przekonała pierwsza gra, w której rzucano bez ładu i składu całymi prawie akapitami.
Tu się nie zgodzę. To znaczy zgodzę się, że to kłuło w oczy bo sam o tym wspominałem, że to była zwykła zżynka, ale to dla mnie jednak dwie zupełnie różne sytuacje. Tam mieliśmy nową historię, kontynuację, więc zapożyczenia całych zdań z wydarzeń, które już miały miejsce na użytek innych wydarzeń to było lekkie nadużycie i nie pasowało.
Tutaj mówimy o ekranizacji tego samego materiału, więc nie widzę nic złego, by dosłownie ekranizując scenę użyć dialogów z książki. Więc im więcej tym lepiej, chociaż to, że tłumaczenie na angielski nie oddaje siłą rzeczy wszystkich niuansów świetnych oryginalnych dialogów, to inna sprawa. Zresztą kiedyś chyba w Dużym Formacie albo jakiejś sekcji kulturalnej jednego z tygodników czytałem świetny wywiad z tłumaczem Krwi Elfów na język angielski, gdzie dokładnie wskazywał, jak ciężkie to zadanie, głównie posługując się kejsem "Niechajcie go, ociec." Jedno zdanie, a wątpliwości mnóstwo. Zresztą, sam w sumie wiem, bo amatorsko trochę materiału do gier przetłumaczyłem.
"- To Gerhart z Aelle, znany jako Hen Gedymdeith, najstarszy z żyjących czarodziejów - poinformowała półgłosem Yennefer. - Kobieta idąca obok niego to Tissaia de Vries. Jest tylko niewiele młodsza od Hena, ale nie krępuje się używać eliksirów. "
Widzę, że dalej drążysz temat. Czy w tym cytacie jest napisane, na ile ona wygląda lat? Moim zdaniem Tissaia w serialu wygląda wystarczająco atrakcyjnie jak na czarodziejkę i z lore nie jest to absolutnie sprzeczne ani z opisem książkowym.
to się nie kłóci z wyglądem 40latki bo przecież każda kobieta która miałaby wybór chciałaby wyglądać jak 40latka
Kobieta, która ma niecałe 40 lat może z powodzeniem wyglądać bardzo atrakcyjnie, zwłaszcza przy możliwościach medycyny estetycznej, którą traktuję jako analogię do odmładzania się czarodziejek. Co widać po Tissai.
No cóż dla osoby która uczepiła się wytworzonego w myślach obrazu 30letniej Yen jest to zapewne wewnętrznie sprzeczne.
Nie ma to w ogóle z tym nic wspólnego, oceniam sprzeczność Twojej argumentacji, wewnętrzną:
"Miała figurę 20-latki" = niezbity dowód w postaci cytatu na to, że miała około 20 lat
"Cery mogła jej pozazdrościć 16-latka" = to nie dowód na to, że miała około 16 lat, tylko dowód na to, że miała około 20 lat.
Tyle ode mnie. Resztę mojej opinii dopisał Raison:
Ten obraz dojrzalszej Yennefer nie wynika tyle z opisów jej wyglądu, co raczej z zachowania i reakcji innych osób na nią. Ona jest portretowana jako stanowcza, władcza, czasami surowa. Ciri od razu widzi w niej kogoś, kto wymaga respektu. Nie próbuje jej traktować jak nieco starszej nastolatki. Nikt nie zwraca się do niej inaczej jak per 'pani'. To nie jest Triss, nieustannie opisywana jako nieco dziewczęca, mało dojrzała albo naiwna, co doskonale współgra z jej powierzchownością, z tym mechatym jak brzoskwinia policzkiem, z radosnym śmiechem. Yennefer uśmiecha się bardzo rzadko, jej uroda jest raczej zimna, nieco nienaturalna. Jej gesty są wyważone, precyzyjne. To wszystko może się brać z tych prawie stu lat na karku, ale moim zdaniem jest to też część jej wyglądu, który nie sugeruje, że patrzymy na młodziutką kobietę.
Mam dokładnie taki sam tok myślenia. To wynika z kontekstu. Można mieć 30 lat i wyglądać młodziej niż na 30 dzięki nienagannej figurze i cerze, ale promieniować doświadczeniem. A można mieć 24 lata i wyglądać jak młoda, niedoświadczona adeptka i dla mnie serialowej Yennefer bliżej do tego drugiego.
Podawałem już kiedyś przykład GoT, gdzie zdecydowano się jak mniemam z podobnych powodów na casting wręcz sprzeczny z książkami przy okazji Mellisandre, angażując sporo starszą niż wynika z książek aktorkę wychodząc z założenia, że nie uda się sprzedać postaci emanującą charyzmą, cieszącą się posłuchem, za którą stoją setki lat doświadczeń kiedy będzie ją przedstawiać dziewczyna mająca mniej niż 20 lat. I to był dobry ruch, mimo że atrakcyjność Mellisandre pełni w serialu i książkach istotną fabularnie rolę. Myślę, że nikt nie narzekał mimo to.
Bo to, co łatwo przechodzi na kartach książki, gdy to nasz mózg to sobie wszystko filtruje, nie zawsze wiarygodnie wygląda, gdy dostajemy to "na twarz" w formie bezpośredniego przekazu. Dla mnie to identyczny przypadek i dlatego cieszy mnie casting Tissai, a mniej podoba się Yen.