej gry.

Nadal też nie chce mi się wierzyć w obecność Wyzimy. A jeśli jest, to ciekaw jestem ile tam będzie dostępnych questów (a jak wiemy w W1 rozgrywało się tam z pół gry). Mamy tylko 100h questów, z czego całość możnaby zmieścić w samym Novigradzie, który jest ogromny, bo kilkakrotnie większy od Wyzimy.

A jeszcze by doszła sama Wyzima, okolice Novigradu, wielkie Skellige i przeogromne Ziemie Niczyje. I weź w tym "rozcieńcz" te wszystkie questy. Słabo mi się to widzi. Nie wyobrażam sobie także ile czasu trzeba by włożyć w tworzenie kolejnego miasta (mimo iż Wyzimę mają już właściwie zaprojektowaną, to i tak trzeba to stworzyć od nowa w nowym silniku, z większą szczegółowością itd.). Już sam Novigrad przekracza moje rozumowanie :p
 
Przy murach jakiegoś miasta Geralt sobie galopiady urządza. Może to Novigrad, a może to Wyzima. Przy obu znajdują się zbiorniki wodne. Sugerując się obszarem tego miasta wywnioskowanym na podstawie rozległości murów, powiedziałbym, że to Novigrad, bo na Wyzime jest zbyt duże. Żadnych dodatkowych szczegółów mogących pomóc w określeniu lokalizacji nie dostrzegam.
Z Wyzimy mamy na pewno tylko salę tronową, ale Geralt gdzieś w towarzystwie Nilfgaardczyków sobie jedzie. Może do Wyzimy na spotkanie z Emhyrem.
 
Dla mnie przesunięcie wysp to żaden problem.
Nosem kręciłaby w takim przypadku jedynie grupa entuzjastów, których żywo zajmowała geografia uniwersum.
Geografia, co do której sam Sapkowski nie przywiązuje specjalnej wagi.
Skellige leży na morzu? Leży. Na zachód? Ano tak, zgadza się, więc w czym problem?
Poszczególne mapy różnią się względem siebie i wszystkie, w tym ta Orteliusa są umowne.
A tym samym niekanoniczne, nieoficjalne. Gdyby w samej sadze jakaś mapa się pojawiła, to co innego, ale się nie pojawiła.
.

Książki pozwalają precyzyjniej ustalić położenie Wysp Skellige, nie tylko mówią o tym, że "leżą na morzu" i "na zachód", np. przytaczany juz cytat
— Po śmierci Yennefer, tak. Wiesz, królu, że Yennefer poniosła śmierć? Zginęła ostatniego dnia sierpnia, w zagadkowych okolicznościach, na osławionej Głębi Sedny, między Wyspami Skellige a przylądkiem Peixe de Mar.

Oczywiście wszystkie mapy są umowne, niekanoniczne, ale bądźmy poważni, są pewne granice interpretacyjne.
 
@sebogothic dla mnie idealny czas trwania doby był w W1(możliwe, że w W2 był taki sam, ale jakoś zwracałem na to mniejszą uwagę), nie było za krótko ani za długo.
 
Książki pozwalają precyzyjniej ustalić położenie Wysp Skellige, nie tylko mówią o tym, że "leżą na morzu" i "na zachód", np. przytaczany juz cytat


Oczywiście wszystkie mapy są umowne, niekanoniczne, ale bądźmy poważni, są pewne granice interpretacyjne.
Przy czym, jak mówiłem, odległość ta nie musi być fizycznie obecna w grze. Wyspy mogą w edytorze leżeć dwa kilometry od Novigradu, ale mapa powinna pokazywać ich położenie zgodnie z lore.
 
Skoro Geralt jadąc w towarzystwie Nilfgardczyków wiezie przed sobą prawdopodobnie Dudu, to można luźno przypuszczać, że odwiedził już Novigrad. Jeśli czegoś nie pomyliłem, to Dudu mieszkał w Novigradzie, o ile rzeczywiście to on.
 
Obecność KM oznaczałoby, że jednak będą sztuczne bariery i niewidzialne ściany, co już by się kłóciło ze wszystkim co nam opowiadają REDzi. A także z tym, że nie będzie "zamkniętych" rozdziałów. Na samym początku była też mowa że samouczek nie będzie specjalnie zaprojektowaną misją czy areną czy czymś w tym guście, tylko będzie nas uczył w trakcie właściwej gry.


Uważam, że się nie kłóci. To oczywiste że jakieś bariery będą, bo świat jest w końcu skończony, ograniczony. Co za problem tu i ówdzie rozmieścić pozbawione niewidzialnych ścian naturalne granice?
Poza tym jakiś prolog i epilog będą, w każdej grze są. Zresztą była mowa, że w trakcie epilogu swoboda zostanie bardzo znacząco ograniczona.
Zaś Kaer Morhen na naturalny, zintegrowany w ramach gameplaya samouczek nadaje się idealnie.
Zawiązanie fabuły, spokojny początek, parę questów na dzień dobry i dopiero potem "mięso".
Co więcej, inni wiedźmini odegrają w grze ponoć istotną rolę. Gdzie niby Geralt miałby się ich spotkać, jak nie w Kaer Morhen? Przecież rozjechali się na cztery strony świata. Akcja gry zaczyna się wczesną wiosną, zatem w okresie, gdy zabójcy potworów ruszają na szlak. Co robił Geralt przez te wszystkie miesiące od końca dwójki?
Do Nilfgaardu nie pojechał, z cesarzem się nie widział, z Ciri i Yennefer również. Wydaje się niemal pewne, że przezimował tam, gdzie zawsze. Poza tym musiał odstawić skradzione przez Azara wiedźmińskie tajemnice tam, gdzie ich miejsce.
W dodatku nie widzę za sensowne przeniesienia calutkiej lokacji do W3, tylko po to, żeby wykorzystać ją w cut-scence. Toteż pojawienia się Kaer Morhen jestem w zasadzie pewien.


Wyzimy nie, ale to możliwe. świat sam w sobie jest ogromny. Stolica Temerii bez trudu się w jego ramach zmieści.
Póki co są hinty na to, że się pojawi (jak choćby ujęcia bagien i wieży na tych bagnach, całośc wygląda jak lokacja z W1) i nic, co świadczyłoby przeciw tej możliwości.
Deklarowane już przeszło sto godzin questów, przy tych gabarytach świata, od samego początku wydawało się niewiele.
Ale traktuję tę wartość jako liczbę minimalną, dla tych, którzy dobrze znają grę.
Poza tym poza samymi zadaniami są inne rzeczy do roboty, np. mini gry.
Nie ma się co martwić na zapas.


Zależy jeszcze ile będzie trwała doba w grze, choć zakładam, że może być tak jak w GTA gdzie 1 min. u nas=1 godz. w grze.

Nawet w takim wypadku 40 minut podróży to blisko dwie doby i kilka dni podróży, jeśli jechać tylko za dnia.


Oczywiście wszystkie mapy są umowne, niekanoniczne, ale bądźmy poważni, są pewne granice interpretacyjne.


Które to granice w dużej mierze zalżne od widzimisię interpretujących, ich tolerancji lub jej braku.
No i w grach mamy do czynienia ze skalowaniem, za sprawą którego odległości stają się pojęciem po trosze abstrakcyjnym i mocno elastycznym.


Przy czym, jak mówiłem, odległość ta nie musi być fizycznie obecna w grze. Wyspy mogą w edytorze leżeć dwa kilometry od Novigradu, ale mapa powinna pokazywać ich położenie zgodnie z lore.


Zgadzam się, ale jedno drugiemu nie przeszkadza.
Świat W3 okazał się być większy niż na początku sądziliśmy, co wyszło na jaw przed paroma miesiącami.
Miejsca jest więc wystarczająco.
 
Bez przesady. Ekran ładowania podczas podróży na Wyspy mógłby być scenką bądź filmikiem. Ba, może dałoby się umożliwić w tym czasie przeglądanie dziennika i ekwipunku. Ale tak radykalna zmiana geograficzna...

Tu nie chodzi o kilkaset kilometrów w te czy wewte. Po prostu fakt geograficzny - Wyspy leżały na południe od półwyspu, na którym leżały Cidaris i Bremervoord. Na południe, nie północ. Czerń i biel. To tak, jakby dla immersji w grze ulokowanej w naszym świecie Dania leżała by nie na zachód, a na wschód od Polski.
Według mnie to jednak nie to samo, ponieważ odbiór podróży lądowej jest zupełnie inny niż podróży morskiej, gdzie wokoło masz dość jednorodny krajobraz. Ja w ogóle jestem zwolennikiem ograniczania cut scenek w narracji gry. Najbardziej podobają mi się te, które nie zmieniają perspektywy z gameplaya, albo płynnie przechodzą z ujęcia gameplayowego do innych ujęć. Uważam, że gry mają swoją własną poetykę i wcale nie muszą dążyć w kierunku filmowości. Dobrym przykładem takie prowadzenia opowieści w grze jest Far Cry 3. Sporo płynnych przejść oferował także Batman Arkham Asylum.
 
Według mnie to jednak nie to samo, ponieważ odbiór podróży lądowej jest zupełnie inny niż podróży morskiej, gdzie wokoło masz dość jednorodny krajobraz. Ja w ogóle jestem zwolennikiem ograniczania cut scenek w narracji gry. Najbardziej podobają mi się te, które nie zmieniają perspektywy z gameplaya, albo płynnie przechodzą z ujęcia gameplayowego do innych ujęć. Uważam, że gry mają swoją własną poetykę i wcale nie muszą dążyć w kierunku filmowości. Dobrym przykładem takie prowadzenia opowieści w grze jest Far Cry 3. Sporo płynnych przejść oferował także Batman Arkham Asylum.

Ale przeniesienie wysp zmienia także ląd, bo znika Cidaris, Bremervoord, Kerack i Verden, które powinny leżeć pomiędzy Wyspami a Deltą.

Skoro małą łódką się nie da dopłynąć, problemu IMHO, powtarzam, nie ma. Wyspy mogą se leżeć w edytorze dwa kilometry od Novigradu, ale mapa powinna stwarzać iluzję, że znajdują się dużo dalej.
 
Top Bottom